Do swojej pracy można podchodzić różnie. Można traktować ją, jako zło konieczne, zajmujące prywatny czas, ale dające podstawy bytu. Można i owszem wykonywać ją nawet dobrze, lecz wkładając w nią minimum zaangażowania, by nikomu nie dać podstaw do stawiania jakichkolwiek zarzutów. Ale można ją wykonywać także z pasją. Pasją, która każe nie liczyć godzin pracy, która każe nie liczyć przejechanych kilometrów, pasją, która powoduje, że życie prywatne i sprawy osobiste załatwia się jedynie w nielicznych, wolnych chwilach między jednymi obowiązkami a drugimi. Ale jest jeszcze i jedna forma aktywności zawodowej, która nie jest już tylko zwykłą pracą, nawet taką, w którą wkłada się cały wysiłek i cały swój czas. Która nie jest już nawet pasją. To jest misja.
Poseł jest według Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej przedstawicielem Narodu. Naród jest zbiorem obywateli – starych i młodych, pracujących i bezrobotnych, mających wykształcenie i tych, co nie skończyli szkół. Lecz to, co dla Narodu i dla Państwa jest najważniejsze, to przyszłość! Przyszłością natomiast są młodzi ludzie. Są oni kształceni i wychowani przez rodzinę, przez kościół, przez szkołę… Ale gro tego kształcenia jest edukacją teoretyczną, książkową. Młody człowiek powinien więc mieć także możliwość edukacji praktycznej. Powinien mieć możliwość kontaktu z „żywym człowiekiem”. Powinien nie tylko „wiedzieć i znać”, lecz dobrze i świadomie w przyszłości wybierać, wybierać swoją drogę życia, swoje zainteresowania, dalszą naukę, w końcu pracę. Spotkania z lekarzem, spotkania z prawnikiem, z żołnierzem, z policjantem, z kupcem, czy rzemieślnikiem, spotkania z dużym przedsiębiorcą, w końcu z politykiem – radnym, wójtem, starostą, posłem, senatorem, marszałkiem, czy ministrem… – na pewno mogą rozszerzyć tę wiedzę, którą daje teoria szkoły, czy uczelni. „Rzeczywistość medialną” można wtedy skonfrontować z rzeczywistością faktyczną. Słowo pisane można skonfrontować ze słowem mówionym. Indywidualne pytanie może otrzymać adresowaną odpowiedź. Człowiek bowiem otrzymał w darze mowę i słuch, by rozmawiać. By wymieniać poglądy, by przekazywać informacje i wiedzę. Rozum natomiast ma dokonywać wyborów.
Jestem posłem. Jestem przewodniczącym sejmowej Komisji Gospodarki, jestem też prawnikiem. W przeszłości byłem sportowcem, radnym i burmistrzem. Jestem więc człowiekiem, ze względu na swoją wiedzę teoretyczną i praktyczną, mającym wiele do przekazania innym. Dlatego, dawno temu już postanowiłem się z tą wiedzą dzielić, zwłaszcza z tymi, którzy wiedzy praktycznej potrzebują najbardziej – z młodymi ludźmi. W związku z tym, mam nie tylko w regionie pilskim, czy w Wielkopolsce, ale w całej Polsce liczne spotkania z dziećmi w szkołach podstawowych i w gimnazjach, ale szczególnie z młodzieżą w szkołach średnich i na wyższych uczelniach. Mówię im o demokracji, o państwie prawa, o parlamencie – Sejmie i Senacie – o historii i różnicach w tym zakresie między Polską, a innymi krajami. Mówię o społeczeństwie obywatelskim i o samorządzie terytorialnym. Mówię o ekonomii, o gospodarce, o przedsiębiorczości, o mechanizmach i zasadach, które rządzą rynkiem. Mówię w końcu o czymś, co w ustach nauczyciela, a nawet rodzica brzmi jak banał, jak moralizatorskie gderanie – mówię o tym, że warto się uczyć. Gdy jednak słyszy się to z ust człowieka, który osiągnął sukces własnym wysiłkiem, dociera to do młodzieży, do uczniów i studentów w sposób inny niż nakazujące „ucz się!” gdy mówi ojciec, czy profesor.
Misja. To jest misja mojego zawodu i powołania, to jest moja osobista mijsa. Dzielić się wiedzą z innymi, którzy jej nie posiadają i nie będę w inny sposób mogli jej posiąść. Przez niespełna osiem lat, nigdzie w Polsce, nikt jeszcze nie wyraził wobec takiej postawy jakiejkolwiek wątpliwości. Wręcz przeciwnie. Mam podziękowania, mam zaproszenia do szkół i uczelni na następne spotkania i prelekcje. Większość moich wykładów kończy się laurkami i kwiatami. I to mnie cieszy. Ostatnio jednak, pierwszy raz, znalazł się ktoś, kto uznał, że pasja i misja nie ma znaczenia, a telewizja i gazeta powinny zastąpić młodym ludziom żywego człowieka. Powinny zastąpić wiedzę praktyczną. Trudno, może ziemia złotowską ma być reliktem przeszłości, ale ja wszystko, co robię, robić będę jednak nadal, a jeden człowiek nie zawróci kijem rzeki. Od piętnastu lat żyjemy bowiem w demokratycznym i pluralistycznym karju. I tak zostanie. Ci, którzy tego nie mogą zrozumieć stoja na zgóry przegranych pozycjach.
Adam Szejnfeld