Mieszkanie.
Poczucie bezpieczeństwa, bezpieczeństwa osobistego jest chyba największą wartością każdego człowieka. Składa się na nie przede wszystkim posiadanie własnego mieszkania i pracy. Inne warunki i elementy będące podstawą bezpieczeństwa człowieka są ważne, ale chyba w hierarchii wartości w tym względzie, muszą ustąpić własnemu kątowi i temu, co tworzy podstawy ekonomicznego bytu. Tak, dach nad głową i chleb są najważniejsze.
Gdy analizuję problemy, z którymi przychodzą do mojego biura mieszkańcy naszego okręgu, mógłbym wnioskować, iż pierwszy z problemów – własny kąt – stał się w ostatnich latach mniej dokuczliwy, niż ten drugi – praca. Dlaczego? Ano dlatego, że kilka lat temu kwestie mieszkaniowe (ale także i pracy, choć w mniejszym zakresie niż obecnie) dominowały wśród problemów petentów mojego biura poselskiego. Próśb i zgłoszeń w tym zakresie było bardzo dużo, a zarazem były one bardzo trudne do rozwiązania. Dziś już rzadko zgłaszają się ludzie z tym kłopotem. Oczywiście, można powiedzieć, iż większość zaczyna zdawać sobie sprawę, iż nawet poseł w uzyskaniu własnego mieszkania może nie pomóc, wiec po co marnować swój i jego czas. Ale sądzę, iż nie jest to jedyne wytłumaczenie. Mimo bardzo poważnego kryzysu mieszkaniowego w Polsce, chyba największego w czasach powojennych, ludzie jednak nauczyli się z nim radzić. Widać zresztą i w tej mizerii pozytywne przykłady, na przykład budownictwo, które rozwija się w gminach, głównie za sprawą TBS-ów (Towarzystw Budownictwa Społecznego). W mniejszych miastach ludzie sami sobie radzą budując, systemem gospodarczym, własne “M”. W dużych ośrodkach widzimy natomiast sytuację wręcz odwrotną – “nadmiar” domów i mieszkań na wynajem, które stoją puste. Pisze nadmiar w cudzysłowie, gdyż oczywiście te pustostany są wynikiem nie tyle braku popytu na rynku, ile brakiem pieniędzy u potencjalnie zainteresowanych. Tak, czy siak, ludzie jakoś pokonują ten kłopot, a pomoc rodziny nie jest tu bez znaczenia. Gorzej jest z pracą.
Praca.
Dla tych co są bez niej od dawna, ważna jest i potrzebna jakakolwiek. Tak mówią, tak potrzebują i w rzeczywistości, tak właśnie jest. Inni, którzy ją mają, a są ambitni i kreatywni, chcieliby ją często zmienić, zastąpić lepszą, dającą więcej satysfakcji, tej zawodowej, ale też i tej finansowej. Człowiek będący bez pracy, zwłaszcza młody, po szkole, zatraca po kilku latach nie tylko do niej chęć i umiejętność jej wykonywania, ale co najgorsze, traci gdzieś po drodze swoje marzenia, ambicje. Zaczyna mało wymagać od życia. Gdy natomiast mało się żąda od życia, giną gdzieś w człowieku jego aspiracje, pragnienia. Zmniejsza się skala potrzeb i nastaje okres minimalizmu. Niestety, to jest okres morderca! Zabija w nas to co najlepsze: marzenia, pragnienia, dobroć, przyjaźń, miłość, radość i uśmiech. Wszystko! Morderca ten niszczy, ale niestety i tworzy jednak zarazem – tworzy zło. Rodzi niechęć do innych, zawiść, zazdrość, zemstę, płacz i krzyk. Morderca ten jest zaborczy, nie wystarcza mu ofiara, którą opanował, w której się zagnieździł. Żąda krwi, żąda cudzego nieszczęścia. Dopada najbliższych, dzieci, żony i mężów, wyciąga łapy po dusze krewnych i znajomych. “Zło dobrem zwalczaj”. Ile trzeba mieć w sobie dobra, by poradzić sobie z tym złem?… Ile trzeba mieć wiary, by nie poddać się czarnym nastrojom?… Dla wielu czas tej próby, czas tej walki z przeciwnością losu, jest ponad ich siły. Dlatego tak ważne jest, by rządzący wiedzieli, co dla człowieka jest najważniejsze i o to dbali. By niedopuszczali, aby człowiek zostawał sam ze swoim zmaganiem. Obowiązkiem rządzących jest więc dać ludziom równy start, zagwarantować bezpieczeństwo. Co natomiast człowiek zrobi ze swoją szansą, jak ją wykorzysta – jego sprawa. Na życie mamy tylko kilkadziesiąt lat, na przeżycia jeszcze mniej. Wszyscy musimy więc walczyć z mordercą naszej dobrej przyszłości. Ci natomiast, którzy wygrywają, nie powinni zapominać o przegranych.
Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Szejnfeld@wp.pl
http://szejnfeld.sejm.pl