Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Motyl, drzewo i zając

Redaktor admin on 3 Sierpień, 2003 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Ostatnio pisałem w felietonie pt. ,,Zlewnia” na temat wysiłków naszych samorządowców w zakresie ochrony naszego rodzimego środowiska naturalnego, w tym przypadku zlewni rzeki Noteć – naszej pięknej, dzikiej Noteci. Niestety w środowisku naturalnym jest źle także i w innych dziedzinach. Nie lepiej jest z lasami i ich zasobami, a szczególnie źle z ochroną niektórych gatunków zwierzą. A przecież lasów i zwierząt w wokół Chodzieży, Czarnkowa i Trzcianki, Wągrowca, Rogoźna, Piły, czy Złotowa nam nie brakuje. Także mój Szamocin, w którym mieszkam już 23 lata, to jak zawsze mawiałem – ostoja ludzi między lasami i wodami. Tak – piękne miejsce.
Niestety, autorzy wielu najnowszych raportów na temat aktualnego stanu środowiska naturalnego w Polsce wskazują na szereg już nie zagrożeń, a wręcz dramatycznych skutków działalności i ingerencji człowieka w środowisko naturalne. Z tego powodu postanowiłem przyjrzeć się sprawie z punktu widzenia tego co dzieje się w polskich, a także w naszych rodzimych lasach, zwłaszcza ze stanem ilościowym zwierzyny drobnej jaka w nich żyje.
Im dłużej zbierałem materiały na ten temat, tym bardziej rosły moje obawy. Optymizmu trudno było szukać w publikowanych powszechnie wiadomościach, że oto co kilka dni ginie bezpowrotnie kolejny gatunek zwierząt i roślin, a eksploatacja Puszczy Białowieskiej zagroziła nawet populacji żubrów. Lasy i jeziora pozostawiają swoim stanem więcej, niż bardzo wiele do życzenia, gdyż jak wynika z raportów, np. aparat asymilacyjny aż 36% wszystkich drzew powyżej 40 lat w naszym kraju jest ślinie uszkodzony. Za względnie zdrowe uznaje się, w materiałach GUS, tylko 10,9% drzew, a ochronie ścisłej podlega tylko 0,35% powierzchni lasów.
Zły obraz uzupełnia bez wątpienia to, że w polskich rzekach wody I klasy biologicznej czystości stanowią już prawdziwą rzadkość i wynoszą 0,1%, a do drugiej klasy czystości zaliczyć można jedynie 3,1%. Z kolei do nowoczesnych oczyszczalni w naszym kraju trafia zaledwie 13% ścieków, choć w Europie wskaźnik ten już od lat waha się pomiędzy 70-90%.
Fakty przedstawione powyżej są powszechnie znane i niestety, nie budzą już sensacji, a tym bardziej jakiegoś szczególnego ,,bicia na alarm”. Zbyt łatwo przyzwyczajamy się do tego, że woda wcale nie musi być czysta, niebo niebieskie, a trawa zielona. Pomimo zmian ustrojowych, gospodarczych i społecznych nadal wielu z nas ceni ekologiczną bylejakość, przyjemność znajdując nie w wyjazdach „za miasto”, lecz w przeglądaniu kolorowych albumów ze zdjęciami krajobrazów jakby nie z tego świata.
Motyl, drzewo i zając – czy będzie więc dla nich miejsce wśród nas za kilka lat?!…
Dla mnie, mieszkańca bogatej w „zielone płuca” wielkopolski północnej, ziemi chodzieskiej, pilskiej, złotowskiej, wągrowieckiej, czy czarnkowsko-trzcianeckiej, źródłem dociekań stał się ostatnio stan ilościowy zwierzyny drobnej żyjącej w naszych lasach, ze szczególnym uwzględnieniem stanu populacji lisów, zajęcy, kuropatw i bażantów.
Z niezwykle ciekawych materiałów, jakie otrzymałem m.in. z Okręgowej Dyrekcji Lasów Państwowych w Pile wynika, iż nie tak dawno, bo w roku 1975r. kuropatw było w Polsce grubo ponad 3 miliony, a w 1997r. rejestrowaliśmy już ich tylko 481,2 tys. sztuk. Jeśli chodzi o bażanty, to w tym samym roku, tj. w 1975, było ich ponad 800 tys., a w roku 1997 zliczono ich już jedynie 219,10 tys. sztuk. Zajęcy w 1975r. zarejestrowano ponad
3 miliony, a w 1997r. tylko! 613,90 tys. Dane te są zatrważające i wskazują na to, że w cytowanych latach pogłowie zajęcy zmniejszyło się czterokrotnie, bażantów prawie czterokrotnie, a kuropatw aż prawie siedmiokrotnie! Utrzymywanie się tej złej tendencji oznaczać by mogło, że w 2002 roku nie będzie już w Polsce np. ani jednego zająca!
Według ,,Czerwonej księgi zwierząt’’, taki sam los czeka jedną czwartą dziko żyjących u nas kręgowców, w tym nietoperzy jaskiniowych, susłów, ryb wędrownych oraz wielu gatunków ptaków. Obecnie do gatunków zagrożonych całkowitym wyginięciem w Polsce, wg danych zakładu Ochrony Przyrody i Zasobów Naturalnych PAN w Krakowie, należą m. in.: podkowiec mały, świstak, morświn, żbik, foka szara, orlik grubodzioby, sokół wędrowny, pustułeczka, głuszec, drop, brodziec leśny, dubelt, bekasik, rybitwa białowąsa, rybitwa popielata, puszczyk mszarny, żółw błotny, jaszczurka zielona, wąż eskulapa, czy łosoś.
Co ciekawe! W tym samym czasie zastanawiająco wzrosło pogłowie lisów, bo z 49 tys. sztuk w 1985r. do niespełna 90 tys. sztuk w 1997 roku. Dynamika wzrostu pogłowia tego drapieżnika (ale nie tylko, bo na przykład także kruków) daje wiele do myślenia w konfrontacji z równoległym spadkiem pogłowia drobnej zwierzyny i ptactwa, o czym była mowa wyżej.
Nie trudno dojść zatem do wniosku, iż powyższe fakty mogą być bardzo niebezpieczne nie tylko dla utrzymania w naszych lasach i na polach właściwego ekosystemu i najbardziej wskazanych proporcji w zakresie pogłowia zwierząt, ale w bardzo krótkim czasie możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której tak popularne swego czasu w naszych pilskich lasach zwierzęta, jak np. zające, bażanty i kuropatwy, podzielą los żubrów do czasu sztucznego odtworzenia stanu ich pogłowia. Zgłodniałe lisy natomiast stają się już prawie normalnym widokiem nie tylko w zagrodach wiejskich, ale też w większych skupiskach ludzkich – wśród zabudowań mieszkalnych i gospodarczych w małych miasteczkach. Często je widzę nocami na osiedlu w Szamocinie, a także na drogach, wracając do domu wieczorami z pracy w naszym okręgu. Zające stają się już rzadkością, kruki i lisy, też piękne zwierzęta, ale zaczynają dominować w naszych spotkaniach z rodzimą fauną. Czy to dobrze?!… Czy tak powinno być?…
Mam nadzieję, że nad sprawą czuwają i nasi, wiernie oddani przyrodzie, leśnicy i myśliwi, a przede wszystkim ekolodzy, także ci z rejonu powiatu czarnkowsko-trzcianeckiego. Nie bez znaczenia dla tej sprawy jest również edukacja naszych dzieci i młodzieży.

Adam St. Szejnfeld
Poseł na Sejm RP

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)