19 listopada 2003 Rzeczpospolita opublikowała wyniki sondażu poparcia społecznego dla partii politycznych. Nie wywołuje zdziwienia fakt, że zwolenników opozycji z miesiąca na miesiąc systematycznie przybywa, w tym głównie dla Platformy Obywatelskiej. Jednak tym, co zasługuje w tym wypadku na szczególną uwagę jest fakt, że po raz pierwszy, od początku obecnej kadencji, poparcie dla koalicji SLD-UP spadło poniżej 20 procent. Jest to nie małe zaskoczenie zważywszy na wysoki procent stałego, tzw. betonowego elektoratu tych ugrupowań. Jeszcze kilka tygodni temu wydawać by się mogło, że ów magiczny dwudziestoprocentowy próg pozostanie do końca wierny poczynaniom eseldowskiej partii i jej przywódcom, mimo, że w ostatnich dwóch latach poparcie dla lewicy spadało „na łeb, na szyję” z 45% do 18%. Co więcej, wynik kształtujący się poniżej wspomnianego dwudziestoprocentowego progu stanowi najniższy poziom poparcia dla lewicy od czasu jej „nowo narodzenia” w demokratycznym państwie. Równocześnie, już po raz kolejny czołowe miejsce w rankingach zajmuje jedna z najmłodszych obecnie partii – Platforma Obywatelska.
Tymczasem, przez kraj przelewa się fala strajków i licznych protestów. Na ulicy byli już taksówkarze i kolejarze, górnicy i pielęgniarki, strażacy i policjanci, a ostatnio dołączyli do nich nawet studenci. Władza mówi, ze jest to polityczne grzanie, a ja się pytam: która to partia ma powiązania ze związkami zawodowymi? Platforma Obywatelska? Nie. Liga Polskich Rodzin? Nie. Prawo i Sprawiedliwość? Nie. A czy przypadkiem Sojusz Lewicy Demokratycznej nie ma tych powiązań? Odpowiadać nie trzeba, bo to pytanie jest jedynie retoryczne. Gdyby, więc chcieć uznać, iż to nie trudy życia codziennego, lecz polityczne rozgrywki liderów związków zawodowych wyciągają ludzi na ulicę, to dlaczego wśród nich są reprezentanci OPZZ? Związkowcy z OPZZ idą razem, ręka w rękę, z NSZZ Solidarność. Niecodzienne zjawisko, trzeba przyznać, i do tego się jedynie odnoszę. Nie oceniam bowiem i nie stawiam tego samego mianownika równo dla wszystkich tych strajków i protestów. Czym innym są albowiem, uzasadnione na przykład żądania ludzkich warunków życia i pracy policjantów, a czym innym żądania 100 tysięcy górników, by przez kolejne lata 20 milionów Polaków łożyło na ich utrzymanie. Inny jest charakter protestów taksówkarzy, którym będzie w szoferskim fachu przeszkadzał jeszcze jeden licznik, a inne na przykład uzasadnienie ma żądanie godnej płacy przez pielęgniarki. Jeśli się doszukiwać w tych wszystkich przypadkach podobieństw, to jedynie w tym, iż wśród tych, co dzisiaj okupują ulice, duża część jest tych, którzy wczoraj głosowali na „gruszki na wierzbie”. Życie dowodzi jednak, że nawet i „Salomon z pustego nie naleje”. Musimy wreszcie przestać się obruszać i obrażać na tych, co prawdę mówią, choćby najmniej przyjemną. Musimy wreszcie nauczyć się oceniać słowa i fakty, a do obietnic podchodzić tak, jakby z góry było wiadome, że są bez pokrycia. Niecierpliwość i łatwowierność, oto są nasze cechy. Niestety nienajlepsze. Wybory dwa lata temu charakteryzowały się właśnie tą cechą: kto więcej obiecał, ten więcej dostał (głosów). Nie długo jednak należało czekać, by się dowiedzieć, iż król jest nagi. Kłamstwo zawsze ma bowiem krótkie nogi, a rozczarowanie i niespełnienie, jest w swoich skutkach groźniejsze, niż uczciwe głoszenie prawdy. Tymczasem nagi król rozdaje jedynie łzy, łzy płaczu, a prawda i rzetelna praca czekać musi jeszcze dwa lata, by móc ludziom przynieść pomoc i zlikwidować udrękę. Trudno. Mamy demokrację, więc nie możemy imać się rozwiązań rodem, na przykład z Gruzji. Choć trzeba powiedzieć, że niektórych korci, och, korci!…
Adam ST. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Adam.Szejnfeld@sejm.pl
http://szejnfeld.sejm.pl