Dwa lata temu Jarosław Kaczyński zapytał Polaków jaką chcą mieć Polskę? Nie czekał jednak na odpowiedź. Sam jej udzielił. Miała to być Polska spokojna, bezpieczna, solidarna. Polska prawa i sprawiedliwa. Nowa Polska. IV Rzeczpospolita. Co mamy natomiast po dwóch latach rządów barci Jarosława i Lecha Kaczyńskich, co mamy po dwóch latach budowania nowej Polski z Romanem Giertychem i Andrzejem Lepperem, co mamy po dwóch latach autorytatywnych rządów, każdy widzi. Katastrofa, upadek, smutny koniec…
Okres ostatnich pięciu tygodni satyry pod tytułem „jak wyjść, żeby zostać” być może dochodzi wreszcie do końca. Żenująca farsa, wstydliwa groteska jeszcze bardziej oddalająca Polaków od polityki, jednocześnie niszcząca dobry wizerunek Polski za granicą powoli się kończy. Po wezwaniu Prezydenta RP przez Platformę Obywatelską do włączenie się w rozwiązanie kryzysu rządowego doszło do spotkania dwóch polityków – niedawnych konkurentów o najwyższy urząd w Polsce – Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego. Wspólnie ustalono, że nie ma innej możliwości powrotu do normalności, jak przyspieszone wybory. Kto w kraju, mimo to, miałby jeszcze wątpliwości, to chyba ostatnia sobota je rozwiała. Premier podejrzewający ministra Kaczmarka, wicepremier Lepper oskarżający ministra Ziobrę, minister Ziobro rzucający podejrzenia na ministra Kaczmarka, wicepremier Giertych, który domaga się odejścia premiera Kaczyńskiego, premier Kaczyński straszący użyciem tajnych informacji w kampanii wyborczej… I tak w kółko. PiS i LiS zamiast współpracować, toczą od miesięcy bratobójcza wojnę. Rewolucja, która miała zmienić Polskę na lepsze, pożera własne dzieci i zmienia Polskę na gorsze.
Chaos ten trwa długo, za długo. Trwa od tygodni i miesięcy i to w tle z podejrzeniami o korupcyjno-kryminalne działania ludzi w samej „jaskini lwa” – w rządzie. Dość wspomnieć okoliczności odejścia byłego ministra sportu. Czy tak miała wyglądać IV Rzeczpospolita? Kłamstwa, oszustwa, oskarżenia, straszenie…. Podsłuchy, nagrania, taśmy… Walka z układem, która tworzyła nowy układ. Prawo budowane bezprawiem. Dla osiągnięcia celu sięga się po środki spoza prawa. Nie tego oczekiwaliśmy, gdy kadencja się zaczynała i nie takiego końca się spodziewaliśmy zanim kadencja się skończy.
Wielu ludziom w ostatni weekend kamień spadł z serca. Wreszcie będą wybory. No, ale wielu mówi też coś innego. Oczywiście, że wybory będą, ale… kiedy? I znów niestety jest to słuszne pytanie. Powinny odbyć się jak najszybciej, we wrześniu, może w październiku, ale nie później. Niestety, rządzący PiS znów nie mówi jasno, nie podejmuje ostatecznej decyzji, zostawia sobie furtkę. A nóż coś się zmieni… Oby się już nic nie zmieniło. Straciliśmy bowiem dla rozwoju dwa lata, o dwa lata za dużo. Ekipa, która chciała z naszego kraju zrobić skansen przeszłości, Polskę zaściankową, powinna odejść jak najszybciej. Potrzeba nam rozwoju i szybkiego równania do poziomu rozwiniętych krajów Europy i świata. Potrzeba nam w Polsce spokoju i normalności. Tego może dokonać już tylko nowy rząd i dopiero po nowych wyborach. Czas na wybory.
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP
www.szejnfeld.pl