Nieuczciwość w biznesie, brak poszanowania cudzych praw – i kooperantów i konsumentów, nie szanowanie zasad etyki i dobrych praktyk – to złe cechy gospodarek, zwłaszcza zacofanych, czy też dopiero rozwijających się. Polska gospodarka powinna więc być już wolna od tych nietolerowanych w cywilizowanych krajach zjawisk. Zaufanie bowiem w biznesie powinno być fundamentem budowania stosunków gospodarczych. Zawsze powiadam: umowa nie jest potrzebna rzetelnym biznesmenom, jest potrzebna prawnikom nieuczciwych ludzi. To oczywiście zdecydowane przerysowanie, ale celowe, po to, by podkreślić ideę polegającą na tym, że słowo w biznesie powinno być święte!
Oczywiście państwo nie może czekać na taką samoregulację środowiska, nie może tolerować nieuczciwości, czy choćby opieszałości. Państwo powinno podejmować działania prawne, ale nie tylko, by ograniczać i w końcu zlikwidować patologię w obrocie gospodarczym. Ale ważne jest, jakie to miałby być rozwiązania. Na pewno jednym z głównych celów winna stać się naprawa sytuacji w sądownictwie, w tym w sądownictwie gospodarczym. Sytuacja polegająca na tym, że w Polsce czeka się średnio ok. 1.000 dni na egzekucję słusznego roszczenia (10 – 15 razy dłużej niż w Europie i na świecie) nie powinna być już tolerowana. Należy pilnie wprowadzić szybkie procedury, uproszczone mechanizmy, ale jednak chyba sądowe. Dyskutowane bowiem ostatnio rozwiązania polegające na tym, by wierzyciel zwracał się od razu i bezpośrednio (z pominięciem sądu) do komornika nie wydają się słuszne, a przede wszystkim bezpieczne, nawet dla samego obrotu gospodarczego i słusznego interesu ludzi uczciwych. Naszą rzeczywistość powinno się naprawiać znanymi i logicznymi mechanizmami, a nie poprzez tworzenie kontrowersyjnych mechanizmów pozasądowych. Propozycję uruchamiania komorników (zresztą, dlaczego tylko komorników) w dochodzeniu swoich wierzytelności na podstawie li tylko wymagalnej faktury ( już dzisiaj można nabywać takie fałszywki prawie bez ograniczeń) uważam za pomysł, co najmniej niebezpieczny, a przede wszystkim odsuwający po raz kolejny reformę sądownictwa na inny czas. Tak nie powinno być.
W Polsce staramy się wszystko naprawiać tak, jak naprawiamy drogi. Jak jest dziura w asfalcie, to zamiast ją załatać stawia się znak ograniczenia prędkości do 30 km, a zaraz za nim autoradar. Potem, zamiast naprawiać drogę łapie się tych, co łamią przepisy ruchu na naszych ulicach. W ten sposób znakomicie powiększa się ilość przestępców i nie eliminuje patologii. Dziury jak były, tak są. Oprócz zmian w sądownictwie powszechnym powinno się postawić także na rozwój sądów polubownych, czyli arbitrażu gospodarczego, który tryumfuje na zachodzie, a w Polsce jest zupełnym marginesem. Podobnie się sprawa ma z Biurami Informacji Gospodarczej, a więc instytucjami, do których zgłasza się nieuczciwych, którzy nie płacą swoich należności, na tzw. czarną listę. Zagrożenie utraty zdolności kredytowej, zagrożenie brakiem zdolności do nabywania towarów i usług jest niebywałym czynnikiem dyscyplinującym, ale niestety nie w Polsce, bo bardzo rzadko stosowanym. Jest więc cała gama możliwych działań do podjęcia. Ważne jest tylko to, by rządzący ponownie nie obchodzili najważniejszych kwestii dużym kołem.
Adam Szejnfeld
Posel Platformy Obywatelskiej
www.szejnfeld.pl