W czasie ostatniego weekendu byłem w rodzinnym Kaliszu na uroczystości pierwszej komunii świętej synka mojej siostry. Dla każdej chrześcijańskiej rodziny pierwsza komunia święta swojego dziecka to bardzo ważne wydarzenie więc oprawa tego dnia też jest stosowna. Zwłaszcza przy stole, więc człowiek czy chce, czy nie to i tak ulega urokowi skosztowania wielu smakowitych potraw…
Po południu, aby ten nadmiar przyjętych kalorii trochę zrzucić, wybrałem się na spacer. Swoje kroki skierowałem do miejskiego parku, który znam przecież z lat dzieciństwa. Spacerując po tym parku ze smutkiem spoglądałem jak to piękne miejsce niszczeje, a gospodarz, czyli władze miasta nie robią nic, a na pewno nie wiele aby temu zapobiec. Obok kaliskiego parku miejskiego znajduje się cmentarz wojskowy żołnierzy radzieckich z okresu drugiej wojny światowej. Między parkiem i cmentarzem nie ma jakiejś widocznej granicy więc mieszkańcy Kalisza traktują ten obszar łącznie jako jeden teren rodzinnych spacerów. Postanowiłem, że też zahaczę o cmentarz, a potem będę wracał. Przed wejściem na teren cmentarza przeszła mnie myśl, że skoro w tak opłakanym stanie jest park miejski to na cmentarzu musi być w jeszcze gorzej. Jednak po wejściu zdziwienie moje było ogromne! Wszystkie groby odrestaurowane, zadbane alejki, a trawa równo przycięta. Słowem dosłownie i w przenośni „niebo a ziemia”, gdyby porównywać to miejsce z sąsiadującym, również zabytkowym, parkiem miejskim. A przecież nasza wspólna historia, miedzy naszymi narodami, Polakami i Rosjanami, sprawia, że mało kto z nas lubi tych „ruskich”. Ale czy to oznacza, że naszą niechęć do przeszłości, do ustrojów, do wyznań religijnych, do polityki jakiegoś państwa mamy przekładać na brak szacunku do miejsc pochówku zwykłych jego obywateli? Czy możemy sobie pozwolić na takie postępowanie wtedy, gdy stoimy przed grobem jakiegoś żołnierza, a więc często osoby, która z orężem w ręku bezpośrednio wprowadzała w życie nowe porządki, często sprzeczne z naszym narodowym interesem? Nie, bo nasza kultura przywiązuje dużą wagę do kultu oraz szacunku miejsc spoczynku naszych przodków i przodków innych. Dlatego nasz stanowczy sprzeciw powinny budzić każde decyzje, które z przyczyn ideologicznych zakłócają spokój zmarłych i godzą w szacunek ich pamięci. Niezależnie czy są to nasi obywatele pochowani poza granicami kraju, czy też jest odwrotnie. Każdy naród ma swoich synów, ma swoich bohaterów i będzie ich czcił, nawet wtedy, gdy innym narodom taka postawa może stać ością w gardle. Tak też będzie z naszymi Orlętami z Lwowa, których pamięci nie damy zamazać. I tak powinno być.
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
szejnfeld@wp.pl
http://szejnfeld.sejm.pl