Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Osłabienie w USA?

Redaktor admin on 3 Marzec, 2005 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Co dla przedsiębiorcy z Chodzieży, Czarnkowa, Trzcianki, czy też innego miasta naszego regionu może oznaczać dobra albo zła sytuacja gospodarcza na przykład w Stanach Zjednoczonych? Zgoła nic. Ale jeśli się wie, że gospodarka światowa globalizuje się, gdy wiemy, że makroekonomiczne wskaźniki ekonomicznych potęg świata przekładają się na sytuację poszczególnych krajów, w tym Polski, to już inaczej trzeba patrzeć na to, co dzieje się u innych. Ma to bowiem niebagatelne znaczenie dla polskiego kupca, dla polskiego rzemieślnika, dla usługodawcy i producenta. Tak to już jest! Natomiast, w minionym roku gospodarka Stanów Zjednoczonych, stawiana wszystkim krajom świata, jako wzór do naśladowania, zaczęła poważnie zwalniać tempo rozwoju. W porównaniu z 2003 rokiem zanotowany wzrost produkcji należy uznać za, co najmniej mizerny. Samo w sobie nie jest to jeszcze tak bardzo ciekawe. Naprawdę interesujące są dopiero wnioski, jakie można z tego wyciągnąć. Albo mamy tu do czynienia z końcem “boomu” gospodarczego na świecie i USA po prostu reaguje jako jedno z pierwszych państw (oby nie!) albo “coś” w tej wspaniałej maszynie się “zacięło”. Bez względu na źródło kryzysu, dotknie on zapewne większość państw na świecie. Słowem nawet, jeśli problemy wywołane są, np. brakiem produktywności amerykańskich pracowników, to i tak zmniejszenie wzrostu gospodarczego dotknie najprawdopodobniej większość krajów.
Achillesową piętą ekonomii Stanów Zjednoczonych ostatnimi czasy jest właśnie produktywność. To dość zaskakujący fakt, jeśli weźmie się pod uwagę zaawansowanie technologiczne tego kraju, czy stereotypową mentalność Amerykanów nastawionych na sukces zawodowy. Tymczasem według raportu międzynarodowej organizacji ekonomicznej – OECD – wydajność pracy w przeliczeniu na godzinę w Stanach Zjednoczonych jest mniejsza niż, np. na Słowacji, w Czechach, czy w Irlandii i plasuje się na 11 miejscu na świecie. To jednak, że w ostatnich latach pierwsze gospodarki europejskie “dogoniły” pod tym względem Stany Zjednoczone, a nawet osiągnęły ostatnio lepsze wyniki, nie oznacza bynajmniej, że Europa może już dziś spocząć na laurach. Jeszcze jest bowiem bardzo wiele do zrobienia, choćby w zakresie bezrobocia. Jego poziom na terenie całego Starego Kontynentu jest nadal bardzo wysoki, znacznie wyższy niż w USA. Dlatego my, z bardzo mało liberalnym prawem pracy, czy też z dużo wolniejszym wdrażaniem nowoczesnych rozwiązań w biznesie, musimy uznać się za nadal mocno zacofanych względem Stanów Zjednoczonych. Ciągle więc mamy jeszcze wiele do zrobienia.
Trudno dzisiaj powiedzieć, kiedy Amerykanie wybrną z tego niewielkiego spadku i kiedy nasze zaniepokojenie będzie już wspomnieniem czasu przeszłego. Na pewno jednak zmniejszona konsumpcja tego narodu – ludzi kupujących – może dotknąć pośrednio rynki całego świata, a więc i nasz. USA to w końcu także największy światowy importer. Miejmy jednak nadzieję, że Stany Zjednoczone uporają się z tą sytuacją szybko, a ich gospodarka wróci na “właściwe tory”. Istotnym pytaniem dla Polski jest tymczasem: “w czym należy naśladować USA, a w czym niekoniecznie, by iść szybkim krokiem ku rozwojowi?” Odpowiedź na to pytanie jest tak samo trudna, jak ważna.

Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej

http://szejnfeld.sejm.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)