Często jestem pytany o to, co jest najlepszym motorem dobrej pracy?… Co najlepiej motywuje, dopinguje do efektywnej działalności?… Co daje satysfakcję z tego, co się robi?… Gdy przychodzi natomiast taki czas, w którym skutki mojej pracy są niekiedy zauważalne do tego stopnia, że są nie tylko dobrze odbierane, ale nawet nagradzane, padają pytania o recepty na sukces. Myślę, że nie ma szablonu i nie ma jednej recepty. Powiem więcej. Nie powinno się pracować, działać dla sukcesu, ponieważ wtedy właśnie zatraca się szczerość i bezinteresowność, łatwo wpada się w koniunkturalizm, a następnie zatraca się, w pościgu za „pierwszym miejscem”. Wszystko przestaje się liczyć, a najmniej jest już ważna uczciwość i prawda. Co jest więc ważne? Powinno się realizować swoją aktywność dla własnej samorealizacji, dla własnego samozadowolenia, a wtedy sukces, jeśli będzie na niego pora i czas, przyjdzie sam. To jest właśnie ten jeden z nielicznych, paradoksalnych mechanizmów w życiu, że można osiągać coś, o co się wcale nie staramy, a co dla innych ma niebagatelną wartość. Występuje to głównie w działalności publicznej.
Na ostatnie tego rodzaju pytanie – o receptę na sukces – jakie zadał mi Tygodnik Pilski odpowiedziałem: „Jeśli nawet istnieją sposoby, recepty na osiąganie sukcesów, to nie chciałbym ich znać, a tym bardziej, nie mógłbym zostać ich propagatorem. Całe piękno i sens jest wtedy bowiem, gdy robimy z przekonaniem to, co uznajemy za najlepsze dla innych, godne poświecenia czasu, czasu naszych prywatnych, wolnych chwil, by być potrzebnym, by tworzyć wokół siebie dobro i chronić bezinteresowną przyjaźń. Jeśli, tak przy okazji, jest to dostrzegane i uznawane, jeżeli buduje to szacunek dla nas i dla tego, co robimy, to jest to największe podziękowanie. Nie powinno ono jednak być celem działania, by nie zatracić szczerych intencji podejmowanego trudu. I jeszcze jedno. Potrzebne są marzenia i pasja, bo budują naszą chęć spełnienia się, lecz rzeczy się dzieją często i bez naszej woli oraz wpływu. Jeśli są dobre, to po prostu, niech są”.
Tak. W życiu najważniejsze są marzenia i pasja. Ta ostatnia, często graniczy z egoizmem, gdyż, powiedźmy szczerze, realizujemy tak właściwie nasze marzenia, zamierzenia i cele, głównie dla własnej satysfakcji, dla własnej radości, dla własnego samozrealizowania się! Ale gdy się działa społecznie, politycznie, gdy się działa w ogóle w życiu publicznych i działa się szczerze, to często mamy właśnie do czynienia z paradoksem, o którym wspomniałem wcześniej. Egoistyczna pasja tworzenia czegoś dla innych przekuwa się w dobro powszechnie przynoszące sukcesu pasjonacie. Może to jest więc recepta, o którą jestem pytany…
Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Adam.Szejnfeld@sejm.pl
http:szejnfeld.sejm.pl