Czy kupowanie polskich produktów może być receptą na to, by wszystkim nam żyło się dostatniej? Czy faktycznie, jak twierdzi niemała grupa dziennikarzy i polityków, zagwarantuje nam to więcej wpływów z podatków, więcej miejsc pracy i dostatniejszą emeryturę? A co to właściwie jest polski produkt i gdzie go znaleźć?
Jeśli ktoś mający konto w banku Pekao S.A., do śniadania dodający wyłącznie keczup marki Pudliszki i ser słynnej mleczarni Turek, a po nim myjąc zęby „naszą” pastą Colodent myśli, że używa produktów firm będących w polskich rękach, to muszę go zawieść. Te wszystkie marki wykupiły już dawno temu międzynarodowe koncerny. Ale czy to znaczy, że są one mniej polskie, niż te, których właściciele mają polskie obywatelstwo? Sprawa wcale nie jest tak oczywista, bo przecież właściciele to nie wszystko. Dla gospodarki nie lada znaczenie mają również miejsca pracy dla polskich pracowników i kwoty, jakie z racji płaconej działalności trafiają do budżetu.
Sytuację komplikuje fakt, że wiele firm będących w polskich rękach, np. potentatów z branży odzieżowej, produkcję zleca np. fabrykom w dalekiej Azji. Zresztą trudno oprzeć się wrażeniu, że kupując odzież Polacy sentymenty odkładają na bok. W obawie przed niską jakością zdecydowanie bardziej wolą marki, których nazwy brzmią obco. Sprawia to, że producenci z branży odzieżowej swoje produkty oznaczają niepolsko brzmiącymi nazwami, sugerującymi zagraniczne pochodzenie towarów. Dlatego sukces na naszym rynku odniosły na przykład takie polskie firmy jak Gino Rossi czy Reserved.
I tu dochodzimy do zasadniczego problemu. Polak może i deklaruje przywiązanie do polskich produktów, ale jeśli ma chociażby najmniejszą wątpliwość, co do jakości, sięgnie po produkt zagraniczny. Można to zrozumieć, spoglądają na dzisiejsze wybory konsumenckie przez pryzmat PRL-u, kiedy to co polskie było nader często tylko kiepską namiastką zachodniego. Jednak wybieramy towary zagraniczne również wtedy, gdy nie ma wątpliwości, co do wysokiej jakości polskich odpowiedników. Polak mając do dyspozycji na lokalnym targowisku polskie pomidory za kilkanaście złotych z Polski i te kilka złotych tańsze z Turcji, raczej nie hamletyzuje i do koszyka ładuje te tańsze.
To nie grzech kupować produkty lepsze, a zwłaszcza tańsze. W portfelu mamy więcej pieniędzy na inne rzeczy, a to buduje dobrobyt nasz i naszych rodzin. Nasze pieniądze trafiają w ten sposób do większej liczby odbiorców, na czym korzysta cała gospodarka. Jeśli jednak mamy do wyboru polski i zagraniczny produkt tej samej jakości i w podobnej cenie, to namawiałbym do spojrzenia przychylnym okiem na wytwory rodzimej produkcji. To ważne zwłaszcza dla niewielkich firm, będących wciąż w fazie rozwoju, które produkują i działają wyłącznie na rodzimym rynku. Jeśli na półce polskich produktów brak (jak często zdarza się w przypadku np. elektroniki), to sięgnijmy po produkt europejski.
Od jakiegoś czasu pojawiają się liczne inicjatywy, mające budować i wspierać świadome kupowanie polskich produktów wśród Polaków. Najnowsza z nich to kampania gospodarcza “Kupujnasze.pl”. Ma ona ma na celu uświadamianie polskim klientom korzyści płynących z kupowania polskich towarów. Jak sami autorzy podkreślają, kampania ta nie ma na celu skłaniać na siłę do kupowania krajowych towarów, lecz do zastanowienia się, który produkt wybrać, jeśli mają one zbliżone ceny, oraz są podobnej jakości. To wszystko musi odbywać się bez zmiany stylu i przyzwyczajeń Polaków.
To nie pierwsza i nie jedyna kampania tego typu. Inną ciekawą inicjatywą jest chociażby strona „Kupujnasze.pl”. Wcześniej promowano patriotyczne zachowania konsumenckie w kampaniach „Dobre, bo polskie”, „Teraz Polska” czy za pomocą hasła “Kupując polskie produkty, dajesz pracę”. Do przedsiębiorców skierowana była kampania “Zadbaj o swoją markę”, która miała budzić świadomość marketingową wśród polskich przedsiębiorców.
W erze globalizacji i znoszenia barier handlowych nie może być mowy o protekcjonizmie państwowym, ale świadomy wybór polskich, najlepiej lokalnych produktów może przyczynić się do budowania siły naszych marek. Jest jeszcze jedna rzecz, która sprawia, że polskie towary systematycznie zyskują uznanie wśród konsumentów – to moda na to, co nasze, co swojskie. Kuchnia polska, a w ślad za nią polska żywność, przeżywają prawdziwy renesans. Nie mam wątpliwości, że to dopiero udany początek budowania prawdziwie świadomych wyborów wśród Polaków i wiedzy o tym, jak codzienne wybory przekładają się na stan naszej gospodarki.
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP