Często narzekamy na naszych przedsiębiorców. Że są małoaktywni, że nie inwestują, że nie tworzą nowych miejsc pracy…
My Polacy, mamy dwa obciążenia. Jednym jest bark kapitału, drugim bark wiary w sukces. Jeden problem nakręca drugi. Brak wiary bowiem nie tworzy podstawy do budowania kapitału, a bark kapitału uniemożliwia odważne inwestycje i wzmacnia nieufność we własne siły. Kółko się zamyka. Na całe szczęście nie dotyczy to wszystkich. Setki tysięcy polskich przedsiębiorców, małych i średnich firm, potrafiło udowodnić, iż, bez nich nie mielibyśmy dzisiaj rozwijającej się gospodarki podbijającej już nie tylko Zachód, ale też wychodzących na Wschód, bo paradoksalnie wszędzie teraz, poza rynkami unijnymi, będzie nam trudniej, ale też wszędzie tam są większe interesy do zrobienia. Konkurencja natomiast staje się najsilniejszym motorem przemian.
Tak, nic nie stoi w miejscu. Podstawą nowocześniej gospodarki jest właśnie konkurencja. Ta więc musi być szczególnie chroniona, by realizowała się na uczciwych zasadach. Powinniśmy się nauczyć budować nowe narzędzia wspierania rozwoju przedsiębiorczości, które nie wpływają w istotny sposób na zachwianie konkurencyjności. Można tu dać przykład Stanów Zjednoczonych, w których na przykład poszczególne stany konkurują ze sobą długością trwania czasu zmiany planu przestrzennego i wydawaniem pozwoleń na budowę. Tam gdzie jest szybciej, tak de facto jest taniej, więc bardziej atrakcyjniej dla biznesu, bo czas, to pieniądz.
Polska gospodarka notuje prawie 5-punktową dynamikę wzrostu. Na ile jednak ona jest wypadkową rzeczywistych procesów, a na ile wynikiem, na przykład wzrostu kursu euro pewnie dowiemy się w najbliższych miesiącach. Ale, by wzrost był jednak stabilny a firmy tworzyły nowe miejsca pracy, potrzebne są zmiany w prawie i potrzebne są zmiany w polityce.
Państwo jest zbyt pazerne, a nasza administracja nadmiernie zbiurokratyzowana. To wszystko trzeba zmienić. W ramach tych zmian należy również wprowadzić odpowiedzialność urzędników za ich pracę. Dzisiaj w Polsce urzędnik jest praktycznie postawiony ponad odpowiedzialnością. Podobnie, jak za carskiej Rosji, jest panem i władcą petenta, przedsiębiorcy również. Inną koniecznością są zmiany w polityce, zmiana władzy. Wzrost gospodarczy jest „podkręcony” eksportem, co nie jest złe, ale ciągle czekamy na wzrost inwestycji, które wzmocniłby i ustabilizowały wzrost sprzedaży. Pierwsze symptomy tego już są zauważalne, choć są jeszcze słabe. Myślę, że mamy do czynienia z oczekiwaniem firm na to, co wydarzy się w Polsce w najbliższym czasie. Sytuacja jest nadal bowiem zbyt mało stabilna, by decydować o długofalowych inwestycjach. Rząd jest „tymczasowy”, parlament „na wylocie” a u progu walki o władzę stoją „wrogowie” nowoczesnej gospodarki. Cóż, musimy chyba czekać na zmiany. Oby przyniosły je szybkie wybory.
Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej