W obecnym ustroju państwa, tak na szczeblu centralnym, jak i w jednostkach samorządu terytorialnego, obserwujemy znaczne i nie znajdujące merytorycznego uzasadnienia przerosty liczebności poszczególnych organów władzy. Rozrasta się nam administracja, rośnie biurokracja.
Nadmierna liczebność organów administracji powoduje, że pracują one w sposób mniej sprawny i mniej efektywny, a ponadto w skali całego kraju oznacza to także dość istotne obciążenie budżetu państwa. Na ten stan nakłada się sytuacja polegająca na tym, iż aktualny system kreowania organów władzy nie zapewnia niezbędnej więzi pomiędzy wyborcami a ich reprezentantami. System wyborczy, a także reguły powoływania samorządowych organów wykonawczych, są nieczytelne dla wyborców, co często zniechęca ich do udziału w wyborach. Trzeba to zmienić.
Pozytywną odmianę można uzyskać poprzez wprowadzanie zasady wyborów przeprowadzanych według sytemu bezpośredniego i większościowej. Dzięki temu wyborca będzie oddawał swój głos na konkretną osobę, a nie na listę, która następnie uzyskuje głosy według skomplikowanego i często niezrozumiałego dla wyborcy systemu. Zgodnie z programem Platformy Obywatelskiej, wyborca głosując na konkretne osoby, decydować będzie o składzie Sejmu, Senatu oraz wszystkich organów administracji samorządowej. Stworzy to system czytelny, zrozumiały i jednoznaczny. Oprócz tego należy doprowadzić do odpartyjnienia państwa. Dlatego proponujemy ograniczyć partyjną nomenklaturę jedynie do poziomu wiceministrów i wojewodów oraz wprowadzić konkurs jako jedyny sposób naboru pracowników do administracji państwowej i samorządowej.
By zmienić zasadę proporcjonalnego wybierania posłów na większościową, trzeba zmienić konstytucję, ale nie jest to potrzebne, by wprowadzić bezpośredni wybór wójta, burmistrza, prezydenta, starosty, czy marszałka województwa. I to należałoby uczynić w pierwszej kolejności. Każdy z nasz wybierałby bezpośrednio osobę, która ma rządzić gminą, powiatem, czy województwem, a nie tak jak do tej pory, wybieramy radnych, a oni potem, często w kłótniach, a co gorsze, biorąc pod uwagę przeróżne układy polityczne, koleżeńskie, a może i finansowe, wybierają dopiero naszego włodarza. Na ten proces, my wszyscy, już nie mamy większego wpływu.
Burmistrzowie, starostowie i marszałkowie wybrani w ten sposób powinny wykonywać większość spraw przewidzianych przez przepisy prawa jako zadania własne gminy. Aby to osiągnąć, należy w przepisach ustawy ustrojowej “zamknąć” określony tam katalog zadań przewidzianych dla rady gminy. Jednocześnie dotychczasowe domniemanie kompetencji rady gminy we wszystkich sprawach, które inne przepisy określają jako zadania gminy – należy zastąpić domniemaniem kompetencji wójta, burmistrza, prezydenta miasta, starosty, marszałka.
No tak, ktoś powie, ale niekiedy taki włodarz okaże się niegodnym zajmowania, uzyskanego mandatem zaufania społecznego, stanowiska. Co wtedy? W takiej sytuacji musi istnieć możliwość zainicjowania przez radę procedury odwołania danej osoby z piastowanej funkcji. W tym systemie, radni nie będą mogli samodzielnie odwołać wójta, burmistrza, prezydenta miasta, czy też starostę albo marszałka, ale mogą zwrócić się z takim wnioskiem do mieszkańców, ale jeśli w głosowaniu mieszkańców wójt, burmistrz, prezydent miasta, starosta, marszałek, nie zostanie odwołany – będzie to oznaczało automatyczne odwołanie rady. Analogiczny mechanizm obowiązywać powinien, jeżeli to wójt, burmistrz lub prezydent miasta, albo starosta czy marszałek zwróci się do mieszkańców z nieskutecznym wnioskiem o odwołanie rady – wtedy wnioskodawca utraci swoje stanowisko. To powinien być ważny instrument ograniczający bezpodstawne oskarżenia i próby skłócenia rady i organu wykonawczego. W tym układzie, który proponuję, radni wybierani mają być również w wyborach większościowych, w okręgach jednomandatowych. Z tymi zmianami związana jest także liczebność rad gmin, która należy poważnie zmniejszyć.
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej