Po co się szarpać?
Nie dalej jak dwa tygodnie temu pewien znajomy kupił nowy telewizor. Okazały i nowoczesny szybko stał się ozdobą salonu. Znajomy jednak zdawał się w ogóle nabytkiem nie cieszyć. Na pytanie o przyczynę takiego stanu rzeczy powiedział, że sprzedawca go oszukał – po zakupie okazało się, że sprzęt nie ma kilku istotnych rzeczy, włącznie z polskim menu, na którym znajomemu wyjątkowo zależało.
Ponieważ w opisie sprzętu jak byk widniały wszystkie funkcje, których telewizorowi brakowało, znajomy udał się do sprzedawcy. Ten potraktował go obcesowo i odmówił przyjęcia sprzętu. Na moje pytanie co było dalej znajomy odpowiedział, że dał sobie spokój. Byłem tym zdziwiony, mamy przecież ustawodawstwo, które dobrze chroni konsumenta i daje szerokie możliwości dochodzenia praw. Mamy też miejskich i powiatowych rzeczników praw konsumenta, których zadaniem jest pomagać w takich przypadkach. “Wiem, wiem” – odparł znajomy – “Ale po co się szarpać?”.
Te słowa skłoniły mnie do refleksji nad nastawieniem znajomego, lecz także mentalnością całego naszego społeczeństwa. Przeświadczeniem, że jednostka niewiele może, a walka o prawa jest z góry skazana na klęskę. Czyżby spadek po PRL? A może to nie kwestia lat komunizmu, ale coś o wiele gorszego – zwykłe wygodnictwo, niechęć do wysiłku? Zbyt wysokie krawężniki przed domem? Nie będę tego zgłaszał, niech urzędnicy sami zauważą! Na jednej z ulic osiedla panoszy się agresywna młodzież? Zawsze przecież mogę wracać inną ulicą.
Jak często myślimy w taki sposób, hołdując zasadzie, że niech inni coś z tym zrobią, ja się nie będę wychylać? Problem w tym, że inni także nie chcą być tymi pierwszymi i koło się zamyka. Nasze sprawy pozostają nierozwiązane, a my narzekamy na nieuczciwych sprzedawców, niekompetentne urzędy czy policję, gładko usprawiedliwiając siebie samych.
Zakup drogiego telewizora był zapewne nauczką dla mojego znajomego, by jeszcze w sklepie sprawdzać sprzęt, kosztujący ładnych parę tysięcy, ale swoją lekcję miał także nieuczciwy sprzedawca. Utwierdził się w przekonaniu, że oszukiwanie uchodzi płazem, że można ludziom “wcisnąć” wszystko.
Po co więc się “szarpać”? Po to, by świat wokół nas był bardziej nam przyjazny. Zamiast narzekać, działajmy! Mamy prawa, zacznijmy z nich korzystać. Dla dobra nas samych i ogółu.
Adam Szejnfeld
www.szejnfeld.pl