Ambitny projekt budowy autostrad z 1945 r. inżyniera Eugeniusza Buszmy zakładał powstanie w ciągu trzydziestu lat sieci 3.300 km autostrad łączących największe miasta i zapewniających dogodny dojazd do Czech i Niemiec. „Sprawa dróg samochodowych wysuwa się na czołowe miejsce i staje się problemem do pewnego stopnia palącym” – pisał inżynier Buszma poganiając partyjną wierchuszkę, która ze zrozumieniem przyjęła ambitne projekty. Jak się dalej potoczyły losy, wiemy aż za dobrze. Wystarczy się przejechać z Warszawy do Łodzi, by na sobie poczuć, co zostało z nie pierwszych i nie ostatnich planów pokrycia Polski siecią autostrad.
Także przez pierwsze kilkanaście lat po odzyskaniu pełnej niepodległości nie potrafiliśmy wdrożyć i zrealizować skutecznego programu budowy autostrad. Przykładem tworzenia planów bez efektów są prognozy z 1993r. Przewidywano wtedy, że w ciągu 20 lat (a więc do 2013) zostaną w całości ukończone drogi A2, A1 i A4. Jak więc widać, zapału do planowania nigdy nam się brakowało. Wprost odwrotnie do chęci ich realizacji.
Tak naprawdę w kwestii autostrad dopiero teraz coś zauważalnie drgnęło i to bardzo poważnie! Owszem, tu i ówdzie są opóźnienia, pewne inwestycje muszą zaczekać (kryzys), czasami stoimy w korkach, kiedy na plac budowy wjeżdża ciężki sprzęt, ale jednak autostrady budują się, powstają. Za kilka lat będziemy mknąć komfortowo nimi pomiędzy najważniejszymi miastami. Budują się bowiem i drogi wojewódzkie, i powiatowe i gminne. Zresztą tych jest kilka razy więcej, niż autostrad.
Obecnie Polska zmienia się nie tylko dzięki nowych drogom, stadionom, szpitalom, ale także dzięki zmianom w prawie. Ustawa deregulacyjna i jej kontynuacja sprzed zaledwie paru tygodni oraz ta ostatnia, która uchwaliliśmy na minionym posiedzeniu Sejmu, stanowią krok milowy w rozwoju polskiego prawa. Zmieniają nastawienie aparatu państwa z „udowodnij, że jesteś uczciwy” na „wierzę, że jesteś godny zaufania”. Dla zwykłego obywatela oznacza to m.in., że nie będzie więcej musiał biegać z dziesiątkami zaświadczeń, a dla przedsiębiorców zupełnie nową jakość prowadzenia interesów.
Nic jednak nie ma za darmo. Zakres zmian jest tak duży, że siłą rzeczy odciska swoje piętno na rzeczywistości. O ile zmiany w prawie wprowadzić możemy niezauważalnie, to niestety nikt jeszcze nie wymyślił sposobu, by w ten sposób wybudować autostradę czy stadion. Jeśli więc w najbliższych tygodniach podążać będziemy za mozolnie wlokącą się koparką pomyślmy, że jest to cena za komfort podróży za parę lat, czy też za stadiony godne Europy. W końcu każda inwestycja wymaga wyrzeczeń. To właśnie taka sytuacja natchnęła pewnego mojego znajomego do wysłania kartki za granicę „z pozdrowieniami z największego w Europie placu budowy”. I chyba trudno lepiej podsumować Polskę za naszymi oknami.
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP