Inwestycja w młode pokolenia to wielkie wyzwanie. Od tego jak dzisiaj „zainwestujemy” w edukację dzieci i młodzieży zależy przyszła kondycja naszego kraju. Ogólnoświatowy wzrost technologiczny, a wraz z nim wzrost zapotrzebowania na fachowców w tej dziedzinie wymusza niejako działania zmierzające w kierunku technologicznej edukacji najmłodszych. Dzisiaj oczywiste jest to, że komputer stał się podstawowym narzędziem pracy – niniejszy felieton został przygotowany z jego udziałem. Wzrost jego znaczenia w życiu codziennym jest niewyobrażalnie wielki. Niestety badania pokazują, że wiele krajów świata, w tym również Europy środkowej, nie jest stanie nadążyć za postępującymi zmianami. Widać to najwyraźniej poprzez wciąż rosnące zapotrzebowanie na wykształconych informatyków. Nie tak dawno rząd naszych sąsiadów, Niemiec, przyjął „politykę otwartych” drzwi dla nowych pracowników tej dziedziny. Niemcy szybko zdali sobie sprawę, że wielki postęp technologiczny ma bezpośredni wpływ na gospodarczą kondycję państwa. Biorąc przykład z Irlandii czy Finlandii Niemcy rozpoczęli proces informatyzacji społeczeństwa. Bezpośrednim następstwem takiego kroku jest wzrost nakładów finansowych przeznaczonych na informatyczną edukację. Nie trzeba przecież nikogo przekonywać, że konsekwencją wyższego poziomu technologicznego jest wyższy standard życia społecznego. Wyższy poziom usług, produkcji, polepszenie i unowocześnienie infrastruktury to korzyści płynące z inwestycji w dziedzinie IT. Dawno już stwierdzono, iż budowniczowie przyszłości będą opierać się na informatyzacji.
Działania mające na celu przygotowanie nowych informatycznych kadr są realizowane w większości krajów. Anglicy co roku inwestują w szkolne pracownie internetowe równowartość 2,5 mld zł. Sytuacja w Polsce różni się znacznie od tej obserwowanej na Wyspach Brytyjskich. Oczywiste jest, że daleko nam do tamtejszych wyników. Międzynarodowe statystyki pokazują, że w Stanach Zjednoczonych na komputer przypada pięciu uczniów. W Unii Europejskiej – dziesięciu, w Polsce zaś – aż czterdziestu. Na szczęście rozpoczęte niedawno programy wspierające szkolne pracownie informatyczne sukcesywnie poprawiają nasz „wynik’. Cieszy fakt wyjścia organizacji pozarządowych naprzeciw rosnącym potrzebom. Jak najbardziej słuszny jest wniosek, że nauka połączona z zabawą służy wzrostowi zainteresowania tą wciąż odkrywaną dziedziną. W ostatnim czasie Giełda Papierów Wartościowych przy wsparciu Kancelarii Prezydenta RP zorganizowała „Grę giełdową”. Ten bezprecedensowy pomysł ma służyć poprawie stanu wiedzy o szeroko rozumianej ekonomii. Jej zasady są bardzo proste. Biorąca udział w zabawie szkoła dostaje sto tysięcy wirtualnych złotych celem inwestycji na warszawskim parkiecie. Wygrywa ten kto zarobi najwięcej. Warto podkreślić, że udział grze jest nagradzany. Dla najzdolniejszych uczniów przewidziano wyjazdy językowe, komputery i zestawy DVD. Większości osób giełda papierów wartościowych kojarzy się z czymś tajemniczym i niezrozumiałym. Rozpoczęta zabawa jest doskonałą okazją do nauki poruszania się w finansowej rzeczywistości. Tak zresztą jak każda zabawa z komputerem kończy się jednak nauką i pozyskiwaniem kolejnych zasobów wiedzy. Być może wkrótce okaże się więc, że nasze dzieci wiedzą od nas o wiele więcej. Miejmy taką nadzieję, bo jeśli tak się stanie, to będzie to wyraźny znak, że mamy przed sobą świetlaną przyszłość.
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Szejnfeld@wp.pl
http://szejnfeld.sejm.pl