27 maja 1990 rok – wybory samorządowe. Kamień milowy w budowaniu demokratycznego państwa opartego na społeczeństwie obywatelskim. W polskich gminach pierwszy raz po 45 latach to mieszkańcy wreszcie sami wybrali własną władzę, władzę, która nie była im przywieziona w „teczkach”.
Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci, radni i członkowie zarządów, wszyscy od pierwszych dni kadencji przystąpili do przebudowy swoich miast i wsi. Rozpoczął się wtedy, i trwa już od 15 lat, niespotykany proces inwestowania w rozwój. Powstawały drogi, budowano wysypiska śmieci, oczyszczalnie ścieków, kolektory sanitarne, ulice i chodniki, na wsiach pojawiały się kolejne wodociągi i linie elektryczne. Inwestowano w komunikację miejską i łączność. Przybywało telefonów. Przez Polskę przeszła fala inwestycji infrastrukturalnych. Kolejną była faza inwestycji oświatowych. Budowano szkoły, boiska i hale sportowe, remizy i świetlice. Nie zapominano też o tradycji i kulturze. Odbudowywano pomniki, zmieniano nazwy ulic, otwierano nowe muzea, doposażano dotychczas istniejące…
Polscy samorządowcy bardzo szybko zorientowali się jednak, że trudno mówić
o rozwoju społecznym i ekonomicznym gmin bez rozwoju gospodarczego. Przedsiębiorczość bowiem i efekty działalności firm to nie tylko dochody do budżetów
w postaci podatku od nieruchomości, opłat lokalnych, czy udziału w podatkach dochodowych. Przedsiębiorcy są ludźmi, którzy wszczepiają w miejscową społeczność inne podejście do życia – model kreatywnego wpływania na otaczającą rzeczywistość. To wartość sama w sobie. I w końcu to przecież przedsiębiorcy, a nie administracja i urzędy, generują miejsce pracy i dają podstawy do ekonomicznego utrzymywania się polskich rodzin. Współpraca, wręcz symbioza środowisk samorządu terytorialnego
z przedstawicielami samorządu gospodarczego, daje wymierne efekty w postaci korzyści, które spływają na miejscowe społeczności. Najlepiej to widać na przykładzie gmin, w których ich włodarze podchodzili ze zrozumieniem do potrzeb przedsiębiorców – tam nastąpił rozkwit. W innych miastach i gminach natomiast, gdzie do firm podchodzono z nieufnością, ba, zwiększono im ilość barier rozwojowych, ludziom żyje się gorzej, a sukcesów samorządów jest mniej. Cała więc przeszłość piętnastolecia jest ważnym procesem dobrych przemian w polskich gminach. Teraz, moim zdaniem, nadciąga nowa era w rozwoju naszych małych ojczyzn, „nowa era” w formach realizacji zadań publicznych przez samorząd: Era Partnerstwa Publiczno-Prywatnego (PPP).
PPP, nad którym pracuję osobiście obecnie w Sejmie, może wnieść nowy impuls do procesów rozwojowych gmin, powiatów i samorządowych województw. Niemożliwe może stać się wreszcie możliwe dzięki połączeniu sił, i tych publicznych, i tych prywatnych! Ustawa, którą kończę w Komisji Gospodarki, ma być tzw. „lekką”, „ramową” ustawą ułatwiającą i zachęcającą do realizacji przedsięwzięć, w powszechnie znanym i cenionym na świecie, a praktycznie nie stosowanym w Polsce, systemie. Tak, Partnerstwo Publiczno-Prywatne może stać się nie tylko kolejnym przełomem w procesie inwestowania w rozwój gmin, ale też kolejnym, ciekawym przykładem współpracy administracji publicznej i przedsiębiorców. Współpracy obustronnie korzystnej.
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
http://szejnfeld.sejm.pl