Prywatyzacja, ta duża i ta mała odbywa się obok nas. Wywołuje wiele kontrowersji. Najczęściej jednak mamy do czynienia z tymi różnymi – dobrymi i złymi – opiniami, gdy się gdzieś nie powiedzie, gdy firma na niej straci lub ludzie. Przechodzimy natomiast ponad tym zagadnieniem, gdy prywatyzacja jest skuteczna, ludzie mają pracę a firma rozwija produkcję. Dobrych i złych przykładów poszukujemy zawsze gdzieś daleko. Rzadko zastanawiamy się też, co będzie z załogą i przedsiębiorstwem, gdy nie może ono dalej istnieć i rozwijać się bez nowych kapitałów zewnętrznych, a planowane zmiany własnościowe są bojkotowane. Wydaje się, ze z takim właśnie przypadkiem mamy do czynienia w Złotowie.
Fabryka Elementów Wyposażenia Budownictwa „Metalplast” S.A. jest jedną z największych firm w powiecie złotowskim, i jedną z bardziej znanych w regionie pilskim. Proces jej proces prywatyzacji toczy się już od 1995 roku, kiedy to akcje tej spółki zostały wystawione na sprzedaż przez Agencję Prywatyzacji. Pomimo istnienia wielu potencjalnych inwestorów z żadnym z nich nie sfinalizowano umowy. Dlaczego? Nie wiem. W roku 1999 natomiast pojawił się kolejny przedsiębiorca, który od 30 lat prowadzi biznes w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i innych częściach świata. Obywatel polski i kanadyjski, który zainteresował się kupnem akcji Metalplastu. W październiku 2000 roku pokonał konkurentów i otrzymał on wyłączność na rokowania, wynegocjował warunki umowy i podpisał nawet pakiet socjalny z załogą firmy. To nigdy nie jest łatwe. Ponadto opracował strategię rozwoju firmy, uruchomił program inwestycyjny i marketingowy, nawiązał kontakty z potencjalnymi klientami oraz inwestorami o światowej renomie, zobowiązał się do zainwestowania 5 mln USD oraz przekazania chronionej patentami nowoczesnej technologii. Załoga i władze firmy oraz władze samorządowe gminy są, jak wiem, bardzo przychylne inwestorowi, co przecież nie jest powszechną sytuacją. Niestety, mimo jego starań, jak i przedstawicieli władz Metalplastu oraz burmistrza Złotowa, dotychczasowe dwuletnie próby sprywatyzowania firmy nie przyniosły rezultatu. Stan samopoczucia załogi i Zarządu firmy nie może być w takim razie najlepszy, kondycja firmy ulega również pogorszeniu, a czas leci. Trzeba też pamiętać, iż Metalplast S.A. ma swoją siedzibę w powiecie złotowskim, w którym od bardzo długiego czasu utrzymuje się najwyższy poziom bezrobocia w całej Wielkopolsce. Jest to niezwykle ważna więc spółka dla tego miasta i terenu, bowiem zapewnia pracę wielu mieszkańcom z całego powiatu. Od dłuższego czasu przeżywa ona jednak poważne kłopoty finansowe, które są spowodowane przede wszystkim przedłużającym się okresem prywatyzacji. Niepewność kontrahentów, brak koncepcji rozwojowych i spadająca wiarygodność na rynku, mimo znakomitych dotychczasowych osiągnięć, może zagrozić bytowi firmy i jej załogi. Niewykluczone są dalsze zwolnienia, a decyzji w sprawie prywatyzacji jak nie widać tak nie widać. Już byłoby pewnie po sprawie, gdyby Agencja Prywatyzacji w ostatnich dniach nie zerwała rozmów z dotychczas zainteresowanym przedsiębiorcą i nie skierowała firmy na sprzedaży poprzez przetarg. Mam nadzieję, ze były ku temu poważne powody, gdyż w przeciwnym razie nasuwa się wiele pytań. A jak się przetarg nie powiedzie? A jak firmę kupi konkurencja nie nastawiona na rozwój tego przedsiębiorstwa, lecz na przejęcie tylko jago rynku? Kto za to odpowie? Miejmy nadzieję, że są to tylko płonne obawy i że dla firmy jak i dla jej pracowników wszystko skoczy się pomyślnie. Tylko czy potrzebne są takie stresy i straty? Czy potrzebne jest takie marnowanie czasu, ludzkiego potencjału i zaangażowania?…
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
szejnfeld@wp.pl
http://szejnfeld.sejm.pl