Rok 2004 rozpoczął się już na dobre. Trudny miesiąc styczeń mamy już sobą. O trzydzieści jeden dni jesteśmy bliżsi ukochanej i z wytęsknieniem oczekiwanej wiosny. Pierwszy miesiąc w kolejnym roku upłynął nam pod znakiem zawirowań. Objawiły się zupełnie niespodziewanie jak na te porę roku, bo zazwyczaj styczeń to miesiąc podsumowań starego i planów na nowy. Tym razem stało się jednak inaczej. Spadek wartości złotówki zapoczątkował serię cenowych wahań na rynku surowców i środków produkcji. Ulegające ciągłej zmianie ceny paliw dezorientowały producentów i użytkowników dróg. Rosnące koszty zaciągniętych kredytów walutowych zamartwiły nie jednego Polaka. W tym pełnym niepokoju, szarym i zimnym miesiącu zapomnieliśmy o tym, co przed laty wyznaczało rytm naszej codzienności. Karnawał, bo o nim mowa nie odbił się, jak niegdyś, wielkim echem dancingów, balów i zabaw. Dla branży rozrywkowej to, poza i tak „martwą” dla tego segmentu” zimą, nie lada powód do zmartwień. Nieliczne domy kultury, restauracje i lokale, które zorganizowały nam karnawałowe szaleństwa, cieszyły się umiarkowaną frekwencją. Wiele osób i firm z niecierpliwością spogląda na prognozy pogody. Upragnione ocieplenie przyniosłoby ulgę kierowcom i drogowcom. Ci ostatni mogą spodziewać się nie lada zniszczeń spowodowanych niespodziankami pogody. Przyzwyczajeni do stałego utyskiwania na stan naszych dróg będziemy musieli sprostać nie łatwemu zadaniu pokonywania nowych dziur i nierówności. Pierwszy wiosenny promyk słońca powinien być sygnałem dla początku planowanych na ten rok drogowych inwestycji. Jak zapewnia Ministerstwo Infrastruktury najbliższy rok będzie obfitował w nowo kończone drogi, mosty i autostrady. O ile dobrze pamiętam poprzedni rok też miał taki być. A czy był… sami dobrze wiemy. Jednak, jak wiadomo, Minister Marek Pol, po raz kolejny został laureatem nagrody „Złamanego grosza” przyznawanej politykom za najabsurdalniejsze pomysły gospodarcze. Nie jest to wyróżnienie, z którego powinniśmy być szczególnie dumni. Odsłania ono smutną prawdę o tym, że pomysły na uzdrowienie stanu naszej sieci komunikacyjnej nie są wiele warte. Kolejne bujne plany pochłaniają czas i środki sukcesywnie oddalając nas od upragnionego celu – nowych autostrad. Obserwując zmagania naszych drogowców i ich mocodawców trudno nie odnieść wrażenia, że im bliżej jesteśmy celu tym dalej. Życie płata nam różne figle. Czasami ześle plus piętnaście stopni w środku zimy, czasami nieudolnego ministra. Najsmutniejszy jest jednak fakt, że i jedno i drugie trudno przewidzieć.
Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Adam.Szejnfeld@sejm.pl
http://szejnfeld.sejm.pl