Pustynia. Tysiące kilometrów stąd. Pot się leje z całego ciała, a nieznośny zapach i rozbiegane oczy nie pozwalają się cieszyć widokiem egzotycznych krajobrazów. Zza każdego kamienia, zza każdej palmy, zza każdego rogu przysadzistego domu może paść strzał. To można jeszcze przewidzieć, przed tym można się jeszcze obronić. Gorzej jest z minami ukrytymi pod ziemią, przy drodze, wysadzanymi zdalnie w momencie, gdy przejeżdża atakowany pojazd. Podobnie jest z „kamikadze XXI wieku” – terrorystami, którzy owinięci w kilogramy ładunków mogą wejść prawie wszędzie, najczęściej do miejsc, w których przebywa bardzo wielu ludzi i w jednej chwili unicestwić życie dziesiątek niewinnych osób. Samochody pułapki, porwania, makabryczne, rodem ze średniowiecza, tortury i mordy. Oto obraz dzisiejszego Iraku. Ale, czy tylko Iraku?! Gdyby tak, to można by powiedzieć: trudno! nie nasza sprawa! Żal nam ludzi, żal nam dzieci, żal nam tej kultury i cywilizacji, ale dlaczego my, Amerykanie, dlaczego my, Europejczycy, dlaczego my, Polscy mamy narażać swoje zdrowie i swoje życie, by z tym walczyć, by bronić życia i zdrowia innych, by chronić cywilizację naszej ery?! Wszystko to jest daleko od nas, wszystko to nas nie dotyczy. Mamy swoje problemy i kłopoty. Brak pieniędzy, dziura w budżecie, bezrobocie, dziesiątki tysięcy głodnych ludzi i bezdomnych… To my potrzebujemy pomocy! To wszystko jest daleko. Skończy z tym! A, jak się nie da, to otoczmy ten kraj murem, niech się tam wszyscy nawzajem pozabijają i tyle. Czy to nasza wojna?! Czy to nasz problem?!
Tak. Tak można by i do tej sprawy podchodzić. Do wojny w Iraku, do wojen w Afganistanie, w Palestynie, na Bałkanach, w co róż to innym kraju afrykańskim. Ale, czyż życie ludzkie ma paszport, który decyduje o tym, czy ma trwać, czy też można z tym życiem skończyć? Czy godność człowieka ma dobre, albo złe pochodzenie? Czy życie i godność mają obywatelstwo? Czy tysiące ludzi, którzy zginęli w czarny dzień 11 września w Nowym Jorku, to była sprawa Ameryki i amerykanów? Czy terrorystyczne mordy na Bali i w innych miejscach Indonezji, czy ginący ludzie w Indiach, Egipcie i Jerozolimie, czy wysadzane pociągi w Hiszpanii oraz ambasady w innych państwach, to też nie nasza sprawa? A co jest naszą sprawą?! Dlaczego więc my, przez ostatnie kilkadziesiąt lat wyrzucaliśmy Francji, że nie przyszła nam z pomocą w 1939 roku, tylko okopała się za swoją linią obrony, a potem niechlubnie się poddała? Dlaczego wyrzucamy Anglii, że i owszem przyszła nam z ratunkiem, lecz za późno? Dlaczego mamy pretensję do mocarstw świata podpisujących układ pokojowy na naszą niekorzyść? A dlaczego kiedyś inni mięli się martwić nami, skoro my nie mamy się martwić innymi?! Przecież 1 września 1939r, to był też tylko nasz problem. A 17 września 1939 roku?… Do dzisiaj mamy pretensję, że nikt nam nie pomógł. Do dzisiaj wytykamy Zachodowi, że nie wspomina i nie pamięta od drugim agresorze, o IV rozbiorze Polski. Czy cofać się jeszcze dalej w przeszłość, właśnie do tych poprzednich rozbiorów? Dlaczego one mogły mieć miejsce? Dlaczego było powstanie listopadowe, styczniowe, dlaczego w Polsce musiały być powstania śląskie i wielkopolskie? Ano właśnie dlatego, że niewielu było takich na świecie, którzy chcieli uznać nasze racje i pragnienia. Bo zbyt wielu było takich, którzy mówili – To nie jest nasza sprawa!!!
Na szczęście świat się zmienił, ludzie się zmienili. Zwiększa się wspólnota międzynarodowa, poczucie solidarności i solidaryzmu. Zwiększa się wiara i przekonanie o wspólnej odpowiedzialności wszystkich ludzi, obojętnie, jakiej są narodowości, wyznania, czy koloru skóry, za przyszłość ziemi i narodów. Za pokój. W imię tego właśnie pokoju i zwykłej, ludzkiej solidarności musimy pomagać sobie nawzajem, a w ramach tej pomocy, także i, niestety, walczyć. Od tego moralnego, uniwersalnego obowiązku, nie da się wykupić świadczeniem li tylko pomocy humanitarnej. Pustynia ludzkich uczuć nadal otacza nas, lecz dobrze, że Polska i Polacy swój obowiązek wobec świata i cierpiących narodów realizują. Źle, że nie wszyscy, zwłaszcza bogatsi i silniejszy od nas, chcą tą odpowiedzialność dzielić razem z nami. Ale, czyż to pierwszy raz?…
Adam Szejnfeld
Posel Platformy Obywatelskiej
Adam.szejnfeld@sejm.pl
http://szejnfeld.sejm.pl