Kondycja polskiej gospodarki wydaje się być w stanie głębokiej zapaści. Tym, którzy przewidywali podobny stan rzeczy jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w roku 2001 nie wierzono, powołując się na kwiecistą retorykę Leszka Millera. Dzisiaj skuteczność socjalistycznej polityki rodem z poprzedniej epoki pokazuje swoje prawdziwe oblicze: korupcję, chaos i stagnację. A wszystko to jak twierdzi SLD dla dobra społecznego. Jak na ironię, przykrych doświadczeń obecnego rządu można by uniknąć. Niestety i tym razem sprawdzi się przysłowie „Mądry Polak po szkodzie”. Wniosek z tego tylko jeden: nie opłaca się powierzać władzy socjalistom. Jest ona najlepszym sposobem na degenerację, głownie systemu gospodarczego, marnotrawstwo kapitału finansowego i potencjału ludzkiego.
Tendencje spadkowe wyraźnie się nasilają, tak w kwestii wskaźników ekonomicznych jak i oceny społeczeństwa. 29 kwietnia Ministerstwo Gospodarki miało opublikować raport „Przedsiębiorczość w Polsce”. Niestety zaplanowaną na ten dzień konferencję prasową odwołano, a „opracowywaniem” raportu zajął się specjalny zespół. Dlaczego w ostatniej chwili zrezygnowano z publikacji raportu nie trudno zgadnąć. Na długo przed jego ukończeniem znane były jego „pikantne” szczegóły. Stwierdzono, iż upolityczniony dobór kadr zarządzających w spółkach skarbu państwa, nasilająca się korupcja urzędników, gąszcz przepisów podatkowych to główne „hamulce” przedsiębiorczości. Raport wskazuje na zatrważający stan prawny dotyczący podatków i danin publicznych. Autorzy raportu doliczyli się 1200 różnego rodzaju obciążeń finansowych, a podatki, opłaty i cła ustanowione są w 55 różnych ustawach. Do tego wyniku doliczyć należy bliżej nieokreśloną liczbę aktów wykonawczych różnej rangi. Co więcej, przedsiębiorców kontroluje 40 różnych instytucji, a uzyskanie koniecznych pozwoleń na inwestycję zabiera średnio 46 tygodni. Nie muszę przypominać, że efekt końcowy naszych starań w dużej mierze zależy od przychylności urzędników. Zadaniem raportu była ocena efektów wprowadzenia rządowego programu „Przedsiębiorczość – Rozwój – Praca”, w skład którego wchodziły pakiety ustaw „Przede wszystkim przedsiębiorczość”, Pierwsza praca”, oraz „Infrastruktura – klucz do rozwoju”. Nie trudno stwierdzić, że rząd boi się wniosków dotyczących stanu gospodarki. Jest to kolejny dowód na to, że jedyną umiejętnością lewicy, jest „zamiatanie problemów pod dywan” i przekonanie, że rozwiążą się same.
Oprócz złotoustych polityków, gotowych obiecać świetlaną przyszłość, lewica wciąż pozostaje w głębokim przekonaniu, iż jej zadaniem jest „wyrównywanie nierówności”, a państwo samo w sobie stanowi wyższą wartość nad dobro jego obywateli. Właśnie taki archaiczny model myślenia jest najbardziej zatrważający. Odmienione SLD przekonywało Polaków, że czas komunizmu się już skończył. Słuchaliśmy o tym, że partia się zmienia, że czekają nas nowe wyzwania, że nasza socjaldemokracja stoi na wysokim europejskim poziomie. Tymczasem okazuje się, że słowa słowami, a fakty faktami. Być może zmieniła się retoryka i wizerunek partii, ale jej ślepa ufność w idee socjalizmu wciąż trwają. Wysokie podatki niszczą małych i średnich przedsiębiorców, tych, którzy w normalnym kapitalizmie stanowią podstawę społecznego ładu. „Na marcowym spotkaniu zarządu SLD rząd dokonał przeglądu swojego programu i doszedł do wniosku, że nie wymaga on rewizji celów, lecz ich kontynuacji” (źródło: Kronika Sejmowa nr.55 (536) str. 70).