Rogata natura – tak zwykło się określać kogoś, kto idzie ciągle pod prąd. Kogoś, kto zawsze się nie zgadza, kogoś, kto podkreśla swoja odrębność, inność, kogoś, kto jest przekorny.
Tak, my w większości jesteśmy takimi właśnie rogatymi naturami. Chcemy uchodzić za wielkich, nieomylnych, samowystarczalnych. Nikt nie będzie nam mówił co i jak. Sami wiemy najlepiej. Dlatego tak trudno nam się przekonać do tej Unii. Będą nam mówili, że należy tak a tak. Będą od nas wymagać to a to. I co z tego, że będą nam dawali miliardy EURO. Przecież oni sami nie mają u siebie najlepiej. My to wiemy! Jeszcze w tej Unii nie jesteśmy, a już wiemy, co chcielibyśmy tam zmienić. Pieniądze są marnowane, biurokracja niemiłosierna, urzędników dziesięć razy za dużo, socjał rozdmuchany, moralność wynędzniała. To wszystko nie tak. I co z tego, że są bogaci, że wielokrotnie lepiej im się żyje, niż nam. Jakim koszem?! Zaraz byśmy z tym zrobili porządek.
I co ja na takie gadanie? Nic! Powiem, że święte słowa. Tylko, że w życiu jest tak, iż najpierw trzeba do domu się wprowadzić, być na swoim, a potem go remontować i modernizować. Nie można być bezdomnym, samotnym i biednym, a jednocześnie krytykować bogatych, żyjących w licznym gronie, że mają bałagan w pokojach. Gdy nas zapraszają i chcą nawet pomóc, dać pieniądze, abyśmy żyli lepiej, abyśmy żyli razem z nimi w jednym unijnym domu, to najpierw zaproszenie trzeba przyjąć, przeprowadzić się, a potem rozmawiać o zmianach. W każdej organizacji panują te same zasady: nie jesteś członkiem, nie masz głosu. Jeśli chcielibyśmy być członkiem Unii Europejskiej, ale nie podobają nam się niektóre zasady ich funkcjonowania, to najpierw musimy iść do referendum i zagłosować na tak. Potem dopiero możemy wejść do tej wspólnoty, by korzystać z ich pomocy, z ich pieniędzy, wiedzy i doświadczenia, ale zarazem, by dzielić się swoimi przemyśleniami. Po jakimś czasie, już jako domownicy, wraz z innymi sojusznikami, możemy przemalowywać ściany tego nowego, już naszego wspólnego domu.
To tyle słów do tych, co by nawet do Unii i chcieli, lecz nie wszystko im się w Europie podoba.