Dzisiaj Drodzy Czytelnicy chciałbym na ten jeden raz odstąpić od pisania cotygodniowego felietonu w normalnej formule, ale oddać na łachach naszej gazety głos jednej z osób, która napisała do mojego Biura Poselskiego. Osoba ta opisała mi swoje perypetie w Urzędzie Pracy jednego z miast (niech to na ten czas zostanie w tajemnicy). Zacytuję ten tekst w całości, bez zmian i pozostawię bez komentarza. Może Państwo dopiszą już później swoje wrażenia do rzeczywistości, o której mowa poniżej.
Autentyczna rozmowa z urzędnikiem Powiatowego Urzędu Pracy w… :
Przedsiębiorca: Dzień dobry, zakładam własną firmę i szukam około 10 osób do pracy. Czy Pan może mi pomóc?
Urzędnik: Dzień dobry. Ja mam pracę. A czym zajmuje się Pana firma i jakich pracowników Pan szuka?
Przedsiębiorca: Będzie to biuro nieruchomości. Poszukuję jedną osobę do pracy w sekretariacie i około 10 agentów zajmujących się sprzedażą nieruchomości.
Urzędnik: Hmmm… To jakie te osoby muszą mieć kwalifikacje? My chyba Panu nie pomożemy….
Przedsiębiorca: Mam przygotowaną treść ogłoszeń, chciałbym ją Panu przesłać e-mailem. Firma rusza za miesiąc, do tego czasu chciałbym przeszkolić i zatrudnić tych pracowników, wymagania nie są wygórowane.
Urzędnik: Za miesiąc? To po co Pan teraz do mnie dzwoni? Proszę się zgłosić za miesiąc, jak firma będzie już działała.
Przedsiębiorca: Proszę Pana, ale ta firma będzie działała, jak będą wybrani i przeszkoleni pracownicy.
Urzędnik: No ja nie wiem… Pan nie ma firmy, a chce Pan ludzi zatrudniać? Na czarno? To jest Urząd Pracy a nie bazar, instytucja państwowa, mamy przepisy…
Przedsiębiorca: Proszę Pana, ja nie chcę nikogo zatrudniać na czarno, każdy z pracowników zostanie przeszkolony i zatrudniony na umowę o pracę. Rejestracja firmy trwa około miesiąca, chcę ten okres efektywnie wykorzystać.
Urzędnik: Chyba bardziej wykorzystać tych ludzi! Pan nie ma firmy, a chce ludzi do pracy!? My znamy takie numery! Poza tym u nas są tylko tacy, którzy nie wyjechali na zachód lub nic nie potrafią, chyba lepiej dać ogłoszenie do gazety, albo nie wiem co….
Przedsiębiorca: Jakie numery? Ja chcę tylko zatrudnić ludzi. Myślałem, że takie osoby szukają pracy także i w Pana instytucji.
Urzędnik: No niby szukają, my też im pomagamy, ale ja to czarno widzę. Pan nie ma firmy, chce zatrudniać ludzi, nie wiadomo jakich i na jakich warunkach, coś Pan chyba kombinuje…
Przedsiębiorca: Proszę Pana, ja zaczynam żałować, że do Pana zadzwoniłem, ja tylko chciałem zgłosić zapotrzebowanie na pracowników, przesłać Panu moje kryteria i prosić, aby Pana instytucja się tym zajęła.
Urzędnik: No dobra, niech Pan już prześle, wywieszę to na naszej tablicy, może ktoś się zgłosi, ale ja to czarno widzę.
Przedsiębiorca: Dziękuję Panu bardzo. Może także poinformuje Pan telefonicznie osoby zarejestrowane, a spełniające moje kryteria, o tej ofercie? Nie każdy chyba przychodzi do Powiatowego Urzędu Pracy codziennie.
Urzędnik: Panie, ja tu mam ważniejsze sprawy na głowie niż dzwonienie do ludzi i proszenie ich żeby gdzieś tam się zgłosili. Do widzenia.
Przedsiębiorca: Do widzenia.
Epilog: W ciągu 14 dni od tej rozmowy zgłosiło się 38 osób poszukujących pracy, którzy powołali się na informację zamieszczoną przez urzędnika. Niestety, jedynie 5 z nich spełniało podane przez przedsiębiorcę kryteria, bowiem urzędnik nie podał wymagań przedsiębiorcy.. Przedsiębiorca musiał wydać dodatkowe pieniądze na ogłoszenia prasowe. Ich efektem było 232 zgłoszeń, z czego 176 zgodnych z oczekiwaniami. 98 z tych osób było zarejestrowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy. Dla 11 z nich dzień 2 października będzie pierwszym w nowej firmie. Komu przedsiębiorca i nowozatrudnieni mają podziękować? Powiatowemu Urzędowi Pracy czy Gazecie Wyborczej? Ilu bezrobotnych kupuje lub czyta gazety? Ilu ludzi straciło szansę na pracę licząc na pomoc ze strony instytucji do tego powołanej?
Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
www.szejnfeld.pl