Tegoroczna zima dała nam się we znaki, ale trzeba przyznać, że wniosła w nasz krajobraz pewną estetykę. Dzięki śniegowi nawet nieciekawe i zaniedbane miejsca pokryły się piękną i dostojną bielą. Teraz, topniejący śnieg odsłania sterty śmieci zalegające w miejscach, w których nigdy nie powinny się znaleźć. Najbardziej rażą mnie te w lasach i na nielegalnych śmietnikach. Czy tak musi wyglądać każda wiosna w Polsce? Piękne słońce, zieleń i walające się opony, puszki i plastikowe worki, pełne gnijących odpadów? Do takiego widoku nigdy się chyba nie przyzwyczaję. Sytuację pogorsza fakt, że wydaje się, iż na śmiecenie wszędzie gdzie to możliwe panuje społeczne przyzwolenie.
Te sterty śmieci i nasz stosunek do nich mówią o nas samych. Niestety, nie mamy z czego być dumni. „Pokaż mi swoje śmieci, a powiem ci, kim jesteś” można by powiedzieć przyglądając się historii cywilizacji. Dzisiaj, archeolodzy przeglądając śmieci ludzi żyjących tysiące lat temu potrafią nam powiedzieć o nich tak wiele, jak gdyby czytali z otwartej księgi. Najsłynniejszy hacker komputerowy wszechczasów Kevin Mitnick ze śmieci wyrzucanych przez firmy i osoby prywatne wyciągał największe tajemnice dotyczące zabezpieczeń komputerowych, a policyjni detektywi nie raz w śmieciach znajdowali rozwiązanie kryminalnych zagadek, dowiadując się o zdradach, fałszerstwach i innych szczegółach, które winni chcieli trzymać w tajemnicy przed światem. Ze śmieci wyrzucanych przez Polaków można się dowiedzieć przede wszystkim, że ekologia i czystość nie jest naszą najmocniejszą stroną.
Ogromne ilości śmieci stały się ceną, jaką płacimy za postęp cywilizacyjny. Od lat najwięcej śmieci produkują Japończycy i Amerykanie, ale i my gonimy czołówkę, na razie europejską. Rocznie wytwarzamy między 250 a 300 kg odpadów na mieszkańca, w zależności od regionu. Od europejskiej czołówki, czyli Niemiec dzieli nas 150 kg, ale od innych Europejczyków, jak chociażby Francuzów czy Włochów odstajemy już minimalnie.
Gdyby z odpadów zgromadzonych tylko w Polsce usypać górę, to rozciągałaby się ona na długości kilometra i miała wysokość 2 razy większą niż Mont Everest. Dziś stosunek do śmieci i szerzej ekologii wyznacza granicę cywilizowanego świata i nie ma obecnie rozwiniętego państwa, które mogłoby sobie pozwolić na ignorowanie problemu narastających stert śmieci. Do Polski wielkimi krokami nadciąga rewolucja, która na Zachodzie jest czymś oczywistym – segregacja śmieci. Od pierwszego lipca każdy, kto nie chce płacić więcej za wywóz śmieci, będzie musiał zaopatrzyć się, w co najmniej dwa kubły na ich przechowywanie.
To wielkie wyzwanie logistyczne dla każdego z nas, ale i dla gmin, które przejmą odpowiedzialność za śmieci powstałe na ich terenie. Dzięki temu zwiększy się odzysk surowców i zmniejszy się ilość składowanych śmieci na wysypiskach. Jest, o co walczyć, bo wartość wszystkich materiałów, jakie trafiają na wysypiska przekracza rocznie miliard złotych. Po wejściu przepisów w życie łatwiej będzie się też pozbyć kłopotliwych odpadów, jak chociażby zużytego sprzętu AGD, RTV, starych mebli czy odpadów budowlanych. Dla tych, którzy mimo to będą woleli wywieźć śmieci do lasu, powinniśmy wprowadzić wreszcie naprawdę dotkliwe kary, bo śmieciowiska w lasach, to wizytówka nas samych.
Wywóz, a zwłaszcza recycling śmieci to tylko z pozoru temat błahy, niegodny większej uwagi. Ci, którzy to rozumieją, podkreślają, że to rynek warty fortunę, a firmy, które zdobędą jego część, mają szansę powalczyć o naprawdę przyzwoite pieniądze. Ekologia to nie tylko wyzwania, ale i wielkie szanse. Dla nas, zwykłych zjadaczy chleba, nowe przepisy będą oznaczać przede wszystkim zwrot w świadomości tego, jak gospodarować tym, co zostaje z naszej codziennej aktywności. W dłuższej perspektywie liczę na to, że będziemy mieli czystszy krajobraz za oknem i nie tylko w zimie.
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP