Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Strefa Euro.

Redaktor admin on 4 Luty, 2005 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Nie zapomnę, jak jeszcze niedawno jeżdżąc po karju i po naszym okręgu pilskim musiałem wysłuchiwać narzekania na zbyt słabą złotówkę. Narzekali przedsiębiorcy, narzekali ludzi, którzy chcieli spędzić wolny czas za granicą. Ale narzekali także i ci, którzy nie prowadzili żadnej działalności gospodarczej ani nie podróżowali. Dla tych ostatnich słabość złotego kojarzyła się bowiem po prostu ze „słabością państwa”, a przecież to nie ma nic do rzeczy, ale… W Polsce zawsze jest dobrze, gdy jest powód do narzekania. Dzisiaj mamy sytuację zgoła odwrotną. Złotówka jest nadmiernie silna i powoduje kolejną falę narzekania. Jest więc tak: silna złotówka – źle! słaba złotówka – źle! I można by powiedzieć, że takie stwierdzenie nie trzyma się kupy. A jednak. Nie ma bowiem tak silnej złotówki, by było to jedynie niekorzystne dla gospodarki i tak słabej, by dawało tylko korzystne efekty. Sytuacja jest inna dla eksporterów i inna dla importerów, i nie tylko ten fakt ma tu znaczenie. Każdy bowiem eksporter jest najczęściej również importerem, a do tego ma tu jeszcze znaczenie co, skąd i w jakiej walucie kupuje, by potem sprzedać. Dla przedsiębiorców najbardziej szkodliwą sytuacją jest jednak jej niestabilność. Gdy tworzymy biznesplany, zaciągamy kredyty, podpisujemy kontrakty w sytuacji niskiej wartości złotego, to w oczywisty sposób musi się to niekorzystnie odbić na przedsięwzięciu po wzroście kursu. Pytaniem jest, czy byliśmy na to przygotowani, czy ubezpieczyliśmy się, czy potrafimy dywersyfikować sprzedaż, zmniejszyć koszty i jak długo potrwa wahnięcie. Trzeba sobie jasno powiedzieć – w gospodarce wolnorynkowej wahania kursów są sprawą naturalną, a ryzyko to należy kalkulować w swoich biznesowych planach.
Wysoki kurs złotego jest i będzie szczególnie niekorzystny dla małych i średnich przedsiębiorstw, ale też one mają zawsze większe możliwości manewru, ze względu na swoją mobilność i dynamikę, niż gospodarcze giganty. Jedno jest pewne. Dla polskich przedsiębiorców najważniejszym celem powinno być jak najszybsze wejście Polski do strefy euro. Tylko to zmniejszy ryzyko, o którym mowa, co prawda jedynie w stosunku do Euro, a na przykład już nie do amerykańskiego dolara, ale to już w sposób radykalnie zminimalizuje negatywne skutki różnic kursowych. Zwłaszcza, ze gros polskiej wymiany handlowej jest z krajami Europy zachodniej i odbywa się w europejskiej walucie.
Adam szejnfeld
Posel Platformy Obywatelskiej

http://szejnfeld.sejm.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)