Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Taki drobiazg

Redaktor admin on 4 Czerwiec, 2005 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Gdy 1 maja 2004 roku wchodziliśmy do Unii Europejskiej zastanawiałem się, co stanie się z naszym czułym punktem, a mianowicie z przemytem. Okazuje się, że nadal proceder ten jest nagminnie uprawiany i „kwitnie jak drzewo wiśni w Japonii’. Pojawiła się jednak różnica. Po wzmocnieniu naszej granicy wschodniej, która obecnie jest również granicą Unii coraz więcej przemytników wpada jednak w ręce służb granicznych i celnych. W efekcie w magazynach urzędów celnych zalegają miliony paczek papierosów, setki tysięcy litrów spirytusu, działa sztuki, odzież. Nie wszyscy pewnie wiedzą, co dzieje się z tym majątkiem. Pewną jego część ludzie Skarbu Państwa sprzedają, inne są rozdawane ubogim, a jeszcze inne w tajemniczych okolicznościach „się ulatniają”.
Pewnie wielu z nas miało okazję uczestniczyć w odprawie celnej, a tym samy w okazywaniu służbom celnym swoich bagaży, które chcieliśmy przewieźć poza granicę państwa, z którego wyjeżdżaliśmy. Czasem była ona powierzchowna innym razem dość szczegółowa. Gdy celnicy znajdą przy danej osobie tzw. kontrabandę, która jest prawnie zabroniona, wtedy zostaje ona zarekwirowana, a na przemytnika zostaje nałożona kara pieniężna. Tak dzieje się przy „podręcznym” przemycie. Procedura wygląda nieco inaczej, gdy wwożone są ogromne ilości danego towaru lub substancji. Wtedy to taką zdobycz przekazuje się do wyspecjalizowanych magazynów, które ją przechowują, a sprawa przemytnika trafia do sądu. Rodzi się pytanie, co dzieje się z rzeczami pozastawianymi w tych magazynach? Pozostają one tam do czasu zapadnięcia prawomocnego wyroku sądowego, gdyż do tej pory służą jako dowód w sprawie. W zależności od rodzaju, przyszłość towaru jest różna. Zazwyczaj artykuły tytoniowe są spalane, gdyż ich sprzedaż na rynek polski jest po prostu bezsensowna. Nabywca tak dużej ilości, mimo, że płaci za nią przysłowiowe grosze, musi zakupić polskie znaki akcyzy i naklejki informujące o szkodliwości palenia tytoniu. Nieco inaczej wygląda sprawa z wyrobami spirytusowymi, gdyż nabywają je gorzelnie przerabiając na spirytus przeznaczony do dezynfekcji. A co się dzieje z na przykład z odzieżą z podrobionymi znakami znanych firm? Otóż, mogą one zostać przekazane różnym instytucjom, które zajmują się pomocą charytatywną, np. domom dziecka, domom pomocy społecznej, itd. Jedynym warunkiem jest usunięcie na koszt obdarowanego znaczka firmowego. Wydawałoby się to banalnie proste, gdyby nie fakt, że czasem obdarowane instytucje, jak podają media, po prostu sprzedają podrobioną odzież, czerpiąc z tego niemałe zyski. Problem jest również z dziełami sztuki, np., ikonami. Muszą one również pozostawać w magazynach do zakończenia procesu, a po jego zakończeniu z reguły trafiają do pobliskich muzeów. Czasem jednak, gdy sprawa ciągnie się bardzo długo niszczeją przechowywane w nieodpowiednich warunkach tracąc na wartości materialnej i artystycznej. Sprawa wydaje się więc u nas nie najlepiej rozwiązana. Gdy przeanalizujemy bowiem rachunek strat Skarbu Państwa z tytułu przechowywania, magazynowania, ochraniania a później niszczenia tych rzeczy pojawia się pytanie, jaki to wszystko ma sens? Otóż w Polsce brakuje jasnych i przejrzystych procedur wykorzystywania zarekwirowanych towarów. Czasem niszczone są rzeczy bardzo wartościowe, a decyduje o tym sędzia. Innym razem latami przechowuje się rzeczy lichej jakości tracąc na to grube miliony złotych….
I o to mamy w katalogu ważnych dla nas spraw „taki drobiazg”, taki kłopocik, ale przecież w sprawnie zarządzanym państwie i „takich drobiazgów”, takich kłopocików nie powinno być.

Adam Szejnfeld
Posel Platformy Obywatelskiej

http://szejnfeld.sejm.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)