Raz na jakiś czas premier Rosji Władimir Putin w swej szczodrości znajduje czas, by wysłuchać głosu zwykłych obywateli. Każdy, teoretycznie, może zadzwonić do programu na żywo i poprosić, teoretycznie, o wszystko. Dobrotliwy premier zazwyczaj chętnie przystaje na prośby telewidzów. Tak, jak w ostatnim tygodniu, kiedy to obiecał 84-letniej kobiecie mieszkanie. Ku jej zaskoczeniu, już w godzinę po tych słowach w drzwiach pojawili się urzędnicy, którzy oznajmili, że wkrótce będzie miała nowe lokum!
Skuteczność premiera Putina doprawdy zaskakuje. Nic dziwnego, że przeciętny Rosjanin na pytanie, kto jest najpotężniejszym człowiekiem w kraju odpowiada bez wahania: Putin! Nie ma znaczenia, czy jest on prezydentem czy premierem, zawsze podejmuje kluczowe decyzje. Tym samym konflikt na najwyższych stanowiskach nie istnieje. W Rosji sprawowana funkcja zdaje się być dodatkiem do prawdziwej siły osobowości.
W zwykłej demokracji, w zwykłym europejskim kraju jest zupełnie odwrotnie – to zajmowana funkcja określa możliwości, nie nazwisko. Innymi słowy, nie ważne, kto będzie burmistrzem przysłowiowej Koziej Wólki, bo będzie miał podobne kompetencje. Chociażby dlatego warto przemyśleć kto dane stanowisko będzie zajmował i jakie maja być jego kompetencje. Trzeba to określić precyzyjnie, bo wszelkie niejasności mogą sparaliżować efektywność danego urzędu.
W Polsce od dawna mówi się o zmianach w konstytucji. Całe zastępy dziennikarzy, polityków i prawników od dziesięciu lat deliberują nad tematem nieprecyzyjnego rozdziału władzy na najwyższych stanowiskach w państwie. Jak dotychczas bez rezultatu. Platforma Obywatelska jest pierwszą partią, która otwarcie mówi, że jeżeli chcemy sprawniejszego państwa, to musimy zadecydować, kto rządzi w kraju – premier czy prezydent?
Zasadniczą nowością proponowaną przez Platformę Obywatelską jest zmiana kompetencji premiera i prezydenta. Czas tak zmienić konstytucję, w której jasno i wyraźnie określona byłaby pełna odpowiedzialność za władzę wykonawczą w gabinecie wspieranym przez większość parlamentarną.
Niby wszystkie partie zgadzają się, że konstytucja nie jest doskonała, podobno, wszystkie chcą zmiany, ale projekt PO odrzucają z góry. Bo czas nie ten, bo klimat nie sprzyja, bo zmiany zbyt odważne… Jeśli jednak dziś nie zmienimy nieefektywnego systemu rządzenia, to kiedy? Po wyborach? Za dziesięć lat? Nigdy?
Adam Szejnfeld
www.szejnfeld.pl