Szara strefa w Polsce szacowana jest nawet na 25 procent PKB, podczas kiedy średnia europejska to 15 procent. Mimo to, wydaje się, że w kwestii jej postrzegania Polacy nie są jednoznaczni. Z jednej strony głośno ją krytykują, bo oznacza często marną jakość, a dla masy ludzi zatrudnienie „na czarno”, z drugiej strony przy wyborze usługi preferują przede wszystkim najniższą cenę, przymykając oko na brak rachunku czy faktury. Jak więc walczyć z czymś, co nie tolerujemy gdy nas nie dotyczy, a zarazem akceptujemy, jeśli nam służy?!
Remont łazienki, nowe schody, naprawa samochodu, leczenie zęba…Polacy na potęgę angażują w takie zadania fachowców, którzy nie rozliczają się uczciwie z państwem. Na przykład w branży budowlanej szara strefa stanowi podobno nawet 60 procent, co w efekcie doprowadziło do tego, że uczciwie rozliczające się osoby są skutecznie spychane na margines.
Choć to nie do końca poprawne politycznie, to daleki jestem od jednoznacznego potępienia szarej strefy i wyzywania operujących w niej przedsiębiorców i przedstawicieli wolnych zawodów od oszustów i kombinatorów, jak to ma miejsce chociażby na forach internetowych. Tam często można znaleźć krytyczne wypowiedzi pod wpisami przedsiębiorców opisujących jak skutecznie omijać ZUS i nie płacić podatków. Co ciekawe, sporo w nich krytycznych wypowiedzi właścicieli innych firm, którzy radzą, by ktoś, kogo uczciwe prowadzenie firmy przerasta, lepiej ją zamknął i przeszedł na etat, zamiast stanowić nieuczciwą konkurencję. Owszem, szara strefa może pomóc w ciężkich czasach przetrwać firmie, ale prawdą jest jednak również i to, że jej zbyt duży rozmiar rozsadza państwo oraz degeneruje rynek i konkurencję.
Trudno się dziwić racji żalom przedsiębiorcy, który uczciwie się rozlicza, legalnie zatrudnia pracowników i przestrzega kodeksu pracy, dba o jakość, a na koniec okazuje się, przepraszam za dosadność, frajerem. Boleśnie przekonuje się bowiem, że na rynku nie ma dla niego już miejsca. Nie jest wstanie zaproponować konkurencyjnej ceny, a jego uczciwość i dbałość o jakość mało kogo obchodzą. Jeśli taka osoba zamyka firmę i ląduje w końcu na etacie, to jest to porażka państwa, porażka systemu rynkowego, porażka polityki zatrudnieniowej. Zyski, jakie ma konsument z szarej strefy także są iluzoryczne. Trudno wymagać osobistego zaangażowania od pracowników zatrudnionych na czarno, nie ma mowy o gwarancji, więc jakość „szarych” usług i produktów pozostaje niska. Tam, gdzie wzrok nie sięga zawsze jest byle jak, szybko i tanio.
Szarą strefę musimy ograniczyć, jeśli chcemy przejść do kolejnej fazy gospodarki wolnorynkowej, gdzie wszyscy grają według tych samych zasad. Uczciwi zawsze będą w gorszej pozycji walcząc o klienta z firmami działającymi w szarej strefie, ale w końcu i tak wszyscy poczują ciężar walącego się systemu. Bo niekontrolowana szara strefa jest jak śmiertelny wirus, który rozmnaża się bez opamiętania, a w końcu niszczy cały organizm. Symptomy tej choroby to korupcja, nepotyzm, wysokie, oficjalne bezrobocie, mniejsze wpływy podatkowe, a więc gorsza infrastruktura, służba zdrowia i mało wydajna administracja. To chaos i rosnące rozwarstwienie społeczne.
Kroki, jakie podejmuje państwo w walce z tym wyzwaniem muszą być przemyślane, tak by pacjent, jakim jest gospodarka, nie umarł przy okazji operacji. Nie musimy jednak niczego w tej materii odkrywać, wystarczy podpatrzeć rozwiązania zastosowane w bardziej rozwiniętych państwach, jak chociażby Niemcy czy Wielka Brytania. Moment, w jakim teraz jesteśmy, a więc czas powrotu koniunktury gospodarczej, czego pierwsze symptomy są już wyraźnie zauważalne, wydaje się być odpowiednim czasem do przemyślenia strategii państwa wobec szarej strefy.
Dobrze wiem, że wielu przedsiębiorców chciałoby wyjść z szarej strefy nie ryzykując, że krótko potem zamkną działalność. Zastanówmy się więc wspólnie, jak stworzyć im do tego warunki, i jak sprawić, by to co normalne w Europie przestało być u nas postrzegane jako kompletne frajerstwo. Oprócz zmian w prawie i systemie podatkowym kluczową wydaje się być zmiana nastawienia społeczeństwa do tego zjawiska. Sami bowiem też musimy skończyć z tolerowaniem kupowania produktów, czy korzystania a usług, za które nie oczekujemy rachunków i faktur. Jest to ważnie gdyż, bez znacznej redukcji szarej strefy zrównoważony, a szczególnie dynamiczny rozwój Polski na dłuższą metę nie będzie możliwy. Dlatego dla promowania tej idei w dniu 12 marca obchodzimy Dzień Wychodzenia z Szarej Strefy.
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP