Rzadko, na co dzień bywamy w restauracji, czy kawiarni, ale gdy się już zdarzy, często podczas wyjazdu lub na urlopie, zastanawiamy się, dlaczego aż tyle musimy płacić za coś, co w domu przyrządza się „za grosze”. Co jest więc w restauracyjnej zupie, że kosztuje ona aż tak wiele?! Ale ta przysłowiowa zupa, schabowy, czy też kawka z ciasteczkiem na deser może nas niedługo kosztować jeszcze więcej! Dlaczego? Ano dlatego, że rząd zamierza od przyszłego roku podwyższyć podatek VAT na usługi gastronomiczne i hotelarskie z 7% do 22%.
Trwają jeszcze wakacje, ale już, nie tylko ludzie branży turystycznej, zastanawiają się więc, czy to ostatnie tanie wakacje w Polsce? Tanie dla Polaków, ale także tanie dla obcokrajowców, a ta ostatnia grupa powinna być szczególnie dla nas ważna. Turystyka przyjazdowa do Polski przysparza nam bowiem wiele miliardów dolarów wpływów dewizowych, choćby dlatego, że Polska jest krajem turystycznie tańszym od wielu innych. Wygrywamy więc z innymi najczęściej konkurencją cenową. Ale gdybyśmy nie przejmowali się Niemcami, wszak mogą sobie pojechać do Czech, Bułgarii lub Chorwacji, to jednak myśleć powinniśmy o naszych rodakach. Niestety, już dzisiaj ponad 70% Polaków nie wyjeżdża na zorganizowane urlopy głównie ze względu właśnie na wysokie ceny, w tym ceny noclegów i wyżywienia. Aż strach pomyśleć, co byłoby, gdyby te ceny radykalnie wzrosły. Jeszcze większa rzesza rodaków na co dzień nie korzysta z usług gastronomii żywiąc się w zasadzie w domu. Restauracje, a nawet bary są bowiem zbyt drogie, by kuchnię domową zamienić na kuchnię restauracyjną. Także podczas urlopów. Jak się więc skończyłaby podwyżka tych przecież nie małych cen? Nie trudno sobie wyobrazić.
Warto więc przyjrzeć się, jak pod tym względem jest w innych krajach Unii Europejskiej. W krajach przecież od nas bogatszych, których obywatele zarabiają wiele więcej niż przeciętny Kowalski. Porównanie takie wypada dla nas dramatycznie. Wprowadzając 22% stawki VAT na usługi hotelarskie i gastronomiczne Polska stanie się pod tym względem jednym z najdroższych krajów Europy. Ogromna większość państw UE nie przekracza poziomu 10%, zaś bardzo wiele – m.in. Belgia, Czechy, Holandia, Francja, Litwa, Łotwa, Malta – mają już obecnie stawki niższe niż Polska. Podobnie jest w przypadku gastronomii. Kilka państw utrzymuje stawki na poziomie niższym niż 7 %, czyli mniej niż obecnie Polska lub jej równym, ale większość państw ma poziom opodatkowania VAT w granicach tylko 10%-13%. My natomiast chcemy wprowadzić 22% VAT na nasze zupy i kotlety. Na podstawie powyższych danych pojawiają się więc uzasadnione obawy, iż planowana podwyżka zdecydowanie pogorszy pozycję Polski na międzynarodowym rynku turystycznym. Ponieważ, gdybyśmy nawet nie chcieli turystycznie konkurować, na przykład z Luksemburgiem, który stosuje stawkę VAT tylko 3%, to jak i czym konkurować na przykład z walorami Grecji, jeśli tam stosować się będzie nadal stawkę 8%?…
No, ale cóż, kto się tym wszystkim w Polsce dzisiaj przejmuje? Będą nowe wybory, czy nie będą, to rząd i tak sam się przecież wyżywi. Znamy już to skądś…
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP
www.szejnfeld.pl