Praca i mieszkanie, to najważniejsze warunki budowania bezpieczeństwa osobistego oraz bezpieczeństwa rodzinnego każdego z nas. Ale jak często ci, których nie jest stać na zwykłe życie, nie mają ani jednego, ani drugiego, a ci, których jest stać, jeszcze dostają pomoc od państwa, czy gminy. Czy tak powinno wyglądać sprawiedliwe państwo?
Od początku istnienia Platformy Obywatelskiej słyszę ten sam, regularnie powtarzany zarzut pod jej adresem – że nie jest partią, która troszczy się o ludzi niezamożnych, że reprezentuje wyłącznie tych, którym się w życiu powiodło. Ta niezdarnie przyczepiona etykieta odpada jednak, gdy skonfrontuje się ją z rzeczywistością. Przykładem są przygotowywane właśnie rozwiązania prawne, dzięki którym więcej ludzi niezamożnych ma mieć dostęp do lokali komunalnych.
Według powszechnego obrazu, ich lokatorami są ludzie ubodzy, z trudem wiążących koniec z końcem. Wystarczy jednak odwiedzić kilka mieszkań komunalnych, by zobaczyć, że mieszkają tam, zwłaszcza w dużych miastach, także i ci, którzy zarabiają nawet kilka średnich krajowych i bynajmniej biedy nie klepią. Pomimo nierzadko pokaźnego majątku nie rezygnują z zakwaterowania na koszt podatnika. Co zrobić, by te mieszkania trafiały do naprawdę potrzebujących?
Według obecnie obowiązujących przepisów, po śmierci lokatora mieszkania komunalnego w umowie zmienia się tylko najemca. Zmianie nie ulega np. czynsz, jaki płacił zmarły. To się wkrótce może zmienić, bo rządowy projekt przewiduje, że wraz ze śmiercią najemcy umowa najmu będzie wygasała. Jeśli najbliższa rodzina zechce przejąć mieszkanie po śmierci najemcy, gmina sprawdzi jej dochody. Dodatkowo, gminy miałyby prawo do zawierania umów z lokatorami mieszkań komunalnych na czas oznaczony (teraz jest to możliwe wyjątkowo), po upływie którego mogłyby sprawdzać, czy dochody najemców nie wzrosły, a jeśli tak, to czy potrzebują jeszcze tego mieszkania.
Wszystko po to, by z dotowanych lokali korzystały rzeczywiście osoby potrzebujące, a nie dobrze usytuowane. Dziś regułą są umowy na czas nieokreślony. W trakcie ich trwania gminy nie mają prawa sprawdzać, czy najemca rzeczywiście spełnia kryteria dochodowe i nie może wypowiedzieć umowy, nawet jeśli trafi on przysłowiową szóstkę w Totka. Tymczasem czas oczekiwania na lokal to siedem-osiem, a i więcej lat. Jeśli dochody rodziny zmarłego będą wyższe od tych ustalonych w uchwale rady gminy dotyczącej gospodarowania mieszkaniami komunalnymi, to gmina może podjąć decyzję, że mieszkanie wynajmie, ale już na zmienionych warunkach.
Mieszkań komunalnych jest w kraju około miliona. Mogłoby być więcej, ale dla gmin budowanie kolejnych to wielki problem finansowy. Zmienić to może urynkowienie czynszów. Gminy będą mogły je ustalać na dwa sposoby: albo jedną stawkę dla całej dzielnicy czy gminy, albo dla konkretnej nieruchomości. Stawka za najem ma pokrywać co najmniej koszt utrzymania nieruchomości. Dzięki temu gminy przestaną się bać inwestycji w kolejne tego typu projekty, natomiast najbiedniejsi będą mieli nadal zagwarantowanie i mieszkanie i pomoc finasową.
O prawie do mieszkania komunalnego decydować powinien status materialny, a nie umiejętność lawirowania pośród przepisów prawnych lub znajomości w urzędzie gminy. Jeśli nowe przepisy zostaną przyjęte w obecnym kształcie już wkrótce gminy będą mogły skuteczniej pomagać ludziom najuboższym i wreszcie budować także nowe domy, oddając nowe mieszkania swoim obywatelom.
Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP