Pan Jan był fachowcem, jakich mało, znanym nie tylko na swoim osiedlu, ale i w całym mieście. Umiał pomalować każdą ścianę, wzorowo kładł kafelki, znał się też na hydraulice. Jego prace cechowały się wysoką jakością i trwałością, nic więc dziwnego, że ustawiały się do niego długie kolejki. Pan Jan był zawsze uśmiechniętym czterdziestoparolatkiem i najlepszym malarzem w okolicy, ale tylko po godzinach lub w miesiącach wakacyjnych. Na co dzień, od ósmej do piętnastej, pan Jan był nauczycielem.
To historia, jakich znamy wiele – nauczyciel, który aby związać koniec z końcem musi dorabiać. Część daje korepetycje, część prowadzi rozmaite kursy, ale są tacy, którzy zdecydowali się na tak odległe od swojego wykształcenia formy dodatkowej aktywności zawodowej jak elektryka, krawiectwo czy roboty wykończeniowe. Ludzie, w rękach których są losy całego pokolenia młodych Polaków, jeszcze do niedawna musieli martwić się o to jak związać koniec z końcem.
Na szczęście o historiach takich jak ta przytoczona słyszymy już coraz rzadziej. Sytuacja finansowa polskiej kadry pedagogicznej ulega systematycznej i zauważalnej poprawie, zgodnie z obietnicami złożonymi podczas kampanii wyborczej sprzed trzech lat. Minister edukacji Katarzyna Hall podpisała rozporządzenie gwarantujące nauczycielom kolejną podwyżkę już od września br. Minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego wyniosą: 2039 zł dla nauczyciela stażysty (o 133 zł więcej od aktualnej stawki), 2099 zł dla nauczyciela kontraktowego (o 137 zł więcej), 2383 zł dla nauczyciela mianowanego (o 156 zł więcej) i 2799 zł dla nauczyciela dyplomowanego (o 183 zł więcej).
To już trzecia podwyżka pensji nauczycielskich w ostatnich latach, kolejna 5 procentowa, będzie w przyszłym roku. Warto odnotować, że wzrostowi nauczycielskich wynagrodzeń nie przeszkodził nawet kryzys gospodarczy. Wcześniej bywało różnie. Podwyżki dla nauczycieli często pojawiały się wyłącznie w trakcie rozmaitych kampanii wyborczych, lub jako ogólne hasła naprawy systemu edukacji w Polsce, potem o nich najczęściej zapominano, lub sprowadzano do symbolicznych kwot. W ostatnich kilkunastu latach zawód nauczyciela stracił dużo ze swego uroku, a dla wielu młodych, zdolnych ludzi po studiach przestał być ciekawą perspektywą. Prestiż tego szlachetnego zawodu został mocno nadszarpnięty.
Dla obecnego rządu działania w obszarze edukacji od początku są priorytetem. Nie jest łatwo naprawiać system zaniedbywany przez tak wiele lat, zmieniany wielokrotnie w sposób niedbały i niekonsekwentny. Musimy jednak systematycznie usprawniać jego funkcjonowanie, aby za kilka lat być dumnym z najmłodszego pokolenia. Nasz kraj będzie potrzebował fachowców w wielu dziedzinach, ale przede wszystkim przyzwoitych, wykształconych ludzi potrafiących się porozumieć i współdziałać z kolegami z całej Europy.
Podwyżki dla nauczycieli to zaledwie jeden punkt na długiej liście zmian, jakie mają na celu całkowitą reorientację polskiego systemu edukacyjnego. Koniec z produkcją absolwentów, czas przestawić tory na wysoką jakość nauczania. Od przedszkoli począwszy, na wyższych uczelniach skończywszy. Cel jest bardzo ambitny i nie może na niego zabraknąć środków, bo stawką jest przyszłość Polski.
Adam Szejnfeld