Minął rok, jeszcze tylko dwa tygodnie i będziemy otwierać butelki szampana, by składać sobie najlepsze życzenia na rok następny. Jaki będzie? Co przyniesie? Komu doda, a komu ujmie? Nikt dzisiaj nie wie i jeszcze niewielu się nad tym zastanawia. Wszak biegamy jeszcze za naszymi starymi sprawami, jeszcze robimy zakupy, szukamy dla bliskich prezentów, prowadzimy przygotowania do świąt. W firmach powoli wszyscy myślą już o zamykaniu ksiąg, remanentach, ale jeszcze trzeba zebrać „świąteczne żniwa”. Powoli jednak, w wolnych chwilach, zaczynamy podsumowywać efekty roku, który właśnie przechodzi do historii. Zastanawiamy się, jakie wydarzenie było najważniejsze dla kraju, jakie dla naszego miasta, a jakie dla nas samych i naszych rodzin. Przedsiębiorcy myślą o swoich firmach, pracownicy o swojej pracy.
Dla mnie, jako polityka, bezsprzecznie najważniejszym wydarzeniem mijającego roku było unijne referendum. Referendum, które dało Polsce możliwość wejścia w 2004r. do rodziny narodów Europy Zachodniej. Jego wynik oznacza dla nas wszystkich, w tym dla polskich firm, iż już od maja 2004 będziemy funkcjonować w ramach Wspólnego Rynku. A członkostwo Polski w Unii to szansa na stabilniejsze otoczenie prawne, tańsze kredyty, ale także na zdobycie nowych rynków w innych krajach, również poza Europą. Oczywiście, integracja nie oznacza tylko dobrych, korzystnych efektów. Będzie przynosiła i trudność. Właśnie zakończony szczyt w Brukseli na przykład, dowodzi, że i w rodzinie każdy walczy o swoje, o lepszą pozycję, o silniejsze wpływy, o korzystniejsze warunki. Ale czyż tak nie jest wszędzie i zawsze?! To podatnicy Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, czy Włoch, albo maleńkiej Holandii, czy Danii muszą sobie „odjąć od ust”, by dać nam, by nam pomóc w nadrobieniu 50 lat zapóźnienia. Czyż można się więc dziwić, że się zastanawiają, że próbują dla siebie wypracować gwarancje powodzenia tego historycznego procesu? Chyba nie. Ale też oczywiście nam, Polakom, polskiemu rządowi, nie wolno wytykać, iż tak, jak kraje piętnastki, próbujemy zabezpieczać własny interes. Na tym polega życie. Przyjaźń, przyjaźnią, a biznes, biznesem! I tak to trzeba traktować. To tyle o polityce. A co słychać w gospodarce?
Ostatnie miesiące i tygodnie bieżącego roku charakteryzują się optymistycznym trendem – przyspieszeniem wzrostu PKB oraz nieznaczną poprawą sytuacji finansowej przedsiębiorstw. Pamiętać jednak należy o tym, że polskie przedsiębiorstwa, by mogły się stabilnie rozwijać w przyszłości, będą musiały sprostać konkurencji zagranicznej, która niewątpliwie wzrośnie po akcesji. Szereg rozwiązań prawnych i instytucjonalnych w Polsce wciąż jednak osłabia konkurencyjność małych i średnich przedsiębiorstw. Działania rządu nie przyczyniły się pod tym względem do znaczącej poprawy. Rok 2003 to, pod tym względem, niestety już rok stracony. Szkoda, bo to kolejny rok zmarnowanych nadziei. Niejednoznaczne prawo, pozostawiające urzędnikom państwowym i samorządowym zbyt wiele kompetencji przy znikomej odpowiedzialności, zwiększa ryzyko i koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Postulowane przez Komisję Gospodarki wprowadzenie odpowiedzialności dyscyplinarnej, cywilnej i karnej urzędników za podejmowane, błędne decyzje nie spotkało się z aprobatą ministrów. I nie było to zaskoczeniem, a szkoda. Złe wrażenie poprawia nieco, na szczęście, wprowadzenie stawki 19% w podatkach dochodowych: CIT i PIT, ale wciąż jednak brakuje prostego, przejrzystego i taniego systemu podatkowego. Pewne nadzieje na lepszą przyszłość w 2004 roku można będzie wiązać również z projektem ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, a przede wszystkim z planem naprawy finansów publicznych – jeśli wejdzie w życie. A więc w oczekiwaniu z nadzieją na lepszy Nowy Rok, dobrze wypełnijmy ostatnie dni Starego Roku. Z okazji „końca i początku”, wszystkim Państwu składam najlepsze życzenia na Święta Bożego Narodzenia i Nowy 2004 Rok.
Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Adam.Szejnfeld@sejm.pl
http://szejnfeld.sejm.pl