Noże, scyzoryki, igły do szycia, rosyjskie zegarki oraz golarki, ale i owszem, polska wódka i zachodnie papierosy… Jeździł naród do Berlina, jeździł do Wiednia, zdarzało się, że i do Rzymu, czy Paryża. Handlował. Przywoził radia i telewizory, magnetowidy i cuda ,,co nie widy”. Przywoził też wrażenia, przemyślenia i porównania… Tu u nas szarość i bieda, w sklepach lady prawie puste, same proste duperele, badziewie na brudnych półach i ciągła gonitwa za ceną, tak, za ceną. Galopująca inflacja bowiem wywoływała ciągłą gonitwę. Bogaci galopowali, by forsy nie stracić a raczej odwrotnie – w zielonych pomnożyć. Biedni galopowali, by zdążyć z kupnem chleba i kawy zanim nie podrożeje. Wyścig trwał, biegli wszyscy: młodzi i starzy, zamożni i ubodzy, na wsi i w mieście… A tam, na Zachodzie? A tam piękne sklepy i salony, czyste chodniki i domy, zielone parki roześmiane mrowiem kwiatów żółtych i czerwonych.
Tak się zaczynała nasza integracja z Zachodem, z Unią Europejską. Podziemne wydawnictwa, Paryska Kultura, Wolna Europa i handel turystyczny. To był nasz wytrych do drzwi europejskich państw. To był nasz wytrych, który pozwalał coś się dowiedzieć, coś zobaczyć, o czymś zamarzyć… Nie był jednak doskonały, nie był skuteczny i był niebezpieczny. Czytać nam zakazano. Słuchać nam zakazano. Jeździć nam zakazano. Za to wszystko wsadzano. A my? Czytaliśmy, słuchaliśmy, jeździliśmy.
Potem przyszła III Rzeczpospolita. Padła cenzura, otworzyły się granice, zmienił się ustrój – polityczny i gospodarczy. Górę wzięły nowe wartości, już oficjalne, a nie z kart drugiego obiegu – człowiek i jego prawa, wolny rynek, własność prywatna… Słońce, co wschodząc grzeje dusze. Przyszło też pytanie: czy Polska ma stać się samotną wyspą na oceanie rozwiniętych i wolnych państw świata, czy też połączyć się powinna z nimi w budowaniu pokoju i wzrostu poziomu życia. Wybraliśmy to drugie. Od czasu tego właśnie wyboru odrzuciliśmy nielegalny wytrych i zaczęliśmy dorabiać oficjalny klucz do drzwi nowoczesności, klucz do drzwi rozwiniętych państw Zachodu, klucz do wolności. Zmieniały się rządy, zmieniały się koalicje, te rządzące i te opozycyjne, a piłowanie kolejnych ząbków na naszym kluczu trwało i trwa do dzisiaj. Praca ta na szczęście ma się już ku końcowi, a Leszek Miller – ,,ostatni ślusarz Rzeczpospolitej’’ – dotnie końcowe nacięcie.
Szkoda, że nie dokonają tego ci co zaczęli ten proces. Szkoda, że nie ci, od których marzeń i uniesień wszystko się zaczęło. Szkoda, że nie ci, którzy od dziesięciu już lat nad tym pracują. A może to jednak dobrze?… Może to znak czasu? Może tak to powinno być, że ci co burzyli posągi chwały narodowej naszej, teraz odbudowywać je mają. Może to dobrze, że ci, którzy nas karali za pragnienie wolności, teraz ją tworzyć muszą. Może to dobrze, że ci co odmawiali nam prawa do prawdy, teraz ją ze skruchą przyznają. Może…
Polska, całe społeczeństwo, nasza wspólna, dobra przyszłość to wartości nadrzędne, ponadpokoleniowe, ponadpartyjne i ponadpolityczne. Dziś nie powinno być ważne, kto z nas przejdzie pierwszy przez drzwi wolnej i zjednoczonej Europy – Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki, czy Leszek Miller. Ważne, byśmy wszyscy razem tam się znaleźli i jak najszybciej zaczęli budować szczęśliwą przyszłość dla naszych dzieci i wnuków, bo przecież już nie dla siebie.
O tym właśnie między innymi przez kilka dni rozmawiali młodzi ludzie z Włoch, Hiszpanii, Węgier i Polski w podmargonińskim Sypniewie leżącym w powiecie chodzieskim, podczas kilkudniowej międzynarodowej konferencji zorganizowanej przez Stowarzyszenie ,,Młodzi Demokraci’’. Naszą stronę reprezentowali działacze z Piły, Chodzieży, Czarnkowa, Złotowa, Poznania i Warszawy i aż miło było patrzeć jak, uśmiechnięci i przyjacielscy, rozmawiali o sprawach najwyższej wagi wspólnie bez żadnych barier, bez żadnych kompleksów, beż żadnych zahamowań. Wiwat młodzi!
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
http://szejnfeld.sejm.pl