Polska rzeczywistość początku XXI wieku zmusza mnie do refleksji nad tym, jacy jesteśmy w obliczu współczesnej kultury. Jednoznacznie trzeba stwierdzić, iż pomimo rozwoju obyczajów wciąż pozostajemy niezadowoleni z tego co się nam oferuje. Bez względu na to czy mamy do czynienia z produktem, usługą, czy też wydarzeniem kulturalnym, narodowe narzekanie, że przecież można lepiej, stało się już tradycją. Dlatego też osoby odpowiedzialne za kulturę pełnią bardzo ważną i zarazem specyficzną rolę – muszą sprostać oczekiwaniom społeczeństwa, trafiając w jego indywidualne gusta. Ale nie tylko. Muszą również spełniać oczekiwania swoich władz i realizować ich preferencje oraz zainteresowania. A niestety, często to co lubi ”władza” nie koniecznie podoba się obywatelom i vice wersa. Znam na przykład takiego burmistrza, który wszystko oddałby orkiestrze dętej, bo koncert pół miasta przyciąga, nie lubi natomiast teatru, co tylko koneserów bawi. Inny natomiast świetnie bawi się na koncertach jazzowych i chciałby nawet akademie budować, choć drwią z niego dziennikarze niektórzy.
No tak. Wydawać by się mogło, że mimo wszystko poziom uciech społeczeństwa stale wzrasta. Lubimy przecież bawić się i być zabawiani. Imprez kulturalnych w regionie nie brakuje. Co drugie miasto w Polsce obchodzi swoje święto, swoje „Dni…”. Jest to doskonała okazja do prezentacji dorobku kulturalnego gminy i regionu, a przede wszystkim promocji swojej małej ojczyzny. Rzeczą oczywistą jest, że aby społeczeństwo zachęcić do aktywności kulturalnej, trzeba użyć pomysłu oryginalnego. Jeszcze lepiej, jeżeli łączy on w sobie także aspekt edukacyjny. Połączenie w całość takich ambitnych punktów jak edukacja kulturalna i promocja regionu z frekwencją przy minimalnych środkach finansowych jest wyjątkowym wyczynem. Właśnie takim nieprzeciętnym dokonaniem jest organizowany już od dziesięciu lat zakrzewski Blues Express. Wpisana w krajobraz północnej Wielkopolski parowa lokomotywa stała się symbolem muzycznego święta jedynej w Polsce bluesowej wioski. Tegoroczna edycja festiwalu udowodniła potrzebę podejmowania podobnych inicjatyw.
Lecz kiedy sukces wydaje się być czymś oczywistym dla jednych, innym staje się solą w oku. Wydarzenie kulturalne o takim zasięgu, skupiające rzesze fanów bluesa nie tylko z Polski ale i z Europy, powinno być dumą dla nas – Wielkopolan. Zapewne wielu z nas zdało sobie sprawę z rozmachu i profesjonalizmu wspomnianego festiwalu. Działania organizatorów zwróciły uwagę licznej grupy mass-mediów, w tym centralnych, będąc tym samym marketingową siłą napędową regionalnej promocji. Podczas tej jednej w roku nocy Zakrzewo odwiedza imponująca liczba osób, kilkakrotnie przewyższająca liczbę mieszkańców. Nie jest tajemnicą, że jadący tego dnia muzyczny pociąg jest najbardziej dochodowym przejazdem na tej trasie. PKP oficjalnie przyznało, że do tej pory nie odnotowano tak wysokiej frekwencji na tym odcinku. Obecność dyrektorów generalnych ”Przewozów Pasażerskich” i ”Inter-City” jest dowodem zainteresowania tym przedsięwzięciem. Oczywiste jest, że ów jedyny w swoim rodzaju festiwal, jest także promotorem naszych kolei na arenie międzynarodowej.
Przykro jest, że nie wszystkie lokalne samorządy to dostrzegają, a przecież bluesowa ciuchcia przejeżdża przez kilka wielkopolskich powiatów. Tajemnicą poliszynela jest na przykład fakt, że rodzimy powiat złotowski odmówił ponoć organizatorom pomocy finansowej. Chodzież i jej władze natomiast dostrzegły wagę tego przedsięwzięcia… Ostatnio słyszałem też o jakichś, dla mnie absurdalnych, zarzutach wysuwanych pod adresem organizatora Blues Expressu – słynnego w całej Polsce Domu Polskiego w Zakrzewie. Tego już zrozumieć nie mogę. Można nie popierać, można nie pomagać, ale żeby przeszkadzać?… Przecież koniec Blues Expressu, a co za tym idzie, koniec promocji regionu, koniec wyjątkowej atrakcji turystycznej, koniec bluesowej tradycji, koniec szans na zarobienie pieniędzy nie mógłby służyć nikomu. Nikomu odpowiedzialnemu…
No cóż, jestem pewien, że wiele spraw jest kwestią bardziej dobrej woli, niż nakładów finansowych i w przyszłości będziemy my wszyscy: z Poznania, Obornik, Chodzieży, Piły i Złotowa po Zakrzewo mogli każdego roku zawsze dobrze się bawić i pokazywać całej Polsce – nie tylko w Teleexpressie – dzięki imprezie organizowanej przez pana Henryka Szopińskiego, pracowników Domu Polskiego oraz działaczy i animatorów kultury ze złotowszczyzny. Wszystkie podobne bowiem przedsięwzięcia trzeba szanować i kultywować ze względu na to, iż – oprócz promocji – tworzą historię i tradycję, a tej jesteśmy częścią.
Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
szejnfeld@wp.pl
http://szejnfeld.sejm.pl