Na wstępie należy zaznaczyć, iż informacje o ewentualnym obniżeniu podatku akcyzowego na napoje alkoholowe – wysokoprocentowe – są wiadomościami nieoficjalnymi i nie potwierdzonymi. Jest to jedno z założeń rozpatrywanych przez rząd w zawiązku z przyszłorocznym budżetem, ale nie musi być powiązane ze zmianami ustawowymi, gdyż takie rozwiązania można wprowadzać aktami wykonawczymi. Muszę jednak powiedzieć, iż cieszę się, iż jest w ogóle myślenie o obniżeniu akcyzy na alkohol. I broń boże nie dlatego, że byłby on w konsekwencji takiej decyzji tańszy (nawet o ok. 25%). Chodzi mi o coś innego i ważniejszego. Jest to mianowicie dowód, ze aktualna władza powoli przekonuje się do starej, ekonomicznej prawdy, którą ja określam stwierdzeniem: ,,żądaj mało, by dostać dużo”. To jest zasada, która sprawdza się w każdej sytuacji opłat publicznoprawnych, a więc w przypadku większości podatków i opłat parapodatkowych. Gdy jednostkowo żąda się mniej, to generalnie dostaje się więcej. Wiedzą to nie tylko odważne i roztropne państwa świata, ale tę zasadę stosują również z powodzeniem przedsiębiorcy, na przykład w handlu. Ci, którzy potrafią sprzedawać tanio – a więc nie zarabiać ceną, lecz obrotem – na ogół lepiej wychodzą w konkurencji z innymi, którzy odstraszają klientów wysokimi cenami.
No, ale wróćmy do alkoholu. W Polsce szerzy się nielegalny import i handel, mniej nielegalna produkcja alkoholów wysokoprocentowych. Jedną z przyczyn jest właśnie wysoka, zbyt wysoka cena alkoholów legalnie wprowadzanych do obrotu. Ta cena natomiast, wygórowana jest między innymi ciągle rosnącymi w ostatnich latach kosztami związanymi ze akcyzą. Dlaczego? Bo w Polsce większość dotychczasowych ekip sądziło, iż jedynym sposobem na pozyskiwanie dodatkowych pieniędzy na budżetowe rozdawanie jest podnoszenie podatków, w tym akcyzy. A jak, nie tylko teoria, ale i życie uczy, gdy przekroczy się pewien próg tolerancji w tym podwyższaniu, mamy do czynienia z efektem odwrotnym – spadkiem dochodów i wzrostem szarej strefy. Najlepiej to właśnie widać na alkoholu. Lekarstwem na tę chorobę, – rak każdej złej gospodarki – jest obniżenie obciążeń fiskalnych. Obniżka akcyzy na alkohol byłaby dobrym precedensem. Może potem doczekalibyśmy się obniżenia podatków dochodowych, składek na ZUS, opłat lokalnych i innych obciążeń, czego sobie, państwu i polskiej gospodarce bardzo serdecznie życzę.
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
szejnfeld@wp.pl
http://szejnfeld.sejm.pl