Czas mija szybko, jednak niektórych epizodów życia nie da się i nie można tak łatwo zapomnieć. Doskonale pamiętam lata osiemdziesiąte minionego stulecia, kiedy jako początkujący działacz społeczny zakładałem wraz z moimi przyjaciółmi niezależne związki zawodowe – Solidarność. Czyniliśmy to, co dyktowało nam serce i sumienie. Nie chcieliśmy pogodzić się z ówczesnym „porządkiem”, który dyktował z góry – co, gdzie i jak. Walczyliśmy o demokrację, o której mówili nam ludzie znający jej normalne oblicze zza żelaznej kurtyny. To było, jak nieosiągalne marzenie. Jednak udało się. Determinacja, zdecydowanie i heroiczna walka przyniosły tak upragniony nowy system – demokrację. I zaczęła się nowa era. Można ją nazwać neopozytywizmem, gdyż działania ludzi dotychczas walczących o demokrację, musiały przerodzić się w działania zmierzające do jej budowania od samych podstaw. Bez wątpienia była to praca organiczna, która z roku na rok przynosiła i przynosi coraz bardziej wymierne efekty. Wszyscy pamiętamy pierwsze wolne wybory parlamentarne, pierwsze rady gmin, pierwszych burmistrzów… Tak się rodziła demokracja. Dziś możemy powiedzieć, że dzieło zostało wykonane bardzo dobrze i należy je tylko odpowiednio doszlifować. Powinno się to odbywać poprzez budowanie społeczeństwa, mającego możliwie, jak największy udział obywateli w jego kształtowaniu. Przejawem takiego kształtowania i aktywności obywateli jest wybór organów władzy zarówno tych krajowych i co najważniejsze – lokalnych. To właśnie samorząd gminny jest podstawową jednostką, od której owe budowanie społeczeństwa obywatelskiego powinno brać swój początek.
Dzięki wielu staraniom przed czterema laty udało się uchwalić zaproponowaną przez Platformę Obywatelską ustawę wprowadzającą bezpośrednie wybory wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Był to ukłon w stronę ludzi, którzy doskonale wiedzą, kto jest lokalnym liderem i dobrze pokieruje ich gminą. Odcięto tym samym „stolikowe” i kuluarowe negocjacje przy wyborach szefa danej gminy, które sprawiały w wielu przypadkach, że gospodarzem nie zostawał człowiek z pomysłami a partyjny emisariusz. Ryzykowne posunięcie przynosiło wielki sukces i można śmiało powiedzieć, że kolejny etap demokracji i decentralizacji został zakończony. Dziwi mnie więc propozycja partii rządzących postulujących powrót do starych zasad, kiedy wójta, burmistrza lub prezydenta powoływała rada gminy. Przywrócenie starego systemu to nic innego, jak zamach na demokrację! Żadna partia polityczna nie może uzurpować sobie prawa do zmian ustrojowych wygodnych tylko dla niej samej! Platforma Obywatelska, która w takim rozwiązaniu widzi poważne konsekwencje dla samorządów gminnych postanowiła zwrócić do społeczeństwa z petycją, której adresatem jest Prezydent RP. Mówimy stanowcze „Nie” dla pomysłów partii rządzących – Samoobrony, LPR i PiS. Mam nadzieję, że zebrane pod petycją podpisy pokrzyżują plany ludziom żądnym władzy i stanowisk, nawet kosztem ustroju państwa polskiego.
Na zakończenie chciałbym powtórzyć tezę, którą wypowiadam bardzo często przy okazji spotkań z przedstawicielami samorządów, a która doskonale obrazuje podejście całej PO do powyższej kwestii. Otóż gmina, jako podstawowa jednostka samorządu terytorialnego powinna stać, jak najdalej od polityki. Samorządowiec to człowiek, który musi słuchać ludzi a nie partii!
Adam Szejnfeld
poseł Platformy Obywatelskiej
www.szejnfeld.pl