Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Zasada Kalego.

Redaktor admin on 4 Sierpień, 2007 dostępny w Felietony, Felietony 2007 rok. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

„Zasady zobowiązują”. Takie oto hasło od kilku dni rzuca nam się w oczy na ulicach polskich miast. Wiszą na wielkich plakatach, słyszymy je w radio, widzimy również w telewizji. Co oznacza to przesłanie Prawa i Sprawiedliwości? – zastanawiają się ludzie. Niektórzy zaczynają je nawet już inaczej interpretować – „własne zasady zobowiązują”.
Wybory! Wybory! Wybory! Tak już mówi większość polityków w Polsce, tak już mówi większość polaków. Ale ci sami ludzie zastanawiają się – co te wybory mogą zmienić? W krajach o utrwalonej demokracji, np. w Europie Zachodniej albo w USA, jak w państwie źle się dzieje, to obywatele zaczynają interesować się polityką, chcą naprawić sytuację, a więc zmienić rządzących. Ale jeśli jest dobrze, to w wyborach obserwuje się niską frekwencję i w ogóle występuje niskie zainteresowanie polityką. U nas jest inaczej, odwrotnie. Im jest gorzej, tym większy odsetek ludzi ucieka w rezygnację, w wewnętrzną emigrację. Nie chodzą na głosowania, nie biorą udziału w referendach, argumentują – mam tego dosyć, nie idę na wybory. Wtedy pole do popisu mają “elektoraty wojskowe”. Karnie stawiają się przy urnach na wezwanie swoich partii. Jak rozkaz, to rozkaz. Głosują. Są to najczęściej partie niszowe, skrajne, niereprezentujące większości obywateli. Co więc trzeba zrobić, by to zmienić. Co zrobić, aby zachęcić ludzi, którym dzisiejsza polityka się nie podoba, aby poszli na wybory i zmienili władzę w Polsce. Czy jest to możliwe w krótkim czasie? Na te pytania nie ma prostej odpowiedzi. Nie ma prostej rady. Tak jest mimo, iż pierwszy raz od czasów PRL-u wielu ludzi w Polsce ma poczucie, że historia toczy się kołem. Podsłuchy, nagrania, śledzenie, rewizje, inwigilacja… Sytuacja ta w przeświadczeniu choćby części osób jest dzisiaj standardem, metodą działania obecnej władzy nie tylko wobec przestępców, ale głównie wobec przeciwników politycznych. Bo nie jest najważniejsze, czy się jest podsłuchiwanym, czy nie. Ważne jest, czy ma się takie wrażenie. Niestety coraz więcej polityków, posłów, przedsiębiorców ma wrażenie, że jest podsłuchiwanych. Może to przesada, ale takie odczucia, takie wrażenia są cechą społeczeństwa państwa totalitarnego. W demokratycznych państwach prawa bowiem ludziom takie rzeczy nie przychodzą do głowy. Coś jest więc na rzeczy. Dlatego powinno powołać się komisję śledczą do zbadania tych spraw. Mam takie przekonanie, zwłaszcza po ostatnim, nocnym posiedzeniu Sejmu, którego obrady były utajnione. Niestety, wniosku o powołanie komisji śledczej marszałek Dorn nie chce poddać pod głosowanie. Dlaczego? Niech każdy sam sobie odpowie.
Pamiętam, jak w poprzedniej kadencji to właśnie Prawo i Sprawiedliwość wielokrotnie wnosiło i popierało powoływanie, co raz to nowych komisji śledczych. To właśnie w poprzedniej kadencji, za rządów SLD, te komisje powstawały, pracowały, a inicjatywy te nie były tak blokowane. Winni różnych matactw i przestępstw natomiast lądowali w więzieniach. Niektórzy siedzą do dnia dzisiejszego. Z jakimi więc zasadami mamy do czynienia dzisiaj? Jakie to zasady zobowiązują? A może mamy do czynienia ze znaną w Polsce moralnością Kalego, z „Zasadą Kalego”? Przypomnę. Kali był murzynem z plemienia Wa-Him, drugoplanowym bohaterem ksiązki Henryka Sienkiewicza pt. „W pustyni i w puszczy”. Był obrońcą i wiernym sługą Stasia i Nel, który upamiętnił się w naszej pamięci zasadą, którą wyznawał, a mianowicie: „Jak ktoś kraść Kalemu krowy, to zły uczynek, jak Kali zabrać komuś krowy, to dobry uczynek”….

Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP
www.szejnfeld.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)