W końcu ubiegłego roku weszły w życie nowe przepisy kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia. Zlikwidowane zostały kolegia do spraw wykroczeń, które zajmowały się m. in. drobnymi kradzieżami, zakłócaniem porządku oraz wykroczeniami drogowymi. Ich kompetencje przejęły teraz sądy rejonowe. Zmiana słuszna, lecz jaki przyniosła skutek? Sędziowie zostali zarzuceni setkami tysięcy dodatkowych spraw, których dokładna ilość w skali jednego roku szacowana jest nawet do miliona. Czy w kontekście dotychczasowych problemów wymiaru sprawiedliwości oznaczać to będzie katastrofę?
Polski wymiar sprawiedliwości od lat jest niewydolny. Zawodzi zarówno poziom infrastruktury jak i organizacja pracy. Urzędy policji, prokuratury a przede wszystkim sądów nie są zinformatyzowane, niewielkie budżety nie pozwalają na przeprowadzenie niezbędnych inwestycji. Kolejną przyczyną fatalnej sytuacji organów wymiaru sprawiedliwości jest ogromna liczba pozwów, które trafiają do sądów. W przeważającej części dotyczą one drobnych spraw konsumenckich wynikających np. z umów o dostarczanie energii elektrycznej i gazu, wody czy wykonywania usług telekomunikacyjnych. Nie mniej jest pozwów dotyczących nierzetelności pomiędzy przedsiębiorcami. Jedni nie płacą innymi, ci nie regulują należności kolejnym firmom, a te kolejnym. Wiele z nich wnosi sprawy do sądu. Zwalniani z pracy pracownicy skarżą pracodawców, bo nic ich to nie kosztuje, a sąsiedzi ślą pozwy na tych, co mieszkają za ścianą lub za miedzą. Góry akt rosną i rosną, zwłaszcza, że wszystko jest ,,ręcznie” obsługiwane. W niektórych sądach rejonowych odsetek takich spraw stanowi nawet 80%.
Trzeba szybko szukać rozwiązania tego klinczu, i to rozwiązania systemowego, który zmniejszy liczbę pozwów oraz usprawni pracę sądów. Obecna sytuacja finansowa kraju nie pozwala na skokowe i zdecydowane doinwestowanie wymiaru sprawiedliwości, jednak brak znaczących środków finansowych nie musi chyba oznaczać, że nie da się nic zrobić. Są na pewno rozwiązania, które nie wymagają wielkich nakładów, a mogą podnieść efektywność działania organów wymiaru sprawiedliwości. Nie rozumiem na przykład, dlaczego w Niemczech lub w Stanach Zjednoczonych można dokonywać rejestracji rozprawy za pomocą dyktafonu lub zapisu stenograficznego, a w Polsce sędzia, jak tłumacz z obcego języka, musi wszystko powtarzać i dyktować maszynistce. Następnym krokiem powinna być informatyzacja, przynajmniej niektórych wydziałów sądów w Polsce, tych najbardziej obciążonych drobnymi sprawami w postępowaniu uproszczonym. Dzięki temu zwiększy się ich wydajność i polepszy organizacja pracy. W sprawach o należności zamiast wielostronnych, skomplikowanych formularzy pozwów powinny zostać opracowane przejrzyste jednostronne formularze połączone z nakazem zapłaty. Kolejnym rozwiązaniem powinna być prywatyzacja wszystkich tych czynności, które nie muszą być wykonywane przez instytucję państwową. Pamiętamy przecież kiedyś zatory w notariatach, a widzimy jak teraz funkcjonują te sprawy w rękach prywatnych notariuszy. Są więc na pewno liczne także i inne czynności biurowe i sądowe, które można by pozbawić ,,ciężaru rozwiązań państwowych’’, na przykład wydziały ksiąg wieczystych. Sądzę, że mimo braku pieniędzy można więc znaleźć wiele rozwiązań bezkosztowych, a przynajmniej małonakładowych. Bez nich może nastąpić pełna blokada, całkowity zawał!
Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Szejnfeld@wp.pl
http://szejnfeld.sejm.pl