Podobno urzędnicy należą do osób najbardziej zadowolonych ze swojej pracy. Podobno ich praca pomimo niewysokich zarobków daje najwięcej satysfakcji. Podobno… Problem z badaniami i sondażami jest taki, że niekiedy ukazują tylko fragment otaczającej nas rzeczywistości. Trudno jakoś uwierzyć w zadowolenie urzędników ze swojej pracy jeśli popatrzy się na to, jak wielu z nich rezygnuje z kariery urzędniczej już po kilku- kilkunastu miesiącach od jej rozpoczęcia. Przenoszą się do prywatnych firm, gdzie oferuje się im zarobki nawet kilkukrotnie wyższe. Część z nich wyjeżdża też za granicę.
Nigdzie na świecie sektor publiczny nie oferuje większych zarobków niż praca w prywatnych przedsiębiorcach, ale daje jednak inne profity z faktu bycia funkcjonariuszem publicznym. Na przykład gwarancję zatrudnienia, gwarancję tzw. „zarobków pewnych”. To pozwala spokojniej planować przyszłość. Płaca rzadko jest bowiem czynnikiem decydującym, ale powinna przynajmniej gwarantować życie na godziwym poziomie, a urzędnik powinien mieć jasno zarysowaną drogę kariery. Tylko, gdy pod tym wzglede upodobnimy się do krajów zachodu, będziemy mogli budować dobry, profesjonalny, apolityczny korpus urzędniczy.
Pomimo wzrostu płac w sektorze publicznym, jaki nastąpił w naszym kraju w ostatnich latach nikt nie ma wątpliwości, że wielu urzędników w Polsce zarabia zbyt mało. Z problemu zdaje sobie sprawę rząd, który chce uwolnić płace pracowników sektora administracji publicznej, w tym samorządowej. Zmiana ta sprawiłaby, że wynagrodzenia w tym obszarze mogłyby bardziej odpowiadać rynkowym realiom. Do końca października posłowie mają zdecydować jak od przyszłego roku będzie wyglądało samorządowe prawo pracy, w tym ogólne warunki wynagradzania pracowników. Dzięki temu administracja samorządowa ma się stać konkurencyjnym pracodawcą w stosunku do firm prywatnych. Projektem ustawy o pracownikach samorządowych zajmie się wkrótce specjalna podkomisja, która będzie rozpatrywać wszystkie uwagi posłów.
To zmiany konieczne, bo częsta rotacja pracowników oznacza ogromne koszty poniesione na wyszkolenie każdej nowej osoby. Trudno oczekiwać od kogoś, kto dopiero zajął nowe stanowisko że stanie się ekspertem najwyższej klasy w ciągu paru tygodni. Na ten proces potrzeba miesięcy szkoleń i lat praktyki. Jeśli taki pracownik odchodzi po roku pracy, przepadają pieniądze i wysiłek włożony w jego wyszkolenie.
O płacach w polskich urzędach trzeba rozmawiać i podejmować działania zmierzające ku temu, by urzędnicy byli prawdziwie dumni ze swojej pracy i mogli inwestować swój czas w rozwój zawodowy, a nie poszukiwania nowego zajęcia. Kolejnym, nie mniejszym plusem jest to, że w urzędach obsługiwać nas będą pracownicy oddani swojej pracy, a nie ludzie, którzy znaleźli się tam z przypadku. Urzędnik zadowolony ze swoje pracy to skarb dla każdej gminy, powiatu czy miasta, a dla petentów możliwość skutecznego, szybkiego i co równie ważne, przyjemnego załatwienia wszystkich spraw.
Adam Szejnfeld
www.szejnfeld.pl