Politycznym wydarzeniem ubiegłego tygodnia było bez wątpienia powołanie komisji śledczej do sprawy tzw. afery hazardowej. Mimo, iż dotychczas z żadnych informacji nie wynika, że złamano prawo, a na pewno nie zmieniono pod domniemanymi naciskami samego projektu ustawy, to jednak sprawa urosła do najważniejszej w kraju. I choć cała sprawa okazuje się tylko mocno naciąganą akcją polityczną przeciwko PO, to dobrze się stało, że będzie możliwość wyjaśnienia wszystkich wątpliwości.
Szkoda jednak, że w cieniu zamieszania z komisją śledczą pozostaje wiele innych, ważnych spraw. Życie się bowiem toczy i nie toleruje próżni. Mamy kryzys gospodarczy, epidemię grypy u granic, problemy energetyczne, a w Polsce wszyscy żyją aferami i pseudo aferami, podsłuchami i pseudo podsłuchami, podejrzeniami i pseudo podejrzeniami… Tak, jakbyśmy nie mieli większych problemów i ważniejszych spraw do rozwiązania. Idzie na przykład zima, a my jeszcze do niedawna nie mieliśmy zamkniętych negocjacji z Rosjanami na dostawy gazu. Nie trudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby temperatury spadły nisko poniżej zera a gazu zabrakło w rurach. Podobnie, z zaniepokojeniem obserwujemy co się dzieje z rozwojem grypy u naszych wschodnich sąsiadów. Dobrze, że rząd, choć bezpośredniego zagrożenia nie ma, to podejmuje wszelkie starania, by zabezpieczyć Polaków przed ewentualną epidemią.
Prawie bez echa przeszła również walka o ustanowienie dwudniowego głosowania w wyborach. Okazało się, że większa frekwencja i ułatwienia w głosowaniach, to argumenty, które nie przekonują innych partii. Na rozwiązanie popularne w wielu krajach świata nie zgodzili się posłowie klubów parlamentarnych PiS, SLD i PSL. Tylko parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej poparli poprawkę wprowadzającą taki zapis do ordynacji wyborczej. Niestety, nie wystarczyło to do wprowadzenia zmian. Posłowie pozostałych partii nie musieli się zbytnio wysilać nad poszukiwaniem argumentacji, dlaczego zwiększona frekwencja nie odpowiada ich partiom. W mediach obecnie zbyt trudno jest się przebić z jakąkolwiek nową sprawą.
By utrzymywać na dobrym poziomie wzrost polskiej gospodarki rząd podejmuje kolejne ważne działania. Powoli sukcesem będzie można na przykład określić realizację planu wykorzystania dla naszego rozwoju rekordowej w całej historii sumy unijnych pieniędzy. A, jeszcze kilka, kilkanaście tygodni temu staliśmy pod gradem ostrej krytyki i złowieszczych wróżb opozycji. Grzmiano, że zmarnujemy unijne pieniądze, że stracimy unijną pomoc. Teraz okazuje się, że jesteśmy prymusem, liderem Unii Europejskiej w zakresie wykorzystywania wspólnotowych funduszy. I co, czy ktoś przeprosił? Czy ktoś uderzył się w pierś?… Nie!
Widzimy więc, jak łatwo w Polsce rzucać oskarżenia, jak prosto szkalować i oczernić innych. Bo łatwo rzuca się oskarżenia, gdy nie trzeba płacić za ich fałsz. A, że miliony ludzi przez to są skołowani, że nie wiedzą co jest prawdą, co jest kłamstwem, kto ma dobre intencje, a kto walczy tylko o swoje partykularne interesy, to nie ważne. Że tracimy czas na wewnętrzne spory i przepychanki, że tracimy wiarygodność i dobre imię, to się nie liczy. Byle ugrać swoje! To jest cel wielu spośród politycznych graczy.
Kiedy w Polsce słowo będzie w cenie? Kiedy uczciwość, rzetelność, pracowitość będzie popłacać? Kiedy oszczercy będą wytykani palcami i eliminowani z życia publicznego? Jak można dobrze pracować i działać dla innych w czasach niszczenia autorytetów, deptania bohaterów, podważania niedawnych sukcesów, wyszydzania osiągnięć. Dwadzieścia ostatnich lat zmieniło Polskę tak, jakbyśmy na to pracowali co najmniej pięćdziesiąt lat. Ale nadal znajdują się tacy, co to wszystko chcą przekreślić.
Kiedy pozbędziemy się swoich narodowych kompleksów? Kiedy znów uwierzymy w siebie i będziemy mogli budować, już nie tylko swój kraj, ale wpływać na losy innych? Jak długo jeszcze opary „afery hazardowej” będą przysłaniały politykę i prawdziwe problemy nas wszystkich?!
Adam Szejnfeld
www.szejnfeld.pl