Dzisiejsza Polska to już zupełnie inny kraj, i należy zmienić obiegowe dotyczące go skojarzenia, stwierdza tygodnik “The Economist”. Najlepiej świadczą o tym ostatnie sukcesy gospodarcze Polski, w czym duża zasługa jej rządu, najlepszego, jaki państwo to ma od lat.
„Siła konia pociągowego i mechanicznego” to tytuł artykułu, popartego odpowiednim zdjęciem, (tzn. wozu ciągnionego przez konia, za którym wloką się w ogonku samochody) w ostatnim numerze znanego ekonomicznego tygodnika „The Economist”, a porównanie dotyczy Polski. W podtytule bardzo wiele mówiące zdanie, że „czas przemyśleć dawne opinie na temat Polski”.
„Cudzoziemcy często mają ustalone poglądy na temat Polski: wielki, biedny, chaotycznie rządzony kraj z okropnymi drogami i dziwacznymi nawykami – pisze „The Economist”. Utarte stereotypy trudno jest wykorzenić, ale fakty malują nam zupełnie inny obraz./…/ Otóż Polska nigdy jeszcze nie była bezpieczniejszym, bogatszym i lepiej rządzonym krajem.
Była jedynym krajem w Unii Europejskiej, który odnotował w ubiegłym roku wzrost gospodarczy w wysokości 1,2 proc. PKB /…/ i obecnie polska gospodarka należy do sześciu największych w Europie”, pisze brytyjski tygodnik dodając, że oczywiście natychmiast dostrzegli to zachodni inwestorzy.
Zauważyły to również banki i teraz Polska może liczyć na tanie kredyty, w przeciwieństwie do Grecji. Te tanie kredyty umożliwiły Polsce na utrzymanie w 2009 roku deficytu budżetowego na poziomie 7 proc. PKB.
„Te dobre rezultaty są też w dużym stopniu efektem szczęścia. Polskie banki wskutek swojej ociężałości, późno zabrały się za niepohamowane udzielanie pożyczek w obcej walucie, co okazało się tak katastrofalne dla Łotwy czy Węgier. Olbrzymi polski rynek wewnętrzny zamortyzował popyt, a zastosowane przez Niemcy działania stymulujące miały także wpływ poza granicami tego kraju. Jednak Polska odniosła korzyści jeszcze z jednego faktu – otóż ma ona (co jest rzadkością w UE, ale i rzeczą zupełnie wyjątkową w byłych państwach komunistycznych) rozsądny, centroprawicowy rząd dysponujący większością w parlamencie”, uważa autor artykułu.
Przyznaje, że rząd jest krytykowany za zbytnią ostrożność, i za nierozwiązanie niektórych problemów, ale „nawet pomimo tego i biorąc pod uwagę standardy jakimi kierowały się poprzednie rządy, a nawet i obecne w pozostałych częściach Europy, ten obecny prezentuje się na tym tle całkiem dobrze. Zajął się kilkoma najbardziej palącymi problemami, jak np. trudna i częściowa reforma systemu emerytalnego. Rozpoczął program modernizacji dróg i linii kolejowych (do 2012 roku ma zostać zbudowanych 2000 km dróg szybkiego ruchu oraz autostrad), poczynił też pewne niezmiernie potrzebne zmiany mające na celu zmniejszenie biurokracji.
Pod względem ułatwień i przyjaznego środowiska dla biznesu Polska plasuje się na końcu, zajmując 151 miejsce na liście liczącej 183 kraje. Jednak i na tym polu następuje poprawa, gdyż wprowadzono możliwość składania zeznań podatkowych drogą mailową oraz przyspieszono odprawy celne. Nowe przepisy prawne zliberalizowały rynek nieruchomości wprowadzając nowe zasady najmu, co powinno zachęcić osoby poszukujące pracy do zmiany miejsca zamieszkania, a nie do emigracji”, pisze „The Economist”.
Tygodnik bardzo chwali zmianę polegającą na zastąpieniu zaświadczeń oświadczeniami, co niezwykle upraszcza kontakty obywatel-państwo. „Zakładamy, że obywatele mówią prawdę, chyba że mamy dowody, że jest inaczej”, mówi minister finansów Jacek Rostowski.
Dużym sukcesem jest też „nowa polityka zagraniczna po jakimś czarnym okresie, kiedy to wydawało się, że jedynym jej celem była utrata przyjaciół i izolacja obywateli. Za Radka Sikorskiego jako ministra spraw zagranicznych Polska zdołała poprawić relacje ze wszystkimi sąsiadami i, pomimo pewnych problemów, udało jej się zawrzeć dobre porozumienie dotyczące bezpieczeństwa ze Stanami Zjednoczonymi Baracka Obamy. Bateria amerykańskich Patriotów przybędzie do Polski w marcu”, stwierdza autor artykułu.
„Niemcy mówią teraz, że chcą aby ich stosunki z Polską były tak dobre, jak te, które mają z Francją”, zauważa tygodnik. Nadmienia, że poprawiły się też relacje z Rosją.
Na końcu „The Economist” rozważa kwestię wyborów prezydenckich, jakie odbędą się w Polsce jesienią. W chwili publikacji artykułu nie było jeszcze znane oświadczenie premiera Tuska, że nie będzie on kandydować. Brytyjski tygodnik zastanawia się również nad ewentualnością objęcia urzędu prezydenta przez Radosława Sikorskiego. „Gdyby ubiegał się o fotel prezydenta, to rozwiązałby problem, jaki ma z tym Donald Tusk”.
A co pisze „The Economist” o Lechu Kaczyńskim? „Dorobek ma straszny (jego popularność wzrasta tylko wtedy, gdy nie zabiera publicznie głosu). Kaczyński odegrał destrukcyjną rolę, wetując prawa i blokując nominacje. Powszechnie uważa się, że wcale nie chce być prezydentem przez drugą kadencję, ale wymusza to na nim jego władczy brat, Jarosław, stojący na czele głównej opozycyjnej partii, Prawo i Sprawiedliwość”, podsumowuje postać prezydenta „The Economist”.
Kto wobec tego najbardziej pasowałby jako lokator pałacu prezydenckiego? „Sikorski. Jest on najpopularniejszym polskim politykiem i nieco outsiderem (studiował na Oksfordzie, ma żonę Amerykankę, pracował w waszyngtońskiej grupie ekspertów), a więc nie stanowi zagrożenia dla Tuska, a jako prezydent mógłby nawet pomóc w obaleniu tych niemiłych (związanych z osobą prezydenta) stereotypów”.
”The Economist”