“Wolność głupcze!
Z Posłem Adamem Szejnfeldem rozmawiała Magdalena Trusińska
czerwiec 2007
1. Czy obecny rząd robi cokolwiek, aby wspomóc polskich przedsiębiorców – zwłaszcza tych z sektora małych i średnich przedsiębiorstw?
Adam Szejnfeld: Dla pozytywnych zmian mamy niestety już stracone trzy, cztery lata. W końcu bowiem poprzedniej kadencji z naturalnych powodów odchodząca ekipa niewiele dla gospodarki potrafiła uczynić, choćby dlatego, że działała permanentnie, jako rząd mniejszościowy. Kampania natomiast zahamowała wszelkie zmiany na lepsze, a po wyborach okazało się, że wygrała je ekipa, której przywódcy nie potrafią nawet wymówić słowa „przedsiębiorca” a zamiast mówić przedsiębiorstwo, wolą używać słowa „fabryka”. Wystarczyło posłuchać expose premiera. Przedsiębiorcy wygranej ekipie kojarzą się z czymś złym, niejasnym, podejrzanym… Co w takiej sytuacji można oczekiwać dla biznesu?… Niewiele więc uczyniono do tej pory. Z jednej strony mamy brak kompetencji decydentów, słabość programową, socjalistyczną ideologię, wstecznictwo gospodarcze, a z drugiej strony dobrą koniunkturę gospodarczą w Europie i na świecie. To wszystko powoduje, że obecny rząd i większość parlamentarna nie za bardzo przejmują się sytuacją w gospodarce. Dlatego przez minione półtora roku nic dobrego nie uczyniono, by pomóc wzrostowi, by go przedłużyć i wzmocnić. Podobnie, jeśli chodzi o sprawy związane z rozwojem przedsiębiorczości i zmianami na rynku pracy. Wręcz przeciwnie. Podejmowano i uchwalono wiele nowych przepisów, które jeszcze bardziej utrudniają życie przedsiębiorcom, zmniejszając wolność gospodarczą i zwiększając administracyjną reglamentację gospodarki, psują klimat dla rozwoju przedsiębiorczości. Przykłady? Uchwalenie ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy, zmiany w przepisach prawa pracy i w ustawach podatkowych, np. ugodzenie w samozatrudnienie, uchwalenie ustawy o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych, która, między innymi, wprowadza nowe koncesje, forsowanie zmiany ustawy o rzemiośle zamykającej rynek pracy w wielu zawodach, uchwalenie ustawy, jak ja ją nazywam, o karaniu pracodawców, która wprowadza nawet dwudziestomilionowe kary dla firm. Ale można wymienić też przykłady kolejnych legislacyjnych planów, jak np. projektowana ustawa o bezpieczeństwie narodowym. Źle jest nie tylko w legislacji. Obecnie na przykład polskie firmy praktycznie zostały pozbawione wsparcia w swoich działaniach poza granicami kraju. W ramach bowiem tzw. ekonomizacji polskiej dyplomacji zlikwidowano Wydziały Ekonomiczno-Handlowe, a w to miejsce powołano Wydziały (tylko nie wiadomo czego wydziały) Promocji i Handlu. Placówki te według jakiegoś niezrozumiałego klucza podzielono pomiędzy resorty gospodarki i spraw zagranicznych. Niestety, większość z nich nie działa, albo działa pozornie, ponieważ przez miesiące nie potrafiono ich obsadzić fachowcami. Trudno. Wiele goryczy by można dalej jeszcze wylewać w związku z tym, co dzieje się wokół polskiej gospodarki, ale może już tego starczy. Szkoda psuć humor Czytelników.
2. A może jednak lepiej, że rząd zajmuje się wszystkim poza gospodarką, bo w innym wypadku mógłby coś zepsuć?
Gdy mamy niezłą koniunkturę gospodarczą w Polsce i za granicą, to brak reform i koniecznych zmian oczywiście gospodarce nie szkodzi. Ale nie szkodzi w krótkim okresie czasu. Dla perspektywy średniookresowej oraz długookresowej zaniechania natomiast mogą być brzemienne w skutkach. Dlatego zaniechań tych, w imię interesu kraju za kilka lat, nie możemy dzisiaj tolerować. Musimy je piętnować i zmuszać rząd do podejmowania koniecznych zmian. Pierwsze oznaki tego zmasowanego ataku i krytyki (stosowanej nie tylko przez Platformę Obywatelską, ale też przez organizacje gospodarcze) już widać. Na przykład ostatnio zmniejszono w Sejmie składkę rentową, obniżając poprzez to tzw. klin podatkowy. Ale na realizację tej obietnicy potrzeba było prawie dwóch lat nacisków i w końcu poparcia PO przy dużym oporze partii koalicyjnych. Ale to jednak dopiero pierwszy maleńki kroczek w dobrą stronę. Innym znów maleńkim kroczkiem jest prezentowana przez PiS nowelizacja ustawy o swobodzie gospodarczej, zwana Pakietem Kluski. Ta zmiana została natomiast wywołana naciskami i w końcu inicjatywą legislacyjną Platformy Obywatelskiej w postaci zgłoszenia tzw. Pakietu Szejnfelda. Walka więc o dobre zmiany trwa nadal i będzie trwała dopóty, dopóki PiS nie zrozumie, że nie tylko wsadzanie ludzi o szóstej rano do więzień jest ważne dla przyszłości Polski.
3. Obok deklaracji wspierania przedsiębiorczości znajdują się jeszcze inne obszary życia gospodarczego, w których należałoby dokonać szybkich zmian: reforma finansów publicznych, zmiana systemu podatkowego oraz zmiana systemu ubezpieczeń społecznych. Czy zauważa Pan jakieś działania rządu w zakresie tych trzech problemów?
Jest kilka filarów potrzebnego fundamentu dla gospodarki. Potrzebnego na dziś ale przede wszystkim na jutro. Jednym spośród nich, ale najważniejszym są finanse publiczne. W ramach koniecznych zmian potrzeba jest więc wprowadzenia kompleksowej, całościowej reformy finansów publicznych, zmiany systemu podatkowego na prosty, tani i transparentny, konieczna jest reforma ubezpieczeń społecznych wraz z reformą KRUS, reforma ubezpieczeń zdrowotnych oraz zmiany w stosowaniu polityki społecznej. Bez tych zmian dług publiczny naszego kraju nadal będzie rósł, na działania prorozwojowe będzie brakowało pieniędzy, a dystans dzielący Polskę i Europę Zachodnią nie zmniejszy się radykalnie w ciągu obecnego i najbliższego pokolenia. Do tej pory mieliśmy jednak w tym zakresie tylko szczytnie brzmiące deklaracje od których do ich realizacji jest jednak daleka droga. A czas, jak już o tym mówiliśmy, nieubłaganie ucieka.
4. Obok zmian o fundamentalnym znaczeniu (finanse publiczne, podatki, ubezpieczenia społeczne) czekają nas zmiany jakościowe? Jakie powinny być owe zmiany w gospodarce? (poprawa prawa gospodarczego, deregulacja, odbiurokratyzowanie, przewidywalność przepisów prawnych i podatkowych)
Naprawa systemu prawa, a więc prawnego otoczenia biznesu jest kolejnym, po finansach publicznych, filarem fundamentu, jaki należy podłożyć pod przeszły rozwój. Na najbliższy czas – określam go czasem przejściowym, a więc takim, w którym nie da się wprowadzić zmian systemowych – należy wszcząć i ustawicznie prowadzić proces deregulacji i derogacji prawa. To taki proces naprawiania tego, co inni zepsuli i eliminacji tego co jest złe. Proces ten powinien nie tylko trwać ciągle a więc nie powinien być jedynie jednorazową akcją, ale w końcu powinien doprowadzić do zmian systemowych w tworzeni prawa dla przedsiębiorców. Należy skończyć w polskim prawie z regulowaniem tego, co jest dozwolone, a zając się regulacją tylko tego, co ma być zakazane albo ograniczone. W przyszłości, w ramach rozwiązań systemowych należy wprowadzić zasadę badania kosztów wprowadzania obowiązków administracyjnych. Każde uchwalane przepisy musiałby jednocześnie obniżać te koszty, w przeciwnym razie nie mogłyby być przyjęte. To mogłaby być bariera dla radosnej twórczości urzędników. W celu poprawiana naszego prawa wprowadziłbym okresowe przeglądy prawa (OPR). Tej zasadzie powinny podlegać nie tylko przepisy prawa polskiego, ale też i unijnego. By pomóc nie tylko przedsiębiorcom, ale wszystkim obywatelom, należały zimnić także zasadę składania zaświadczeń na zasadę składania oświadczeń. W państwie demokratycznym, w społeczeństwie obywatelskim nie powinno się bowiem obywatela traktować jako potencjalnego przestępcę. Minimum zaufania państwa do obywatela wymaga, by go nie gonić po jakieś świtki papieru od jednych drzwi w urzędzie do innych drzwi (pomijam tu już kwestie komputeryzacji i informatyzacji polskiej administracji publicznej). Według mnie, nie mniej ważne jest również wprowadzenie instytucji Rzecznika Praw Przedsiębiorców, jako wyspecjalizowanej instytucji, która miałaby stać na straży praw tych, co tworzą miejsca pracy i dobrobyt dla innych, w tym dla całego państwa. To wszystko jednak wymagałoby reformy administracji publicznej połączonej z wprowadzeniem standaryzacji pracy urzędów, audytu zewnętrznego i odpowiedzialności urzędniczej dla tych, co chcieliby łamać prawo. Żyjemy w XXI wieku i w związku z tym nie możemy zapominać, iż nie da się budować konkurencyjnej gospodarki bez tworzenia społeczeństwa informacyjnego oraz gospodarki innowacyjnej. To jest więc kolejne wyzwanie do spełnienia przez władze, jeśli zależałoby jej na rozwoju. I tak mógłbym wymieniać wiele, wiele koniecznych reform. Na przykład demonopolizacja gospodarki i demonopolizacja administracji publicznej, naprawa gospodarczego wymiaru sprawiedliwości, czy walka z korupcją i szarą strefa….
5. Jak Pan ocenia “Pakiet Kluski”?
Prawdę mówiąc, przynajmniej na dzień dzisiejszy, nie ma żadnego pakietu. Jest nowelizacja tylko jednej ustawy – ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, którą fachowcy od reklamy i PR w rządzie nazwali Pakietem Kluski. To typowa, pojedyncza nowelizacja, jakich wiele na co dzień rozpatruje Sejm. Dodatkowo, rząd pracuje nad tym pakiecikiem już półtora roku, nie mogąc sobie poradzić z potrzebnymi zmianami. Tak de facto ten „Pakiet” to listek figowy, by przykryć wstyd, że przez półtora roku nie potrafiono niczego więcej wymyślić. Ale dobre i to. Ja, jak i PO, chętnie byśmy nad tym popracowali wspólnie z PiS ale zdaje się, że samo PiS tego nie chce. Tak wynika z ostatniego wystąpienia premiera Kaczyńskiego w tej sprawie. A więc mamy do czynienia znów z dzieleniem ludzi na dobrych, czyli z PiS-u i złych, czyli z PO. Państwo i gospodarka ma należeć tylko do PiS. Szkoda, bo była szansa, wreszcie coś wspólnie zrobić. Wspólnie – razem przez PO i PiS.
6. Czym zatem jest Pakiet Szejnfelda? Co pan proponuje w swoim Pakiecie.
Moja oferta to 120 stron z konkretami. Z dziesiątkami, wręcz setkami zmian w bardzo konkretnych dziewięciu ustawach. Są to: ustawa o swobodzie działalności gospodarczej, Prawo upadłościowe i naprawcze, Ordynacja podatkowa, Kodeks pracy, Kodeks spółek handlowych, Prawo dewizowe, Kodeks postępowania karnego, ustawa o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary oraz ustawa o stażu absolwenckim. Mają one wprowadzić wiele nowych zmian do polskiego prawa gospodarczego, ale jeśli miałbym je określić, z braku miejsca w gazecie, tylko hasłowo, to powiedziałbym, że ich zadaniem jest umożliwienie przedsiębiorcom zawieszania działalności gospodarczej, wprowadzenie domniemania działalności zgodnej z prawem, wprowadzenie wiążących interpretacji przepisów innych niż podatkowe, wprowadzenie zmian dotyczących ograniczenia kontroli przedsiębiorców, skrócenie okresu, za który pracodawca wypłaca wynagrodzenie za czas chorobowego, wprowadzenie przyjaznych regulacji dotyczących zatrudniania przez mikroprzedsiębiorców, zniesienie obowiązku przekształcenia spółek cywilnych w spółki jawne, obniżenie minimalnej wysokości kapitału zakładowego spółek prawa handlowego, wprowadzenie możliwości rozliczania się na terytorium RP przedsiębiorców w euro, ograniczenie możliwości dowolnego stosowania tymczasowego aresztu, ograniczenie zakresu odpowiedzialności przedsiębiorców, zmniejszenie wysokości kar grożących przedsiębiorcom, ułatwienia w przyjmowaniu absolwentów do pracy w celu uzyskania doświadczenia niezbędnego do wykonywania pracy oraz wprowadzenie możliwości upadłości konsumenckiej.
7. Jak już wspomniałam, PiS zaproponowało zmiany prawa gospodarczego nazywając je Pakietem Kluski. Czy można porównywać oba Pakiety – Pakiet Szejnfelda i Pakiet Kluski?
W zasadzie nie, chyba że porównalibyśmy tylko dwie propozycje nowelizacji tej samej ustawy, czyli projekt PO i projekt PiS nowelizujące ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. W Pakiecie Kluski niczego więcej bowiem nie ma, a w moim Pakiecie jest jeszcze dziesiątki innych propozycji dotyczących pozostałych ośmiu ustaw. Nie można porównać więc czegoś (osiem ustaw) z niczym. Ale nie to jest najważniejsze. Nie porównywanie, lecz praca. Chciałbym, aby wreszcie politycy PiS przestali państwo i naszą gospodarkę traktować jak swoją własność. Gospodarka jest dobrem nas wszystkich, dlatego nad projektami ustaw z obu Pakietów powinniśmy pracować wspólnie. Zaproponowałem nawet powołanie specjalnej komisji, która zajęłaby się rozpatrzeniem tylko i wyłącznie projektów z obu pakietów. Prezes Kluska odpowiedział na moją propozycję pozytywnie, premier jednak i PiS odcinają się od tego. To jest smutne. Szkoda.
8. “Ograniczyć władzę urzędników, uczynić ją bardziej czytelną, a przede wszystkim wprowadzić materialną odpowiedzialność za ich złe lub błędne decyzje”. To próbuje Pan przeforsować od kilku lat. Czy są jakieś sukcesy?
Żadnych, a przynajmniej legislacyjnych. W praktyce bowiem coś się powoli pod moim naciskiem zmienia w pragmatyce służbowej, ale to wszystko za mało, gdyż zmiany te nie są powszechne, nie są wystarczające. W sprawie, o którą pani pyta mamy do czynienia z klasyczną zasadą – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. W poprzedniej kadencji bowiem PiS popierał mój projekt o odpowiedzialności urzędniczej, a blokada szła ze strony SLD. Obecnie projekt mojej ustawy w komisjach zablokował z kolei PiS. Ustawa od ponad roku nie może ujrzeć światła dziennego.
9. Lobby urzędnicze to chyba największa grupa nacisku i hamulec zmian w Polsce. Czy uważa Pan, że odpowiedzialność osobistą uda się w ogóle przeforsować?
Gdybym nie miał takiej nadziei, to już dawno bym z tego zrezygnował. Jednak jeśli chodzi o czas rządów Prawa i Sprawiedliwości to faktycznie, takiej nadziei nie mam. Przykro mi.
10. Co Pan, jako potencjalny minister gospodarki, zrobiłby dla polskich przedsiębiorców?
Jak to się mówi, każdy nosi buławę w swoim plecaku, ale nie o buławy chodzi. Nie o funkcje i stanowiska, ale o możliwości realizacji własnych projektów, własnych planów. Program, jaki napisałem dla Platformy Obywatelskiej w dziedzinie gospodarki liczył ok. 150 stron a jego streszczenie, którego obszerne części znalazły się w deklaracji programowej PO zamykało się na 25 stronach. Trudno więc tu jednym zdaniem odpowiedzieć na tak bardzo ważne i konkretne pytanie. Wspomniałem jednak już o wielu moich propozycjach przy okazji poprzednich pytań. Nie będę więc teraz do nich wracał i raczej powiem o idei. Wolność głupcze! Oto moja maksyma i idea. Im więcej wolności, tym więcej przedsiębiorczości, im więcej wolności, tym szybszy rozwój i więcej miejsc pracy, im więcej wolności, tym wyższe zarobki i większe zadowolenie ludzi z tego co robią. Wolność więc chciałbym wprowadzać w życie.