OGÓLNOPOLSKIE CZASOPISMO POŚWIĘCONE SAMORZĄDNOŚCI I PRZEDSIĘBIORCZOŚCI
Rozmowa z posłem Adamem Szejnfeldem (PO), przewodniczącym Sejmowej Komisji Gospodarki
1. Z racji pełnionych obowiązków parlamentarnych i osobistego, wieloletniego zaangażowania w tworzenie właściwych warunków funkcjonowania polskiej gospodarki, zwłaszcza w odniesieniu do małych i średnich przedsiębiorstw, ma Pan okazję do rozlicznych kontaktów ze środowiskami lokalnego biznesu. Na jakie bariery ta grupa przedsiębiorców wskazuje najczęściej?
Adam Szejnfeld: W różnych badaniach, opartych na ankietowaniu przedsiębiorców, wskazuje się na liczne przeszkody utrudniające rozwój przedsiębiorczości, lecz są takie, które są wskazywane w każdym badaniu zawsze – podatki. Na pierwszym więc miejscu podaje się barierę kosztów – wysokich kosztów pracy i produkcji, w tym oczywiście podatków. W czołówce przeszkód znajdują się także nadmiernie rozbudowana biurokracja, niestabilność prawa, trudności z uzyskaniem środków finansowych na działalność bieżącą i inwestycje, zatory płatnicze, nieuczciwa konkurencja, w tym ze strony szarej strefy, korupcja, niewydolność sądów gospodarczych… Wciąż niewystarczające są działania by pomóc firmom przezwyciężać te przeszkody. Politycy, zwłaszcza opcji rządzącej, mają wypełnione usta słowami, lecz mało jest potrzebnych działań, by to zmienić.
2. Polski system podatkowy jest pozbawiony istotnych zachęt proinwestycyjnych. Uchodzi za nadmiernie skomplikowany, niekiedy wręcz niebezpiecznie zbliżony do modelu „uznaniowego” ze wszystkimi wynikającymi z tego następstwami, zwłaszcza korupcyjnymi. Świadczy o tym między innymi wciąż niewyjaśniona sprawa nękania twórcy i byłego właściciela firmy Optimusa S.A. Idea podatku liniowego upadła, zanim podjęto na ten temat choćby wstępną debatę publiczną. Irytację przedsiębiorców wywołują takie „wybryki” podatkowe jak wymuszanie kratowania i homologowania aut osobowych kupowanych w związku z ich pracą, dla odzyskania kwoty VAT-u. Potrzebę racjonalizacji systemu fiskalnego dostrzegają bodaj wszystkie ugrupowania polityczne, jednak istotnych zmian nie ma. Czy warto mieć nadzieję, że to się zmieni?
Nie ulega dla mnie wątpliwości, iż najważniejszą i jednocześnie najpilniejszą sprawą dla państwa polskiego jest reforma finansów publicznych, a dla przedsiębiorców radykalne zmniejszenie obciążeń podatkowych. Tylko takie działania mogą z jednej strony spowodować konieczne dzisiaj przerekonstruowanie budżetu i znalezienie w nim oszczędności, a z drugiej strony wywołać poważny impuls prorozwojowy, służący pobudzeniu popytu na rynku, uwolnieniu środków finansowych na inwestycje, a w swojej długofalowej konsekwencji również budujący akumulację kapitału. Czy można mieć nadzieje na takie rozwiązania? Do tej pory nic na to niestety nie wskazywało, lecz nie wykluczam, iż życiowa konieczność wymusi wreszcie na rządzącej klasie politycznej działającej pod kierownictwem SLD, reformy bez których przegramy konkurencję nie tylko z Zachodem, ale też z krajami nad którymi do tej pory dominowaliśmy siłą gospodarczą.
3. Legislacja na poziomie parlamentu nie określa i na szczęście nie może określić wszystkich warunków kształtujących sferę małej i średniej przedsiębiorczości. Wiele zależy od lokalnych prawodawców czyli samorządów terytorialnych. Co Pan, jako szef sejmowej Komisji Gospodarki a przecież także były burmistrz, mógłby podpowiedzieć samorządom poszukującym recept na gminny „cud gospodarczy”?
Nie ma optymalnego rozwoju gospodarczego bez współpracy władz samorządowych ze środowiskiem przedsiębiorców i nie ma dobrego rozwoju gmin bez rozwoju lokalnej przedsiębiorczości. Tu musi występować pełne wzajemne zrozumienie i współdziałanie. Trzeba pamiętać, iż podstawowym instrumentem stymulowania lokalnej przedsiębiorczości jest plan przestrzennego zagospodarowania. Władze samorządowe niekiedy przywiązują jednak zbyt małą uwagę temu zagadnieniu – posiadają nieaktualne plany, bądź przygotowane może i tanio, lecz źle, bo nie przystają do oczekiwań przedsiębiorców. Dopiero na drugim miejscu postawiłbym sprawę uzbrojenia terenów, a na trzecim, specyficzne rozwiązania podatkowe. Władze samorządowe powinny również pamiętać o tym, iż wymogi środowiska inwestorów ciągle się zmieniają, a ich poziom podnosi. Poważny inwestor dzisiaj już nie pyta, czy teren, który go interesuje, jest uzbrojony w odpowiednie media, albo, czy jego przeznaczenie jest wpisane według potrzeb do planu zagospodarowania gminy. To są już sprawy, które są dla niego oczywiste i beza których nie podejmuje nawet rozmów. Obecnie, inwestor często już pyta także , jak można spędzić w danym mieście czas po pracy, gdzie i na jakim poziomie będą się uczyły dzieci kadry menedżerskiej i pracowników. To więc też trzeba brać pod uwagę planując rozwój gminy.
4. Być może nie jest to problem z pierwszej linii obecnych zainteresowań szefa sejmowej Komisji Gospodarki, choć trudno zaprzeczyć, że i ta kwestia ma wpływ na efektywność polskiej gospodarki i sprawność samorządności. Mam na myśli realizowany w Polsce model edukacji. Młodzi ludzie mogą dziś przebierać wśród zróżnicowanych ofert oświatowych na wszystkich szczeblach nauczania, niekiedy nawet gotowi są za to płacić i to całkiem sporo. A bezlitosny rynek ujawnia, że szkolnictwo publiczne nie zna rzeczywistych potrzeb gospodarki narodowej, o czym świadczy choćby kilkaset osób studiujących w Polsce archeologię, gdy w rzeczywistości na absolwentów tego kierunku czeka co roku w kraju nie więcej niż 10 miejsc pracy odpowiadającej ich wykształceniu. Szkolnictwo prywatne natomiast w wielu przypadkach koncentruje się niemal wyłącznie na doskonaleniu systemu ściągania czesnego, troskę o poziom oferowanej wiedzy pozostawiając naiwnym studentom. A może część odpowiedzialności za te „choroby oświatowe” spada na przedsiębiorców lekceważących takie instrumenty wpływania na jakość kształcenia jak stypendia czy najprzeróżniejsze formy dofinansowywania klas i szkół zawodowych?
Znane są liczne i poważne programy stypendialne finansowane przez biznesmenów. Zresztą, dzisiaj już bez sponsoringu przedsiębiorców niewiele publicznie użytecznych przedsięwzięć ma szanse powodzenia, także w zakresie oświaty i edukacji. Pamiętać jednak trzeba, że to nie są sposoby na ratowanie, czy zmianę sytuacji, lecz metody pomocnicze i wspierające działania właściwych instytucji. Rzeczywistość, którą Pan opisał w pytaniu, kreowana jest przez rząd z jednej strony oraz przez autonomiczne władze poszczególnych uczelni z drugiej strony. Tu więc należy szukać pozytywnych rozwiązań, a nie w środowisku przedsiębiorców. Niech każdy robi to, co jemu jest przypisane najlepiej, jak to jest tylko możliwe. Wtedy będzie dobrze. Zrzucanie winy i odpowiedzialności na innych do niczego dobrego nie doprowadzi.
5. Załóżmy, że mamy do wypełnienia tabelę systematyzującą gospodarcze plusy i minusy naszej akcesji do Unii Europejskiej. Co wpisałby Pan na trzech-czterech czołowych miejscach w rubryce „plusy” a co w rubryce „minusy”?
Chciałbym przede wszystkim podkreślić fakt, iż wszelkie potencjalne obawy związane z wejściem Polski do Unii Europejskie, oparte na opiniach mówiących, że nastąpi osłabienie konkurencyjności rodzimych towarów, wzrost roli MSP jako importerów przy marginalizacji roli eksportu, że wystąpią znaczne trudności sprostania wymogom norm i standardów Unii ze względu na wprowadzenie uciążliwych regulacji unijnych, a także, że będzie miał miejsce upadek niektórych gałęzi rzemiosła i usług w wyniku napływu taniej produkcji zagranicznej nie ma nic wspólnego z integracją. Są to normalne mechanizmy w gospodarce globalnej i mają one już w Polsce miejsce także i bez integracji ze Wspólnotą. Natomiast integracja, w mojej ocenie, będzie niosła nam takie na przykład pozytywy, jak stworzenie powszechnego dostępu do 450 milionowego rynku zbytu w Europie, wyrównanie dysproporcji organizacyjnych, ekonomicznych i technicznych w funkcjonowaniu polskich firm, zwiększenie możliwości kooperacji z przedsiębiorstwami zachodnioeuropejskimi, a poprzez nie, z przedsiębiorstwami pozaeuropejskimi. Ponadto nastąpi wzrost zamówień, zwiększy się mobilność i zmniejszy koszt wymiany towarów i usług, zwiększy się możliwość przejmowania i przyswajania zachodniej technologii i techniki oraz pogłębi wiedza z zakresu ekonomii i nowoczesnego zarządzania MSP. W dłuższym okresie czasu zwiększy się zamożność społeczeństwa pobudzając konieczny dla rozwoju popyt na rynku. To są dobre aspekty, których nie wolno nie doceniać.