Wywiad z posłem Adamem St. Szejnfeldem
23 sierpień 2001
1. Jak z perspektywy kilku lat działania i z pozycji wiceprzewodniczącego ocenia Pan pracę Sejmowej Komisji MSP. Czy spełniła ona oczekiwania, które legły u podstaw jej utworzenia?
Sejmowa Komisja Małych i Średnich Przedsiębiorstw powstała i nadal działa jako jedyna tego rodzaju komisja w parlamentach Europy Środkowo-Wschodniej. Jest to więc duże osiągnięcie polskiego parlamentaryzmu, a zarazem dowód na to, jak znaczną wagę w naszym kraju, od kilku już lat, przywiązujemy do tego ważnego sektora naszej gospodarki. Jeśli natomiast miałbym wyrazić swoją ocenę co do jej dorobku, to muszę stwierdzić, iż mam w tym zakresie ambiwalentne odczucia. Bardzo się cieszyłem z powstania naszej Komisji, lecz niestety wiele rozwiązań, które próbowaliśmy zaproponować parlamentowi było przez różne większości, zwłaszcza te opanowane przez związki zawodowe, odrzucane.
Sądzę, że do najważniejszych zmian prawnych, przy których pracowaliśmy, należy zaliczyć uchwalenie nowej “konstytucji” przedsiębiorczości jaką jest Prawo działalności gospodarczej. Nie mniej ważne ustawy to Prawo własności przemysłowej, czy też ustawa o utworzeniu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości – agencji, której jedynym zadaniem będzie pomaganie małym i średnim firmom w ich działalności i rozwoju. Równie ważne zmiany to zmiany ustawy o rachunkowości lub ustaw podatkowych i Kodeksu spółek handlowych, mające na celu wspomaganie najmniejszych firm działających w właśnie w formie spółek. Obie są mojego autorstwa. Współpracowaliśmy również przy uchwalaniu ważnych zmian w Kodeksie celnym, czy też nad ustawą o Krajowym Rejestrze Sadowym. Naszym udziałem są też wszystkie trzy, tzw. “ustawy odpadowe”, przy których pilnowaliśmy, by były jak najmniej niekorzystne dla małych firm, dla nich też wywalczyłem trzyletnie vacatio legis dla ich wejścia w życie. Zresztą moja osobista satysfakcja polega na tym, iż sam wniosłem pod obrady Sejmu jedenaście ustaw, w tym aż dziesięć dotyczyło spraw gospodarczych. Jestem też autorem setek wniosków i poprawek, których celem było głównie wspieranie małych firm, w tym tych, które należą do stanu kupieckiego. Niestety mieliśmy również i porażki, największą było dwukrotne odrzucenie przez Sejm, i to już w pierwszym czytaniu, potrzebnych zmian w Kodeksie pracy. Kończymy naszą pracę w bieżącej kadencji bardzo ważnymi projektami trzech ustaw: o poręczeniach i gwarancjach udzielanych przez skarb państwa, o zamówieniach publicznych oraz ustawą, która ma wyeliminować patologię polegającą na tworzeniu olbrzymich zatorów płatniczych związanych z problemem, tzw. odroczonych terminów płatności. Nie mniej ważną jest ustawa o zmianie ustawy o rzemiośle. Wszystkie cztery ustawy mają niebagatelne znaczenie dla małych i średnich przedsiębiorstw i mam nadzieję, że uda nam się je przeprowadzić przez parlament, choć zdaję sobie sprawę, że nie będzie to łatwe.
2. Handel wciąż jeszcze ma niekwestionowaną silną pozycję w sektorze MSP i znaczny udział w tworzeniu produktu krajowego brutto. Czy zdaniem Pana w obecnej sytuacji można mówiąc o tym, że rodzimy handel, ten detaliczny, wciąż z niewielkim jeszcze udziałem krajowych sieci handlowych, ma szansę tę pozycję utrzymać? Jak ocenia Pan sytuację handlu krajowego, jego kondycję w kontekście całego sektora MSP.
Handel jest bardzo ważną dziedziną życia gospodarczego w Polsce mającą wpływ na rynek i strukturę zatrudnienia, na dynamikę rozwoju produkcji rodzimej oraz na wyniki handlu zagranicznego. Oddziałuje także na poziom krajowej konsumpcji oraz sytuację konsumenta. Stan handlu jest również nie bez znaczenia dla zdrowej, wolnej konkurencji oraz dla stanu gospodarki wolnorynkowej w ogóle. Handel tworzy w Polsce ponad 18% Produktu Krajowego Brutto, co daje mu drugą po przemyśle pozycję pod tym względem i zatrudnia ponad 2 mln osób, co stanowi ok. 13% ogółu pracujących w gospodarce. Mimo tak poważnego znaczenia dla gospodarki narodowej, kondycja finansowa jednostek handlowych jest bardzo słaba. Stan ten wymaga poprawy, a przyczynić się do tego musi i władza, i sami kupcy. Jestem przekonany, że przyszłość można, mimo wszystko, upatrywać w jasnych barwach, ale potrzeba wiele wysiłku, by tak się stało.
3. Czy zgadza się Pan z pełnymi niepokoju głosami środowiska kupieckiego, apelującego o podjęcie ze strony rządu konkretnych kroków, które mogłyby poprawić sytuację polskiego handlu?
Tak, zdecydowanie tak, choć poszerzyłbym grono zobowiązane także o samorząd terytorialny i o organizacje gospodarcze. Jak już powiedziałem wcześniej, polskie kupiectwo przezywa kryzys. Ma na to wpływ kilka czynników, m.in.: wysokie rozdrobnienie placówek, mała rentowność wynikająca z niskiego pobytu wewnętrznego oraz nie najwyższej sprawności gospodarowania oraz wysoki poziom zadłużenia powiązany z niskim poziomem kapitału własnego naszych handlowców. Sprawą tą pilnie powinien zając się więc nie tylko rząd i samorząd terytorialny – to gminy władają większością lokali, w których znajdują się placówki handlowe i ustanawiają, często bardzo wygórowane, stawki podatków lokalnych – jak i samorząd kupiecki, w tym organizacje Naczelnej Rady Zrzeszeń Handlu i Usług. Najkrócej mówiąc, polskim kupcom trzeba pomóc poprzez stworzenie dobrego dostępu do zewnętrznych źródeł finansowania handlu (kredyty, pożyczki, gwarancje, leasing, itd.), radykalne przyspieszenie procesu prywatyzacji lokali handlowych oraz wyhamowanie niekontrolowanego rozwoju sieci super i hipermarketów.
4. Czy Pana zdaniem celowe i możliwe jest wprowadzenie ,,protekcjonizmu” państwa w formie, jaką proponują środowiska handlowców i usługodawców? Czy obecne wsparcie ze strony państwa uważa Pan za wystarczające?
Bezpośredni udział państwa w gospodarce zawsze jest szkodliwy. Prędzej czy później doprowadza do rozregulowania gospodarki, a rząd wtedy może już tylko spełniać rolę ,,strażaka” jadącego od pożaru do pożaru. Znamy te doświadczenia nie tylko z naszej historii. Państwo natomiast jest zobowiązane do wpływania w sposób pośredni, poprzez odpowiednie mechanizmy prawne i ekonomiczne, na stymulowanie korzystnego rozwoju gospodarki. Za korzystaniem z pełnego wachlarza tychże narzędzi oczywiście jestem w pełni i powinny one być pilnie uruchomione, by wspomagać małych i średnich przedsiębiorców, w tym handlowców. Co do obecnego wsparcia, uważam je za niewystarczające i należy koniecznie zmienić priorytety, by mogło być lepiej w przyszłości. Ze wszystkich dziedzin życia gospodarczego najmniej, moim zdaniem, pomaga się handlowcom. Praktycznie, są oni zdani na swoje siły, a tych niekiedy im nie starcza. To jest i złe, i niesprawiedliwe.
5. Które ze zmian proponowanych przez sektor MSP uważa Pan za najbardziej zasadne i uzasadnione z punktu widzenia przyszłości dalszej niż najbliższe lata ?
Myślę, że można by wskazać kilka spraw generalnych i kilka rozwiązań szczegółowych, których podjecie i wprowadzenie w życie jest konieczne. Z pierwszej grupy wymieniłbym konieczność zmniejszenia obciążeń podatkowych i parapodatkowych. I jeśli mówię o podatkach, to myślę nie tylko o podatku dochodowym – trzeba go zmniejszyć, najlepiej spłaszczyć do jednego progu i uprościć – ale też o podatkach i opłatach lokalnych, z podatkiem od nieruchomości na czele. Jeśli natomiast mówię o parapodatkach, to mam na myśli przede wszystkim składki na ZUS. Następną kwestią z kategorii generalnych, jest konieczność zmiany anachronicznego prawa pracy z kodeksem pracy na czele. I na koniec wspomniałbym o konieczności rozwoju instytucjonalnego wsparcia kredytowego polskiego handlu.
Z grupy drugiej, rozwiązań szczegółowych, tylko jako przykłady należałoby wskazać na konieczność rozwiązania tzw. problemu odroczonych płatności, który jak robak drąży polską gospodarkę, w tym polski handel, czy też konieczność zmian przepisów, które w sposób uprzywilejowany traktują wielkie sieci handlowe, np. w aspekcie bonów towarowych.
6. Czy Pana zdaniem pozycję, jaką zajmują dziś na polskim rynku zachodnie sieci handlowe, dysponujące olbrzymim kapitałem, a w związku z tym także większymi możliwościami, można porównać do pozycji polskich monopolistów, jak np. TP S.A.? Czy Pana zdaniem można mówić o monopolu zachodnich sieci handlowych. Jeśli tak, jakie działania należałoby podjąć, aby ten monopol ograniczyć?
Oczywiście żadna z sieci, ani wszystkie one razem wzięte, nie są monopolistami w rozumieniu prawa na polskim rynku handlu, ale można je w pełni porównać do znanych nam wszystkim monopolistów ze względu na skutki jakie te sieci wywołują w śród drobnych kupców i swoich dostawców. Skutki te wynikają z przyjętych strategii działalności na rynku oraz sytuacji ogólnogospodarczej i ogólnospołecznej w danym kraju. Według mnie, ostatnie lata charakteryzowały się niekontrolowanym, a więc złym, procesem rozwoju wspomnianych sieci, co grozi swoimi konsekwencjami nie tylko w zakresie życia gospodarczego, poziomu uczciwej konkurencji i ochrony konsumentów, a także spraw pracowniczych osób zatrudnionych w tych sklepach, ale także będzie miało swój niekorzystny wpływ na stosunki społeczne i politykę komunalną w naszych miastach. Ten proces pilnie należy po pierwsze wyhamować, a po drugie, racjonalnie uregulować. Bardzo żałuję, że poprzez stanowisko prezydenta Kwaśniewskiego, ustawa dotycząca tej problematyki, a mianowicie ustawa o zmianie ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym z lipca ubiegłego roku, przez wiele miesięcy nie mogła wejść w życie.
7. Mówi się, że gdyby Polska weszła do Unii na przełomie 2003/2004r., byłaby unijnym biedakiem, którego trzeba by wspierać z funduszy unijnych. Czy Pana zdaniem opinię te można odnieść również do sfery handlu? Jak w Pana odczuciu wypadają polskie sklepy, polskie placówki usługowe, w porównaniu do analogicznych obiektów w Unii.
Nie chciałbym mówić o Polsce, jako o kraju biedaków, czy też o tym, że moglibyśmy być unijnym biedakiem. Nie da się jednak ukryć, iż jesteśmy krajem zdecydowanie biedniejszym od każdego z krajów Wspólnoty. Finansowa pomoc Unii Europejskiej jest jednym z poważnych pozytywów przyszłej integracji. Jeśli natomiast chodzi o porównanie stanu naszego handlu z zachodnioeuropejskim, to powiedziałbym, że wygląda to i dobrze, i zarazem źle, zależnie co będzie się porównywało. Na przykład, w Polsce ilość przedsiębiorstw handlowych oblicza się na ok. jeden milion, w tym ok. 451 tysięcy sklepów, spośród których ponad 95% zatrudnia do 5 osób personelu. Niestety średnia powierzchnia sklepu kształtuje się na poziomie zaledwie 51,8 m2, a na jeden sklep przypada tylko ok. 86-ciu mieszkańców. Na jeden punkt sprzedaży detalicznej jeszcze mniej, bo tylko 40 osób i z tej ilości klientów musi utrzymać się właściciel i jego rodzina. Stan ten znacząco odbiega od sytuacji w Unii Europejskiej, gdyż w przeliczeniu na 1000 mieszkańców, w Polsce średnia powierzchnia sprzedażowa wnosi jedynie 632m2, podczas gdy w UE od 1000m2 do 1,200m2. Ma to zdecydowany wpływ na rentowność naszych podmiotów działających w zakresie handlu. Natomiast pod względem lokalizacji, wystroju oraz asortymentu, nasze sklepy najczęściej już nie ustępują sklepom w Europie i z tego należy się cieszyć.
8. Popyt krajowy konsekwentnie maleje, właściwie wprost proporcjonalnie do wzrostu ogólnego niezadowolenia i pesymizmu konsumentów wyrażanego w badaniach rynkowych. Skutkiem tej sytuacji jest spadek obrotów zwłaszcza mniejszych sklepów. Czy Pana zdaniem realne jest polepszenie tej sytuacji w ciągu najbliższych lat? Jak ocenia Pan możliwości poprawy konkurencyjności polskich placówek handlowych przez nie same, ich inicjatywę, zaangażowanie?
Nie będzie to łatwe i to z kilku powodów – prawnych, ekonomicznych i psychologicznych. Ale uda się. Musi!
W polskim handlu, czy się to komuś podoba, czy nie, musi dojść do kilku niezbędnych procesów, a mianowicie m.in. do koncentracji powierzchni, koncentracji kapitału oraz koncentracji logistyki. Bez tych zmian utrzymanie się na rynku wielu kupców będzie niemożliwe, nawet gdyby nastąpiło odczuwalne zahamowanie rozwoju obiektów wielkopowierzchniowych. Na szczęście wielu polskich kupców rozumie te potrzeby i zaczyna tworzyć sieci sklepów, integrować zaopatrzenie, a nawet budować wspólne, polskie obiekty wielkopowierzchniowego handlu detalicznego i hurtowego. Wszystkie te działania są pozytywnym objawem reagowania na wyzwania wymogów nowych i trudnych czasów.
Polscy kupcy w 1989r. utorowali drogę do gospodarki wolnorynkowej i zaszczepili ją Polakom. Teraz potrzebują pomocy państwa i powinni ją dostać.
9. Jak w kontekście tych działań ocenia Pan pracę Naczelnej Rady i współpracę z nią?
Naczelna Rada Zrzeszeń Handlu i Usług jest jedną z kilku najsilniejszych i najprężniej działających organizacji gospodarczych w Polsce. Praca tego Zrzeszenia jest widoczna tak na niwie działań polskich organizacji gospodarczych jak i na niwie parlamentarnej, głównie w pracach Komisji Małych i Średnich Przedsiębiorstw, choć nie tylko. Przyznam szczerze, że pracę działaczy i ekspertów Rady bardzo sobie cenię za merytorycznie dobre przygotowanie oraz za konstruktywne podejście do wielu problemów, z którymi razem musimy się często borykać. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie dalej tak dobrze się układała, jak do tej pory.