Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Miesięcznik „DECYDENT”

Redaktor admin on 19 Marzec, 2005 dostępny w Wywiady. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Z posłem Adamem Szejnfeldem – Platforma Obywatelska – przewodniczącym sejmowej Komisji Gospodarki rozmawia Damian Żaczek.

marzec 2005

1. Panie pośle, w gospodarce mamy wzrost, a w polityce kryzys. O czym to świadczy? Czy o tym, że polityka ma coraz mniejszy wpływ na wyniki ekonomiczne przedsiębiorstw?

Adam Szejnfeld: W ostatnich latach w Polsce obserwujemy sytuację, którą można by określić syndromem włoskim. W polityce mamy rozkład, a gospodarka się rozwija. To dobrze. Nie przesadzałbym jednak z nadmiernym optymizmem. Aktualny stan nie oznacza, że dalsze trwanie destabilizacji politycznej nigdy nie przełoży się na gospodarkę. Jej wzrost został zbudowany bowiem kilkoma czynnikami, które nie będą trwały wiecznie. Dość powiedzieć, iż jednym z pozytywnych elementów było wejście Polski do Unii Europejskiej, ale do Unii nie wchodzi się dwa razy! Ponadto, nie ulega wątpliwości, iż prawo tworzone przez parlament, a szczególnie polityka i działania rządu, choćby w zakresie kreowania finansów publicznych, mają niebagatelne znaczenie dla przedsiębiorców i prędzej, czy później muszą odbić się na gospodarce. Niestety, jeśli pomysły rządu i niektórych polityków spoza rządu będą miały szansę wejścia w życie, to w sposób oczywisty będzie się to musiało niekorzystnie odbić na gospodarce. Zresztą, już obecnie obserwujemy takie szkodliwe efekty. Najlepszym przykładem jest bardzo niski wzrost inwestycji w ostatnich dwóch latach. Gospodarka się rozwijała, produkcja i eksport rósł, zasoby pieniężne tudzież. Niestety nie przekładało się to na inwestycje. Te natomiast nigdy nie rozwijają się w niepewnej atmosferze. Biznes potrzebuje stabilizacji. W Polsce jej ciągle nie ma!

2. Wartość eksportu zależy nie tylko od kursów walut. Również od polityki. Dlaczego politycy rosyjscy ograniczają import polskich towarów, zwlekają z wydawaniem, np. mleczarniom i masarniom, certyfikatów jakości?

Dynamika polskiego eksportu oczywiście jest niespotykanie duża. Wpływ na to miał nie tylko kurs walutowy i wejście Polski do Unii, ale przede wszystkim kilkuletnia restrukturyzacja polskich przedsiębiorstw. Przeszły one w ostatnich latach istną metamorfozę. Zmniejszono zatrudnienie, zwiększono efektywność, wprowadzono nie tylko nowe technologie, ale co ważniejsze, także nowe techniki zarządzania firmami. Równocześnie, Polska staje się jednym z najważniejszych eksporterów nie tylko produkcji przemysłowej i usług, lecz również żywności. Dotyczy to rynków tak zachodnich, jak i wschodnich. Jeśli chodzi o wymianę handlową z Rosją, to należy powiedzieć, iż nigdy po 1989 roku nie mieliśmy tu do czynienia z pełną swobodą. Niestety, u naszego sąsiada wpływ polityki na gospodarkę jest jeszcze niezwykle duży, więc i pewnego rodzaju gry pozarynkowe od czasu do czasu dają o sobie znać. Ale jeśli chcielibyśmy na te sprawy spojrzeć spokojniej, to należałoby powiedzieć: O.K. Jeśli Unia sprawdzała i dopuszczała nasze firmy do eksportu na jej rynki, to dlaczego odmawiać tego prawa Rosjanom? W tych sprawach potrzeba jest wiele taktu, ale i aktywności – w tym przypadku polityków, bo sprawa jest polityczna. Trzeba pamiętać też, że od czasu naszego wejścia do Unii Europejskiej punkt ciężkości w sprawach dotyczących relacji handlowych między Polską, a krajami zewnętrznymi przeniósł się bowiem w dużej mierze do Brukseli.

3. Które sektory polskiej gospodarki powinny rozwijać się lepiej, szybciej?

Te, które mają na to szansę. W czasach peerelu, to biuro polityczne PZPR decydowało gdzie powstanie huta, a gdzie fabryka łożysk. Komitet Centralny decydował, czego i ile będziemy produkowali, a Komitety Wojewódzkie partii rysowały mapki zasiewów – tu 1000 ha buraków, a tu 500 ha pszenicy. Potem siało się na przykład rzepak, tylko po to, by wyrobić plan, a następnie się go zaorywało i w tajemnicy przed „górą” siało się zupełnie coś innego, by w ogóle cokolwiek zebrać. Statystyka i papierowe wyniki były ważniejsze od realiów. Drwiąc z tamtych czasów nie chcę powtórzyć, „że najlepszą strategią przemysłową jest brak strategii przemysłowej”, ale w tym przerysowaniu jest zawarta słuszna myśl. W gospodarce wolnorynkowej państwo powinno być strażnikiem wolnego rynku, a więc powinno być policjantem uczciwej konkurencji i dodatkowo spełniać rolę regulatora, zwłaszcza w sektorach wrażliwych, na przykład w energetyce, telekomunikacji, mediach, itp. W innych sektorach wolna gra rynkowa winna stymulować rozwój. Jeżeli jednak miałbym odpowiedzieć na tak zadane pytanie, to powiedziałbym krótko. Potrzebne jest wsparcie dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw, bo to one nadają w największym stopniu dynamikę polskiej gospodarce i tworzą największy odsetek nowych miejsc pracy oraz stymulowanie rozwoju nowoczesnych technologii. Potrzeba nam również inwestycji w naukę, ale do tego konieczne jest przemodelowanie podejścia w Polsce do rządzenia państwem. Z polityki krótkookresowej, jaka dominowała przez ostatnie 15 lat powinniśmy nastawić się na politykę średnio i długo okresową. Tworzenie podstaw dla sukcesów przyszłych rządów nie powinno być odbierane, jako działanie na własną szkodę.

4. Czy Polska ma szansę na wyspecjalizowanie się w jakimś jednym (lub kilku) produkcie w Unii Europejskiej? Co to mogłoby być?

A po co? Czy to miałby być sposób na sukces gospodarczy w XXI wieku? Zresztą nie rolą kraju, państwa jest prowadzenie działalności gospodarczej, a przedsiębiorców. Specjalizowanie się w produkcji określonego rodzaju również mamy już za sobą. Była to domena poprzedniego naszego układu – RWPG. Nie chcę przez to oczywiście powiedzieć, że powinniśmy produkować wszystko i nic – „mydło i powidło”- i statki, i samochody, i samoloty, i komputery, i telefony komórkowe, i maszyny do szycia, i szczoteczki do zębów, i co tam jeszcze. Chcę tylko powiedzieć, że sprawy kierunków rozwoju usług i produkcji, to domena przedsiębiorców; państwo natomiast, co najwyżej winno stymulować rozwój w pewnych, określonych sektorach, najwężej w branżach, a nie zajmować się sprawami konkretnych produktów. One, jak są, to i owszem dają szansę na lepszą promocję i zwiększenie rozpoznawalności, ale to tyle. Jesteśmy zbyt dużym państwem, zbyt licznym narodem i leżymy w zbyt ważnym miejscu Europy, by stawiać wszystko „na jedna kartę”. Ale i w tym względzie nie mamy najgorszych wyników. Polskie statki znane są na całym świecie, nasze małe samoloty i wielozadaniowe helikoptery zdobywają coraz większą renomę, nasz sprzęt wojskowy podbija Azję i kraje arabskie, dość wspomnieć o Iraku, Indiach, czy Malezji, a Francuzi zaczynają krzyczeć, że polska żywność zalewa kraje Unii Europejskiej. I jeszcze jedno. Może na świecie niebieski laser nie równa się – Polska, jak jest to na przykład w przypadku Noki, ale i w tym względzie wszystko jest jeszcze przed nami. Przede wszystkim nie wolno marnować istniejącego i przyszłego potencjału, w tym finansów. Państwo nie powinno narzucać określonej produkcji, ale mądrze kierować strumieniami pieniędzy i mechanizmem legislacyjnym, by jedne gałęzie mogły się lepiej rozwijać od innych. Złym przykładem, w moim przekonaniu, jest offset na samoloty wielozadaniowe. Chęć sfinansowania tą umową „wszystkiego” skończy się tym, że nie sfinansuje się „niczego”. Podobnych błędów w plaowaniu rozwoju nie można popełnić w przypadku tworzenia Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007 – 2013. Nie można bowiem rozwijać wszystkiego. „Wszystko” powinno rozwijać się samo, a państwo winno stworzyć własne priorytety i te stymulować bez szkody dla innych. Na pewno stajemy się ostatnio krajem bardzo interesującym dla rozwoju logistyki i usług międzynarodowych. Może to jest nasza przyszłość – nowe technologie i usługi.

5. Kto powinien promować marki polskich produktów? Rząd? Każdy wytwórca indywidualnie?

I państwo i przedsiębiorcy. W interesie państwa jest rozwój eksportu i ściąganie do polski bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Jedne i drugie stymulują wzrost gospodarczy, przyrost Produktu Krajowego Brutto, a z czasem także inwestycji i tworzenia nowych miejsc pracy. W świecie zalewu rynków powszechną tandetą i jednoczesnego wzrostu świadomości konsumenckiej, rośnie też rola „marki”. Produkty z dobrym brendem sprzedają się lepiej i drożej. Wywołują większe zaufanie konsumenta do produktu. Wiążą go z firmą i utożsamiają go z określoną grupą społeczną. To wszystko świetnie działa na stymulację wzrostu sprzedaży, a ta na przychody. Zyski przedsiębiorców natomiast budują bogactwo kraju. Tak, państwu powinno zależeć na wspieraniu budowania marek krajowych, mimo, że nie jest to łatwe, choćby w granicach Unii Europejskiej. Polskiej marce pomaga tworzyć jednak także wartość dodaną marka „Made in Europe”. Trzeba wykorzystywać siłę synergii w tym zakresie i działać oczywiście wspólnie z samymi przedsiębiorcami. Niestety, obecny rząd czwarty już rok nie potrafi sobie poradzić ze stworzeniem systemowych rozwiązań, które miałby służyć temu celowi. Być może szansą na przełamanie tego impasu będzie uchwalenie przez Sejm ustawy o nowej agencji, która miałby zająć się promocją Polski i polskiej gospodarki, wspieraniem eksportu oraz ściąganiem bezpośrednich inwestycji do Polski, a także wspieraniem polskich inwestycji za granicą. Ma to być Polska Agencja Handlu i Inwestycji. Lepiej późno niż wcale.

6. Co Pana najbardziej denerwuje w polityce gospodarczej?

Ciągle mówi się o wadze małych średnich przedsiębiorstw dla polskiej gospodarki, ale tak naprawdę olbrzymie pieniądze przeznacza się właściwie wyłącznie na wielkie firmy „starego przemysłu”. Marnotrawione są miliardy złotych, bo zamiast na rozwój idą na „kupowanie spokoju społecznego”.

7. Jak Pan ocenia postępy prywatyzacyjne?

Bez prywatyzacji Polska obecnie byłaby biednym i zacofanym krajem, a większość dzisiaj świetnie prosperujących firm nie istniałaby. Ciągle jest to jednak proces powolny i wywołujący skrajane emocje. W ostatnich latach, a szczególnie miesiącach trudno nawet już mówić o prywatyzacji. Mamy do czynienia z przypadkami sprzedaży cześć aktywów, przy zachowywaniu ciągle najgorszej z możliwych własności – własności państwowej. Jest to świetny stan dla realizowania partyjniackich gierek, rozgrywania partykularnych interesików i interesów, szerzenia się korupcji. Powinno się z tym jak najszybciej skończyć.

8. Czy jest Pan zadowolony z prac kierowanej przez siebie komisji? Co udało się zrobić? Czego jeszcze nie, a co pilnie należy wykonać?

Tak, w zasadzie jestem zadowolony. Mówię w zasadzie, gdyż chciałoby się mieć większe przełożenie na sprawy gospodarcze w Polsce. Niestety, status prawny komisji i jej uprawnienia oczywiście najczęściej skutecznie wiążą ręce. Nie ma natomiast dla aktywnego człowieka niczego gorszego, jak niemoc! Mimo tych ograniczeń, myślę, że jednak wiele razy pokazaliśmy, iż potrafimy być, jako Komisja, bardzo skuteczni. Przykładami mogą być zakończone sukcesem działania choćby na rzecz ratowania Huty Stalowa Wola, czy też uwolnienia od zarzutów prezesa Romana Kluski, legendarnego twórcy firmy Optimus, którego przypadek stał się zresztą podstawą do zgłoszenia przez Platformę Obywatelską projektu ustawy o odpowiedzialności urzędniczej. Komisja przyczyniła się również do upadku pomysłu rządu na podniesienie nawet o 300% składek na ubezpieczenie społeczne przedsiębiorców. Wcześniej włączyliśmy się do wycofania z Sejmu bardzo kontrowersyjnej ustawy o RTV, wpłynęliśmy także, własną inicjatywą legislacyjną, na zmiany w ustawie o prawach autorskich. Niewątpliwym sukcesem było również wprowadzenie na bazie naszej ustawy zakazu złodziejskiej działalności w systemie argentyńskim, a dopracowana w Komisji nowa ustawa Prawo Zamówień Publicznych oceniania jest, jako jedna z najlepszych ustaw, jakie uchwalił Sejm IV kadencji.
Mamy na koncie także sprawy, wydawałoby się mniejszej wagi, ale dotyczące jednak dziesiątek tysięcy przedsiębiorców i konsumentów. Na przykład to dzięki zajęciu się przez nas sprawami z zakresu handlu odzieżą używaną nie przeszły próby doprowadzenia do zastopowania importu odzieży używanej oraz bankructw większości sklepów, które handlują takimi ubiorami. Kolejnym przykładem, z dziedziny handlu i gastronomii była nowelizacja ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, w której doprowadziliśmy do zmian w przepisach jednoznacznie korzystnych dla małych i średnich polskich kupców. Podobnie, bardzo skutecznie zadziałaliśmy w sprawie egzekwowania przepisów dotyczących samochodów osobowych zarejestrowanych jako ciężarowe. Gdyby nie nasze starania, dziesiątki tysięcy małych firm miałoby bardzo poważne problemy finansowe z urzędami skarbowymi i prawne z sądami. Takich przykładów można by mnożyć.
Jeśli chodzi natomiast o najbliższą przyszłość, to pracujemy aktualnie nad wieloma projektami, ale dwa uznałbym za najważniejsze. Jest to ustawa o partnerstwie publiczno prywatnym oraz ustawa o Polskiej Agencji Handlu i Inwestycji. Nie wiem jednak, czy przedterminowe wybory nie pokrzyżują nam planów związanych z ich uchwaleniem.

Dziękuje za rozmowę.

Dziękuję.

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)