Dziennik Polski
Nieufność szkodzi Polakom
ROZMOWA. Zmarnować pieniądze podatników czy własne życie? To dylemat wójtów, burmistrzów, prezydentów oraz szefów firm i instytucji publicznych. Większość wybiera najtańszą ofertę – mówi ADAM SZEJNFELD, poseł PO.
- Nowe drogi sypią nam się po roku, bo ktoś “oszczędził” na podbudowie, dachy szkół trzeba łatać zaraz po remoncie… Czemu w Polsce buduje się za publiczne pieniądze tak fatalnie?
- Psychologia.
- ?!
- Proszę zapytać dowolnego wójta. Powiedzmy, że gmina ma naprawić dziurawą drogę. Wójt ogłasza przetarg. I widzi, że wykonawca, który dał najlepszą cenę, to partacz, który zawalił już niejeden remont, trzeba po nim wiecznie poprawiać, co kosztuje fortunę. Natomiast facet, który buduje solidnie i na lata, jest, niestety, o 10 procent droższy.
- Gdyby to była moja prywatna droga, wybrałbym solidnego, bo w ostatecznym rozrachunku będzie mnie kosztował mniej i będę miał spokój.
- Jasne, prywatnie owszem. Ale przy publicznych przetargach takie rozumowanie jest śmiertelnie niebezpieczne dla decydenta. Prowadzi do wyboru droższej oferty, a to jest w Polsce najgłówniejszy z grzechów głównych. Pewne jak amen w pacierzu, że w takim wypadku będzie protest i doniesienie do prokuratury. Protest opóźnia roboty, co może nawet skutkować przepadkiem środków unijnych. A doniesienie owocuje wieloletnim śledztwem, w którym niefrasobliwy włodarz jest wiecznym podejrzanym, bezlitośnie chlastanym przez tabloidy.
- Skazanym…
- Ma pan rację. W mediach można obejrzeć zdjęcia jego domu (“willi”, “pałacu”…) i samochodu (“limuzyny”) z niedwuznaczną sugestią, że to z łapówek. Szczęście, gdy po trzyletnim śledztwie sprawa zostanie umorzona. Gorzej, gdy trafi do sądu i Temida ją wałkuje 10 lat. Są przykłady.
- Nieciekawa perspektywa.
- Właśnie. Włodarz rozumuje tak: pieniądze są publiczne, a życie moje. Wybiera święty spokój. Najtańszą ofertę.
- Przecież to głupie i szkodliwe. Na Zachodzie buduje się od lat według procedur FIDIC, które przewidują wiele kryteriów obok ceny. W Polsce umowy też są oparte na FIDIC!
- A co to jest FIDIC?
- Zbiór procedur i warunków opisujących przebieg inwestycji budowlanych opartych na wzajemnych obowiązkach i relacjach.
- Owszem, ale u nas kastruje się te umowy z obowiązków inwestora oraz wielu wymagań wobec wykonawców, takich jak solidność czy doświadczenie. W efekcie jedynym liczącym się kryterium rozstrzygania przetargów pozostaje cena.
- Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oskarżana o bałwochwalcze przywiązanie do kryterium ceny i niszczenie rynku budowlanego twierdzi, że to nieprawda.
- Hymmm…, a my zbadaliśmy wszystkie publiczne przetargi w sezonie 2004/05 i wyszło nam, że 46 proc. z nich zostało rozstrzygniętych wyłącznie w oparciu o kryterium ceny. W 2010 r. było to już 96 procent. Obłęd.
- I co Pan, były wiceminister gospodarki, o tym myśli?
- Przeraża mnie, że w Polsce decydenci codziennie mówią: chrzanić publiczne pieniądze, wolę żyć. Wybierają tandetny asfalt na drogę i marnie zrobione dachy publicznych budynków z powodu psychozy.