Wypowiedź posła Adama Szejnfelda, przewodniczącego sejmowej
Komisji Gospodarki
Adam Szejnfeld, przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki, poseł PO:
Lobby proeksportowe od dawna funkcjonuje w Polsce, więc naciski na ministra Belkę, aby obniżył wartość złotówki nie są czymś nowym.
Od około 2 lat cena złotówki rośnie, większość eksporterów dawno dokonało już obniżek cen swoich produktów i kosztów działania, osiągając najwyższą efektywności produkcji w historii polskiego przemysłu. Wartość złotego jednak powoduje, że pomimo tych działań eksport staje się nadal coraz bardziej nieopłacalny. Stąd więc działanie grup nacisku i wywieranie presji na rząd. Wydaje mi się jednak, że większość z tych działań jest prostolinijna i idzie tylko w jednym kierunku – nacisków bezpośrednich lub pośrednich na NBP i RPP, by ta obniżyła poziom stóp procentowych. Oznacza to, że nie wszyscy ci, którzy domagają się obniżenia wartości złotówki wiedzą dlaczego jest ona droga i jakie mechanizmy działają w tym zakresie. A wystarczy tylko zwrócić uwagę, iż od lutego 2001r. do stycznia br. zmniejszono poziom stóp aż siedmiokrotnie – łącznie o 9 punktów procentowych – a mimo to złotówka nawet się jeszcze bardziej umocniła. Co to oznacza? Ano tylko tyle, że obniżanie stóp procentowych nie może być jedyną drogą, która prowadzi do pełnego celu, jaki chciałoby osiągnąć lobby proeksportowe. Ale takie nastawienie może cieszyć tylko rząd, od którego nie oczekuje się decyzji, lecz tak właściwie tylko przyłączenia do nacisków. A trzeba pamiętać, iż o wiele większy wpływ na wartość złotówki niż decyzje NBP i RPP ma stabilizacja budżetu państwa i obniżenie deficytu budżetowego. To natomiast zadanie może wykonać tylko rząd wykorzystując swoje zaplecze w postaci większości parlamentarnej. Wysoki dług publiczny wzmacnia złotówkę. Zwiększająca się emisja bonów i obligacji skarbowych powoduje napływ walut obcych, głównie dolarów amerykańskich i EURO, zawyżając wartość złotego. Tylko w tym roku podaż papierów wartościowych skarbu państwa wzrosła aż o 60% w porównaniu do analogicznego okresu w 2001 roku. Trzeba pamiętać także i o tym, że bardzo negatywnym skutkiem tego procesu jest również niedobór pieniądza na rynkach finansowych, a to z kolei zawyża koszt pożyczek i kredytów tak bardzo przecież potrzebnych dla rozwoju gospodarki narodowej. Kółko się zamyka.
Co więc jest potrzebne? Reforma i stabilizacja finansów publicznych, w tym wdrożenie programu obniżania długu publicznego oraz deficytu budżetowego, z jednoczesnym wyznaczeniem terminu jego likwidacji. Należy więc bardzo poważnie obniżyć wydatki budżetowe. Konieczne jest także dalsze wdrażanie programu prywatyzacji i wzmocnienia konkurencji oraz uelastycznienie prawa pracy wraz z działaniem na rzecz zmniejszania kosztów pracy. Czy za to odpowiada NBP, czy też raczej rząd i parlament?… To już chyba pytanie retoryczne, na które istnieje bardzo prosta odpowiedź.