Miesięcznik Małych i Średnich Przedsiębiorców
Magdalena Trusińska rozmawia z posłem Adamem Szejnfeldem.
Peerelowski stereotyp
- Jak w Polsce promuje się przedsiębiorczość, a jak ewentualnie powinno promować?
Promowanie przedsiębiorczości powinno być niekończącym się procesem odbywającym się na różnych poziomach i w różnych przestrzeniach. Przedsiębiorczość bowiem to kapitalna cecha, którą powinno się wywoływać i utrwalać u jak największej liczby osób. Ludzie przedsiębiorczy tworzą w dużej mierze klasę średnią, ta natomiast jest motorem rozwoju nowoczesnych społeczeństw. Wśród ludzi tej klasy są oczywiście także i przedsiębiorcy. Promocja więc przedsiębiorczości powinna odbywać się już w szkole, ale także i w powszechnym procesie edukacji społecznej. Jest to ważne, gdyż mimo, że minęło 25 lat od początku przemian, to nadal w części społeczeństwa osoba przedsiębiorcza kojarzy się z cwaniakiem, a sam przedsiębiorca ze złodziejem. Ten peerelowski stereotyp musimy zwalczać, a jednocześnie uczyć ludzi, że każdy może być kowalem swojego szczęścia. Państwo jednak, oprócz promocji, powinno również wspierać ludzi przedsiębiorczych, przede wszystkim prowadzących firmy. Pomocy takiej szczególnie potrzebują mikroprzedsiębiorcy, małe i średnie firmy. Służą temu działania legislacyjne, jak np. pakiet na rzecz przedsiębiorczości i ustawy deregulacyjne z jednej strony oraz programy wsparcia, także finansowego, z drugiej strony. Jako przykłady zmian legislacyjnych podam zamianę kultury zaświadczeń na kulturę oświadczeń, ułatwienia księgowe wiążące się ze statusem małej firmy, ustanowienia domniemania uczciwości w rozliczeniach z fiskusem, czy wprowadzenie kasowego rozliczania VAT-u. Liczne natomiast programy wsparcia prowadzi na przykład Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości oraz agencje regionalne. Ważną instytucją w tym zakresie jest również Bank Gospodarstwa Krajowego i jego program pożyczek oraz poręczeń kredytowych. Wydaje mi się jednak, że w naszym kraju zbyt mało ciągle mamy ludzi rozumiejących potrzebę wspierania tego procesu, a przede wszystkim realizacji deregulacji. Nadmiar bowiem przepisów prawa jest często największą barierą rozwijania skrzydeł w biznesie. Część tych przepisów jest regulacjami Unii Europejskiej a nie tylko naszymi wymysłami. Czas więc zmieniać też prawo wspólnotowe. Warto o tym wspomnieć w przededniu wyborów do Parlamentu Europejskiego.
- Panuje moda na zdrowy tryb życia, ekologię… Może zatem powinno się wpajać modę na przedsiębiorczość?
Słusznie. Moda jest jednym z najbardziej skutecznych instrumentów upowszechniania pewnych trendów, czy wzorców społecznych. Taka moda mnie osobiście bardzo by się podobała, bowiem obawiam się, iż większość ludzi w Polsce ceni inne myślenie, mające swoje korzenie jeszcze w poprzednim ustroju. Mianowicie, że wszystko, wszystkim się należy. Ludzie zapominają, że Państwo może rozdawać tylko tyle ile samo zbierze. Ponadto, im mniej jest ludzi przedsiębiorczych, im mniej działa firm, im gorzej się ma gospodarka, tym biedniejsze jest samo państwo. Wtedy może „rozdawać” jeszcze mniej. Czyli jedynym skutecznym sposobem na sukces, nie tylko całego społeczeństwa ale i nasz indywidulany, jest dobrze rozwijająca się gospodarka państwa. Jej natomiast nie będzie bez polskich przedsiębiorców, w tym małych i średnich firm.
- Kto najlepiej w Polsce dba o przedsiębiorców?
Pewni oni sami. Mówiąc poważniej, najlepiej dbają o interesy przedsiębiorców ludzie, którzy sami kiedyś prowadzili działalność gospodarczą, lub nią zrządzali. Dotyczy to nie tylko polityków, ale i bankowców, czy osoby zatrudnione w instytucjach otoczenia biznesu. Niestety, najgorzej wydaje mi się jest z tym w środowisku urzędniczym. Administracja często w Polsce krępuje a nie pomaga przedsiębiorcom. Takie zjawiska należy zwalczać.
- Co zawiera “Pakiet startowy” Adama Szejnfelda?
Chcę by rozpoczynający działalność gospodarczą mieli trochę czasu na rozwój swojego biznesu. Kluczowe natomiast dla przetrwania firmy jest pierwsze kilkanaście miesięcy. Jeżeli przedsiębiorca przetrwa okres rozruchu jest poważna szansa, że zakotwiczy się na rynku. Pakiet startowy ma więc firmom pomóc przetrwać właśnie ten najtrudniejszy okres startu. Proponowany pakiet startowy zawiera dwa ułatwienia dla przedsiębiorców – wakacje ubezpieczeniowe i kredyt podatkowy. Wakacje ubezpieczeniowe zakładają, iż przez pierwsze pół roku działalności przedsiębiorca byłby zwolniony z opłacania składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Dodatkowo, po upływie tych sześciu miesięcy przedsiębiorca przez dwa lata mógłby opłacać składki w ulgowej wysokości, a mianowicie w wysokości 20 proc. płacy minimalnej. Instytucja kredytu podatkowego natomiast zakłada, że będzie można z niego skorzystać od początku założenia działalności gospodarczej przez 2 lata. Później w ciągu pięciu lat będzie się go spłacało, ale w ratach w wysokości 1/5 wartości tego kredytu rocznie. Oczywiście bez żadnych odsetek. Taka ulga finansowa ma o tyle duże znaczenie, że początkujący przedsiębiorcy, ze względu na brak historii kredytowej i zabezpieczeń, nie mogą liczyć na kredyty komercyjne. Taki kredyt podatkowy może więc zapewnić środki na rozwój firmy w pierwszym okresie jej działalności.
- Nie obawia się Pan, że inicjatywa podzieli losy innych, podobnych – wielu dobrych projektów, które pozostały tylko na papierze?
Droga do tej ustawy nie jest łatwa. Ma ona swoich zwolenników, ale i przeciwników. Ponadto od dawana rozmawiam z ministrami w rządzie, przede wszystkim Ministrem Finansów oraz Ministrem Pracy i Polityki Społecznej, którzy zgłaszają zastrzeżenia dotyczące konsekwencji finansowych. Przekonuję jednak, że ludzie, którzy tworzą firmy po jakimś czasie płacą i składki ubezpieczeniowe i podatki, a dzięki temu wpływy rekompensują inwestycje w rozwój przedsiębiorczości. Firmy są na początku małe, ale z czasem, rozwijając się zatrudniają także pracowników. Lepiej mieć z nich wpływy z PIT, CIT, VAT, akcyzy, itp. niż wypłacać zasiłki dla bezrobotnych i płacić za nich składki ubezpieczeniowe z budżetu państwa.
- Nie sądzi Pan, że kluczową sprawą powinno być takie prawo, którego nie da się interpretować, które bezwzględnie nie będzie podlegało interpretacji przez urzędników?
Nie ma takiego systemu prawa w Europie, czy na świecie, które nie należałoby tłumaczyć, interpretować. Nie w tym więc jest rzecz, ale w życzliwym, wręcz usługowym, podejściu tych, którzy je stosują. Prawda jest bowiem taka, że nawet najlepsze przepisy można użyć przeciwko obywatelowi i nawet najgorszą normę można zastosować na korzyść klienta administracji. Wszystko zależy od ludzi. Istniejące prawo oczywiście należy poprawiać, a nowe powinno być jasne, przejrzyste, jak najprostsze. W Polsce jednak nie będzie lepiej dopóki przepisy nie będą przyjaźnie stosowane przez urzędników. Znam na przykład liczne sytuacje dowodzące temu, że dobre rozwiązania nie są w ogólne stosowane przez pracowników administracji, a potem pretensje kierowane są do prawodawcy, do rządu, czy parlamentu. Musimy więc w Polsce oprócz naprawiania prawa, pracować przede wszystkim nad zmianą mentalności urzędniczej oraz podnoszeniem kwalifikacji pracowników administracji publicznej.
- Odpowiedzialność urzędników – zdaniem chyba wszystkich przedsiębiorców – nie tylko MSP – powinna być bardzo dotkliwa, jak jest w przypadku odpowiedzialności przedsiębiorców w Polsce. Zgadza się Pan z tym?
Narastająca w przeszłości fala doniesień o negatywnych skutkach dla przedsiębiorców szkodliwej działalności administracji publicznej spowodowała podjęcie przeze mnie inicjatywy uchwalenia przez Sejm przepisów potocznie nazywanych ustawą o odpowiedzialności urzędniczej. Chodzi o ustawę o szczególnych zasadach odpowiedzialności funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszanie prawa. Potem uchwaliliśmy jeszcze w komisji, której przewodniczyłem, subsydiarną dla niej ustawę o transparentności działania administracji publicznej, tzw. ustawę o metryczkach. Teraz jest czas, by skutecznie je egzekwować w praktyce. Nie może bowiem być tak, że przedsiębiorca za swoje, często nieświadome, błędy odpowiada całym majątkiem, a urzędnik, nawet jeśli działa celowo, to najczęściej nie ponosi żadnej odpowiedzialności.
- Zbliżają się wybory do Europarlamentu. Jakie obietnice będą składać politycy MSP, i które mają szansę na spełnienie?
Nie wiem, co będą oferowali inni politycy swoim wyborcom, ja natomiast wiem, że już około 70 procent przepisów obowiązujących Polsce nie jest uchwalanych w naszym kraju, lecz w Brukseli. Jeśli więc chcemy zmieniać prawo na lepsze dla naszych przedsiębiorców, to należy to czynić nie tylko w polskim Sejmie, ale i Parlamencie Europejskim. Nie raz już bowiem sam z przykrością się przekonałem, że moje pomysły legislacyjne nie miały żadnych szans na wdrożenie, bowiem obowiązywały w danej materii w Polsce przepisy europejskie. Z tych też między innymi powodów postanowiłem kandydować do Parlamentu Europejskiego.