Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Polska The Times

Redaktor admin on 22 Marzec, 2011 dostępny w Wywiady. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Polska The Times

Z Posłem Adamem Szejnfeldem rozmawia Barbara Dziedzic.

Chciałam zapytać, w których punktach listu – spowiedzi Donalda Tuska na łamach „Gazety Wyborczej” się Pan nie zgadza, jednak po sobotniej radzie krajowej PO, podczas której zostaliście wezwani do mówienia jednym głosem, krytyka chyba nie wchodzi w grę?

Nowoczesna Polska – to nasz cel na przyszłość. Chcemy Polski fajnej, miłej, sympatycznej, przyjaznej dla wszystkich,  także dla młodych, wymagających ludzi. Aby osiągnąć ten cel, musimy ponownie wygrać wybory. Nie można tego osiągnąć wewnętrznie się dzieląc. W PO zresztą nigdy większych pęknięć nie było. Od samego zarania bowiem, od 10 lat, tworzymy Platformę, jako ofertę dla niemalże nieograniczonego kręgu osób zainteresowanych wspólnym działaniem właśnie dla wspólnego projektu, jakim jest nowoczesna, europejska Polska.

Mam jednak wrażenie, że nawoływanie do wspólnego stanowiska ma inny charakter. Platforma bardzo szczyci się tym, że nie mówi jednym głosem, a jednak premier zapowiada: dość kwękolenia, koniec podziałów. Czy to znaczy, że sztandarowa polifoniczność Platformy przed wyborami zostanie poddana restrykcjom?

Dotykamy tu dwóch różnych spraw. Mówienie jednym głosem, zwłaszcza w kampanii wyborczej, jest ważne, potrzebne i naturalne. W PO są ludzie o różnych poglądach i postawach, ale to jest naszą siłą a nie słabością. Platforma jest bowiem jak cudowny kosz, w którym znajdują się owoce z różnych drzew i krzewów, ale z tego samego dobrego ogrodu. Mamy więc do zaoferowania ludziom niemalże wszystko, co cenią. Nie musimy wewnętrznie się dzielić i toczyć sporów. Nie robimy tego. Natomiast inną kwestią jest ocena dyskusji publicznej, jak toczy się dzisiaj w Polsce. Nasza mentalność społeczna, narodowa, powoduje, że ciągle jesteśmy niezadowoleni, ciągle uważamy,  że za mało się w Polsce dzieje, zawsze jesteśmy nastawieni krytycznie. Z taką postawą nie można iść do boju o lepszą przyszosi. Z polskim kwękoleniem więc należy skończyć. My w Polsce mamy z czego być dumni. Wiele osiągnęliśmy. Jesteśmy ambitni i powinniśmy oczekiwać jeszcze więcej, ale bez kwękolenia, lecz z pozytywną energią i z pełną determinacją

A nie mają powodów do kwękolenia?

Mamy w Polsce dwie rzeczywistości: mentalną i rzeczywistą. Rzeczywista jest taka, że od momentu wejścia do Unii Europejskiej nastąpił fantastyczny rozwój, ciągły trend wzrostowy, który w sposób dynamiczny pozwala naszemu krajowi prężnie iść naprzód. Nawet pomimo przeciwności, jakim był np. kryzys ekonomiczny. Równolegle do tej rzeczywistości współistnieje rzeczywistość mentalna, wynikająca z postawy społecznej, z tradycji. Polacy są malkontentami. Ciągle narzekamy, nic nam się nie podoba, uważamy, że wszystko idzie w złym kierunku. U ciotki na imieninach, na spotkaniu wiejskim, czy zebraniu na uniwersytecie. Wszędzie narzekamy. Ja sądzę, że Premier użył takiego określenia, aby sprzeciwić się takiej postawie. My, w Platformie też miewamy czasem podobne skłonności, zarażamy się tym kwękoleniem. Także więc i my musimy zrzucić z siebie ciężar tej przywary.

W końcu sami jesteście Polakami. Jednak premier mimo wszystko bardzo dużo mówił o jedności, spójności, potrzebie grania w jednej drużynie.

Jedność była, jest i będzie. Jesteśmy jedną drużyną, taką pozostaniem.

Czy Donald Tusk powiedział już ostatnie słowo w sprawie kandydatur Chlebowskiego i Drzewieckiego?

Jestem  szefem okręgu pilskiego i wiceszefem regionu wielkopolskiego. Będę miał wpływ na tworzenie list w moim regionie i na tym kończą się moje kompetencje.

Konflikty przy układaniu list w strukturach terenowych mogą zagrozić przedwyborczej jedności?

Układaniu list zawsze towarzyszą duże emocje i to w każdym ugrupowaniu, a w partii rządzącej szczególnie. Aspirujących do list jest bowiem w takim przypadku zawsze więcej, nawet dwa, trzy razy więcej, niż miejsc dla nich przewidzianych. Tym razem do tej rywalizacji dochodzą także kobiety. I dobrze. Nie jest to więc żadna specyfika PO albo innej partii w Polsce. W całym demokratycznym świcie jest podobnie w okresie przedwyborczym. Dziwnie i podejrzanie byłoby, gdy właśnie w tej sprawie trwał dziwny spokój i cisza. 

Pojawiła się także zapowiedź, że przy układaniu list zostanie dokonane podsumowanie ostatnich czterech lat działalności politycznej. Nadchodzi czas rozliczeń w PO?

To zupełnie normalna praktyka przedwyborcza. Jestem posłem już piątą kadencję i słyszę to przed każdymi wyborami. Nie jest to więc żadna nowość. Zresztą w każdym zawodzie, w każdym środowisku powinna być ocena pracy. Byłoby dziwne, gdyby z tego naturalnego mechanizmu mieliby być wyłączeni posłowie i senatorowie. 

Nie tylko dziennikarze doszukują się zmian w postawie lidera. Tomasz Kalita podczas rady krajowej PO napisał na twitterze: „Tusk na radzie PO przeobraża się w Jarosława Kaczyńskiego. Poucza, dyscyplinuje, grozi.”

Gdyby Tomasz Kalita napisał, że Tusk zapowiedział coś, co od 20 lat robi się standardowo, czy cytowałaby teraz pani jego wypowiedź? Życie jest po prostu mało ciekawa. Dlatego Ci , którzy chcą jakoś medialnie albo politycznie zaistnieć, pokazują niekiedy rzeczywistość w krzywym zwierciadle. Państwo natomiast się na to chwytacie (śmiech).

Chwytanie się za ręce na Radzie Krajowej nie było Pana zdaniem nieco sztuczne?

A dlaczego nie mielibyśmy się trzymać za ręce? Przecież rządzimy trzy lata i ciągle mamy wspaniałe poparcie społeczne. Chcemy wygrać ponownie wybory i ludzie pokazują, że nadal chcą, abyśmy to właśnie my prowadzili Polskie ku nowoczesności. Chcemy tego razem. Dlaczego się z tego nie cieszyć?

 

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)