Jak Pan spędza weekendy, odpoczywając, czy pracując? Pytał posła Adama Szejnfelda redaktor Michał Kolanko z portalu 300polityka.pl
Niemalże wszystkie moje weekendy są pracujące, ba nawet niekiedy i święta, a więc w zasadzie niewiele różnią się w zakresie czasu pracy od dni roboczych, a co najwyżej odmienne są rodzajem pracy. Mam ogromny okręg wyborczy – Wielkopolska północno-zachodnia – składający się z gmin i powiatów aż czterech byłych województw. Gdy więc tylko mogę odwiedzam wyborców w okręgu, ale pochłania to ogromną ilość czasu, z czego większość trzeba przeznaczyć na przejazdy samochodem. W ciągu całego miesiąca pracuję, a więc i przebywam w różnych częściach okręgu, czy kraju w związku z czym pytanie gdzie mieszkam nie ma dobrej odpowiedzi. Mówię w takich sytuacjach, że mieszkam tam, gdzie jest moja walizka. W weekendy najwięcej czasu spędzam w drodze. Mój okręg wyborczy to 11 powiatów i 66 gmin, co oznacza wiele spotkań, na których muszę być. Najczęściej są to konferencje, seminaria, imprezy plenerowe i okolicznościowe, zebrania i spotkania innego typu. Nie tylko okręg wyborczy jest jednak celem moich licznych podróży. Jestem bowiem często zapraszany do różnych miast w całej Polsce. W minionej kadencji miałem na przykład ponad 400 spotkań w niemalże 100 miastach, miasteczkach i mniejszych miejscowościach w Polsce.
Tak, ale często spędzam je również w Warszawie. Wtedy często są to wizyty w mediach i udział w różnych programach publicystycznych. Myślę, że są ważne, gdyż można szerszej opinii publicznej, niż na spotkaniu bezpośrednim, wyłuszczać własny punk widzenia oraz relacjonować efekty pracy rządu, czy Platformy. Zresztą w dzisiejszych czasach służą temu także portale społecznościowe. Ja, oprócz prowadzenia dwóch własnych portali – www.szejnfeld.pl oraz www.kobiecastronazycia.pl – komunikuję się z wyborcami również poprzez Facebook oraz Twittera.
Weekendy i święta u mnie różnią od dni roboczych także i tym, że mam wtedy niekiedy czas na pracę intelektualną i pisanie oraz nadrabianie zaległości w lekturze także w ciągu dnia, a nie tylko w nocy. W dni robocze bowiem mogę to robić dopiero po powrocie do domu, co najczęściej ma miejsce ok. 22:00. Pracuję wtedy w zasadzie między godziną 23:00 a 2:00 w nocy. W weekendy pisuje też moje cotygodniowe felietony do tygodników lokalnych oraz artykuły do prasy krajowej. Ostatnio napisałem na przykład bardzo duży artykuł do „Gazety Finansowej” o mojej propozycji nowej metody prowadzenia konsultacji społecznych i wprowadzenia do systemu dialogu deliberatywnego. Wcześniej pisałem na temat biurokracji i deregulacji dla Rzeczpospolitej. Innym dużym materiałem był tekst na temat stosunków polsko – chińskich, a dzisiaj natomiast będę pisał felieton o stosunkach polsko – niemieckich na kanwie kończących się mistrzostw Euro 2012.
Facebook i Twitter natomiast, to tylko dodatek, przerywnik w innych zajęciach, aczkolwiek ważny i fajny z mojego punktu widzenia. Nie mam bowiem dużo czasu i możliwości na kontakty bezpośrednie z wieloma moimi znajomymi, więc jakimś surogatem jest właśnie jeden czy drugi portal internetowy. Dzięki temu, że używam Internetu bezprzewodowego oraz sprzętu mobilnego, jak laptop, smartfon i tablet, mogę pisać w każdym miejscu w kraju, i to bardzo ułatwia życie oraz pracę.
Weekendy to też czas na pisanie opinii, ekspertyz, czy czytanie takowych. To także pisanie projektów ustaw. Obecnie na przykład pracuję nad dwoma, jeden dotyczy likwidacji zatorów płatniczych, co jest fundamentalnie ważne z punktu widzenia polskich przedsiębiorców, a drugi dotyczy ograniczenia barier w wytwarzaniu produktów lokalnych i handlu przydomowego. To z kolei efekt moich zainteresowań problematyką kobiecą. Chcę bowiem stworzyć przepisy aktywizujące ludzi, w tym przede wszystkim kobiety, na wsi i w małych miasteczkach.
Gdy nie czytam albo nie piszę rzeczy związanych z moją pracą zawodową, to najczęściej sięgam po książki związane z moimi zainteresowaniami oraz hobby. Pisze na przykład wiersze i ciągle sam sobie odgrażam się, że wydam wreszcie tomik swojej poezji. Niestety, nie mogę znaleźć na to czasu. Inny temat to kultura maski. Zbieram bowiem maski z całego świata, interesuje mnie więc geneza oraz zakres realizowania tej kutry w poszczególnych okresach i cywilizacjach. Ostatnio zabrałem się jednak za lekturę biografii polskiego rzeźbiarza Stanisława Zagajewskiego, może dlatego, że jeden z cykli jego artystycznego dziedzictwa poświęcony został masce.
W czasie wolnym, nawet na wyjazdach, jeśli jest czas przed lub po spotkaniach, czy konferencjach lubię odwiedzać lokalne muzea. W Warszawie natomiast często wpadam do Muzeum Etnograficznego, czy Muzeum Azji i Pacyfiku. Uwielbiam natomiast Muzeum Narodowe, lubię i cenię Muzeum Powstania Warszawskiego, a ostatnio byłem w Muzeum Archeologii. Rzadko mam czas na kino czy teatr, ale staram się nie być za bardzo w tyle (śmiech). Niestety, najmniej czasu jest na sport, a lubię biegać, jeździć na rowerze, nurkować, czy zimą szusować na nartach. Mam jednak taką dewizę: najpierw życie zawodowe, a potem prywatne, więc na hobby, wypoczynek i sport praktycznie nie ma czasu. Na pewno nie służą temu weekendy, co najwyżej rzadkie urlopy.
Jest jeszcze jedno, co lubię robić w weekendy – gotować. Gdy mam przerwę między spotkaniami, wyjazdami, albo siedzę i coś piszę przy komputerze, to włączam kuchenkę i pichcę coś do jedzenia. Są to najczęściej wariacje na temat kuchni azjatyckiej, którą uwielbiam. Zdarza się, że zdjęcia tego, co ugotuję pokazuję swoim znajomy z grupy na Facebook.
Nienormowany czas pracy oraz różne miejsca życia i zamieszkania powodują, że nie daje się tego dobrze łączyć z życiem rodzinnym. To jest więc koszt, jaki płacę za swoją aktywność i zaangażowanie w polityce, a nie pracujące soboty, niedziele i święta.