Piotr Stefaniak (wnp.pl) rozmawia z posłem Adamem Szejnfeldem.
Miesięcznik Gospodarczy Nowy Przemysł
Szejnfeld: PZP stawia na jakość, a nie cenę w przetargach
Przyjęta nowelizacja ustawy Prawo zamówień publicznych dotyczy wielu niekorzystnych zjawisk, jakie występują na polskim rynku inwestycji, na przykład nieuzasadnionego wykluczania z przetargów, handlu zaświadczeniami o potencjale wykonawczym, czy zatrzymywania wadium, ale przede wszystkim odnosi się do jednoznacznie karygodnej praktyki rozpatrywania przetargów wyłącznie według kryterium ceny – powiedział portalowi
Dotychczasowe przepisy umożliwiają wybór oferty w oparciu o różne kryteria. Niestety, z wielu powodów, a przede wszystkim z obawy inwestorów publicznych o oskarżenie o korupcję, w praktyce ograniczano się niemal wyłącznie do wyboru w oparciu o kryterium najniższej ceny.
Dowodzą tego dane statystyczne. Najniższa cena, jako wyłączne kryterium, było stosowane w ub. roku już w 92 procentach przetargów publicznych, a w pozostałych i tak cenę określano jako decydującą.
Nowe przepisy pozwalają inwestorowi publicznemu wpisać kryterium najniższej ceny jedynie w przypadku ofert standardowych, powtarzalnych, np. zakupu materiałów biurowych. Ale i wtedy musi on wykazać w protokole, jak przedstawiają się inne kryteria, np. koszty użytkowania.
- W ten sposób chcemy ominąć zwykłą głupotę, tj. zakup dobra najtańszego, ale o drogiej eksploatacji, niskiej jakość i krótkiej żywotności, co per saldo naraża kupującego na większe wydatki – mówi Adam Szejnfeld. – Przykładem niech będzie symboliczny zakup drukarki komputerowej. Sama drukarka może być i tania, ale trzeba sprawdzić jak wyglądają m.in. koszty zakupu tonerów, czy też ich wydajność. To wszystko decyduje bowiem o ekonomii eksploatacji, a więc powinno mieć wpływ na wynik przetargu.
Znowelizowane PZP wprowadza też szereg przepisów, które powinny radykalnie przyczynić się do zmniejszenia wielu patologii. W szczególności, ustawodawca chce wyeliminować zjawisko dumpingu cenowego.
- Otóż w warunkach stosowania przez inwestora kryterium najniższej ceny, oferenci walczyli między sobą właśnie na tym polu, obniżając ofertę nawet do ceny niegwarantującej zysku. To prowadziło do poważnych problemów. Inwestor musiał się liczyć z bylejakością wykonania zamówienia, a zwycięski oferent – z możliwością nawet bankructwa – komentuje Szejnfeld. – Obecnie zamawiający zostaje wyposażony w prawo kontroli i ustalania, czy zaoferowana cena nie jest rażąco niską, czyli taką, która odbiega od kosztorysu inwestora lub od średniej ze wszystkich ofert o ponad 30 proc. Jeśli potwierdzi się taki zarzut, to oferent może być wykluczony z postępowania przetargowego.